- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Chumbawamba "Wysiwyg"
W tym roku wyszła dziesiąta, a pierwsza od czasu "Tubthumpera" płyta Chumbawamby. Skład zespołu nieco się zmienił. Odszedł basista Paul Greco, a jego miejsce zajął dotychczas grający gościnnie producent Neil Ferguson.
Tytułowy "Wysiwyg" to skrót od frazy "What You See Is What You Get", czyli "To co widzisz jest tym co dostajesz". Okładka przedstawia pół sylwetki psa, jednak po otwarciu książeczki okazuje się on suką, którą dopadł z tyłu samiec...
Muzyka jest zdecydowanie lżejsza niż na poprzednich płytach. Choć na okładce wypisano tytuły 22 piosenek, większość jest krótka, a niektóre to po prostu przerywniki. Z nich wszystkich najlepiej moim zdaniem wypadło "She's Got All the Friends...", jednak i to tylko dlatego, że przypomina mi "Tubthumping".
Wykonawcy znowu poruszają różnego typu tematy społeczne, takie jak "kupowanie" przyjaciół ("She's Got All the Friends..."), głupota białych boysbandów ("I'm with Stupid") czy listy przesyłane e-mailem ("Pass it Along"). Na płycie jest też cover "New York Mining Disaster", który oryginalnie pochodzi z repertuaru Bee Gees.
Całej płyty można posłuchać parę razy, ale potem nawet zagorzali fani zespołu odkryją, iż wtórność względem poprzedniej płyty jest wielka i mogą się znudzić. Nowicjuszy z kolei lekki enigmatyczny rock może nie przekonać.