- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Cochise "118"
Gdzie posłuchać polskiej muzyki w roku 2014? Proszę bardzo - w pokoju nr "118". Świętujący 10-lecie istnienia zespół Cochise wydał swoją trzecią płytę i promuje ją intensywnie za pomocą koncertów. Zdarzyło mi się widzieć Cochise podczas występów na żywo i muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych koncertowych zespołów w Polsce (w 2013 roku zagrali ich ok. 50, a w tym szykują znacznie więcej). Duża energia, którą zespół prezentuje na scenie, w połączeniu z dobrą muzyką powoduje, że na zasadzie sprzężenia zwrotnego euforia muzyków udziela się publiczności i efektem są bardzo udane koncerty. Nie dziwi więc, że założeniem nowej płyty było uchwycenie tej energii. Dlatego bas i perkusję nagrano na "setkę", a całość w odróżnieniu od płyt poprzednich, tj. "Still Alive" i "Back To Begining" brzmi surowiej i mocniej.
"Destroy The Angels" - zdecydowanie jeden z najlepszych na płycie numerów - promuje najnowszy krążek. Do tego utworu zespół nakręcił też clip. To bardzo dobry, klimatyczny filmowy obraz z wanną w tle, przestrzegam - nie jest to żadne Rolowanie Nataszy U. Hitów na "118" jest znacznie więcej, bo też muzyka Cochise na najnowszym albumie imponuje wszechstronnością dźwiękowego klimatu. Wydaje się, że formacja bez problemu mógłaby grać muzykę w stylu Slasha ("White Garden"), Alice In Chains ("Bleed"), typeonegative'ego Danziga ("Destroy The Angels") lub knajpianego zadymionego jamowanego bluesa ("Little Witch"). Na szczególne wyróżnienie zasługuje utwór "Before You Sleep (For Jeremy)", który stanowi punkt kulminacyjny płyty. To majstersztyk kompozycyjny, gdzie we wstępie zachwyca Paweł-Freddie Małaszyński-Mercury, a smaczku dodaje końcówka zaśpiewana wraz z chórem dziecięcym. Natomiast kawałki typu "Beautiful" i "Part Of Me" to charakterystyczny grunge'owy Cochise w wolnych tempach, do takiego grania zespół zdążył już nas przyzwyczaić na poprzednich płytach. Wszystkie te utwory to potencjalne hity, które spodobają się na pewno starym i nowym fanom.
Zespół z każdym następnym wydawnictwem nie tylko idzie do przodu pod względem muzycznego rozwoju, ale też pod względem organizacyjno-marketingowym. Pierwszą płytę, "Still Alive", grupa wydała początkowo sama, a następnie w Pink Crow Records. Drugą, "Back To Begining", zainteresował się Mystic Production. Teraz, wraz z "118", przyszła pora na Metal Mind Productions.
Chciałoby się wytknąć jakieś błędy. Tylko do czego się przyczepić? Wojciech Napora już na dwóch poprzednich płytach Cochise udowodnił, że jest bardzo sprawnym instrumentalistą. Bycie jedynym gitarzystą w zespole to duże wyzwanie, a "118" jest niewątpliwie doskonałą wizytówką jego umiejętności warsztatowych i kompozytorskich (posłuchajcie choćby solówki w "Inside Of Me" lub "Dead Love"). Ta płyta to też najlepsze dotychczas dzieło duetu Jasiński - Mielko. Proszę mi wierzyć, że sekcja rytmiczna na "118" nie ma słabych momentów. Paweł Małaszyński jako wokalista nie tylko daje radę, ale w utworach "Bleed", "Before You Sleep (For Jeremy)" i "Destroy The Angels" jest po prostu doskonały. Zresztą linie melodyczne wokalu we wszystkich pozostałych utworach są bardzo ciekawe i przemyślane, podobnie zresztą jak i teksty.
W przeciwieństwie do indiańskiego "Back To Begining" z założenia nowa płyta miała nie mieć spójnej koncepcji, dlatego jest dość "poszatkowana". Może niektórym układ utworów na tym wydawnictwie odpowiada, ja muszę przyznać, że dla mnie jego odbiór jest przez to utrudniony. Szczególnie cierpię po "Before You Sleep" (For Jeremy)". To znakomita kompozycja, po której oczekiwałbym równie świetnego "Little Witch". Byłoby to wymarzone zakończenie płyty. Niestety przed "Little Witch" mamy jeszcze "Dog In Blood" i "Help". "Dog In Blood" widzę najwyżej jako ciekawostkę, czyli tzw. bonus na końcu płyty, bo odstaje klimatem od całości materiału. "Help" natomiast jakoś nie przekonuje mnie wokalnie, lecz może to po prostu kwestia indywidualnego odbioru i gustu.
Na zakończenie zostaje mi tylko zachęcić wszystkich do poznania sekretów pokoju "118". Ja swoją w nim wizytę uważam za bardzo udaną. Najnowsza płyta Cochise to mocna i wartościowa pozycja w dyskografii zespołu, a utwory takie, jak "Destroy The Angels", "Bleed" czy "Before You Sleep (For Jeremy)" długo będą grały w domowych odtwarzaczach.
Materiały dotyczące zespołu
- Cochise