- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Clawfinger "Hate Yourself with Style"
"Hate Yourself with Style" to bardzo gitarowa płyta. Paradoksalnie - bo po nagraniu poprzedniego krążka grupę opuścił drugi gitarzysta i od tamtej pory Clawfinger działa jako trio. Już w pierwszym utworze, "The Faggot in You", atakują nas motoryczne riffy podbudowane mocnym brzmieniem sekcji rytmicznej i skandowanym wokalem Zaka Tella. Czyli wszystkie elementy, z którymi Clawfinger powinien się kojarzyć, są na miejscu. W refrenie, dosyć nieoczekiwanie, całość zostaje skontrastowana z delikatnym, żeńskim chórkiem, ale nie zmienia to faktu, że nowa płyta zespołu zaczyna się od mocnego uderzenia, które już do końca nie traci impetu. Dowodem na to jest galopujący utwór tytułowy, którego ciężar osiąga swoje apogeum w miażdżącej końcówce. Do mocniejszych fragmentów płyty należy także "Breakout (Embrace the Child Inside You)". Tym razem po niemal thrashowym początku, utwór niespodziewanie zwalnia serwując przez parę taktów ciężkie, przytłaczające interludium. Ale płyta ma też swoją bardziej piosenkową stronę. Należą do niej utwory takie jak "The Best & the Worst", czy "Right To Rape" z chwytliwymi refrenami, w których Zak bardziej śpiewa niż skanduje. Warto jeszcze wspomnieć o "Without a Case" i "God Is Dead". Pierwszą z piosenek wzbogacają nieco psychodeliczne, odtworzone od końca, gitary, a drugą głosy chóru oraz kościelnych organów, stanowiące monumentalną oprawę do zjadliwego tekstu.
Szósta płyta Clawfinger jest kolejnym rozdziałem drogi, jaką zespół zapoczątkował w 1993 roku albumem "Deaf Dumb Blind". I chociaż już tak nie intryguje, jak wcześniejsze, to trzyma równy poziom swoich poprzedniczek.