- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Closterkeller "Scarlet"
Płyta "Scarlet" wyszła dobre kilka lat temu, ale mimo swego wieku, nadal pozostaje świeża i jest chyba najlepszym krążkiem Closterkellera. Najważniejsza jednak jest inna jej cecha - przejmująca poetyckość. Ostatnio złapałem się na tym, że zacząłem na muzykę patrzeć właśnie pod tym kątem. Kiedyś wystarczał mi atak "ciężkiej thrashowej rąbanki", teraz szukam czegoś innego, harmonii i spokoju. "Scarlet" jest płytą, która fenomenalnie kompiluje kobiecą wrażliwość ("Śniło", "Brylant"), widoczną szczególnie w tekstach, z drapieżnością ("California", "Dlaczego noszę broń"), w sferze (i to paradoksalnie!) wokalno - instrumentalnej. Teksty są jakby egzystencjalnym zapisem przeżyć Anji, która wydaje się emanować trudną do opisania tęsknotą za czymś (pewnie za miłością). Na tym pewnie polega uniwersalizm jej poezji - wyraża często to, co nie jest obce żadnemu wrażliwemu człowiekowi. Być może właśnie dlatego, gdy włączam "Scarlet", "serce mocniej bije".
Jeżeli zaś mam coś napisać o samej muzyce, to najpierw muszę przyznać, że idealnie pasuje do tekstów. Nie jest to płyta pod względem muzycznym odkrywcza, ale chyba za często oczekujemy od muzyków nowinek, zapominając o tym, co chcą swymi utworami przekazać. I rzeczywiście, gdy spojrzymy na "Scarlet", od razu wiemy, że jest to płyta pełna twórczego napięcia, która ma pobudzać nie tylko zmysły, ale i rozum. Czyli do całej układanki dochodzi, obok poetyckości, drugie słowo, którym można określić "Scarlet", mianowicie "refleksyjność".
Płyta stanowi całość począwszy od okładki (nad nią także można długo medytować, bo pięknie pokazuje rzeczywistość każdego człowieka, uwikłanego w dobro i zło), poprzez teksty i muzykę. Jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić, to fatalna jakość wznowienia, którego dokonał Metal Mind. Wkładka kasety jest nieczysto wydrukowana, na grzbiecie mamy błąd literowy: "COLSTERKELLER", jakość nagrania jest straszna (raz głośno, raz cicho). Niemniej są to wszystko małe szczegóły, które nie rzutują na jakość artystyczną całej płyty, którą uważam, za jeden z najlepszych polskich krążków minionej dekady.