- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Children Of Bodom "Hatebreeder"
Musze przyznać, że z Children of Bodom po raz pierwszy miałem okazję zetknąć się kupę czasu temu. Wtedy jednak byłem na etapie, gdy taki wokal jak Alexa działał na mnie znacznie, znacznie gorzej niż czerwona płachta na byka. W związku z tym Dzieciakom przyczepiłem plakietkę "muzyka w porządku, ale wokal... bleee...". Jakiś czas później trafiłem jednak na zespół Opeth, którego muzyka tak mocno na mnie podziałała, że choć ciągle nie kocham growlingu, to umiem go tolerować. A czasem nawet doceniać...
W każdym razie ponownie spotkałem się z płytą "Hatebreeder" i nie da się ukryć, że już podczas pierwszego przesłuchania uznałem, że to naprawdę znakomity album. A Children Of Bodom to świetny zespół, mający wszystko czego tylko można sobie zażyczyć. Gitary wymiatają niesamowicie, raz wygrywając naprawdę piekielne riffy - bardzo szybkie, ostre i postrzępione - jak na przykład w "Black Widow" czy "Wrath Within". Z drugiej strony mnóstwo jest tu także naprawdę wspaniałych solówek (choćby "Bed Of Razors"), z których część wyraźnie inspirowana jest muzyką klasyczną (np. w "Towards Dead End"). Perkusja może jest niespecjalnie techniczna, ale dynamiki i szybkości Jaska'owi odmówić nie można, co często udowadnia okładając bębny z szybkością karabinu maszynowego ("Warheart", "Silent Night", "Bodom Night"). Ale czasem potrafi też mocniej zaplątać. Basu zbytnio nie słychać, ale cóż... tak to bywa w tego typu kapelach, że bas często jest schowany. I tylko czasem, w krótkich fragmentach pokazuje swoje cztery struny - jak w "Warheart" na przykład. Do tego mamy jeszcze naprawdę niezły wokal "Wildchilda" Laiho, który przy całej swojej agresywności potrafi także zaprezentować całkiem sporo melodyki (choćby refren "Black Widow").
Na koniec deser, czyli parę zdań o klawiszach. Nie ukrywam, że to właśnie w dużym stopniu gra Jannego spowodowała, że tak polubiłem tę kapelę. Jest genialnie wszechstronna. Raz, jak choćby w "Wrath Within", gra genialne solówki, od których nie można się uwolnić. Przy innej okazji dodaje efekty, nadające muzyce symfonicznego rozmachu ("Downfall") albo też zalatujące gotykiem ("Toward Dead End"), a czasem próbuje "ukołysać" słuchacza (intro "Bed Of Razors"). A czasem po prostu "tylko" gra sobie gdzieś w tle i daje się wyszumieć kolegom z zespołu. Bez względu jednak na to co robi, przez cały czas niesamowicie wzbogaca muzykę i nadaje jej zupełnie nowy wymiar. W sumie to połączenie ostrego, szybkiego grania z dynamicznymi i "radosnymi" klawiszami daje rewelacyjny efekt.
"Hatebreeder" to dla mnie najlepsza płyta Dzieciaków z trzech (nie licząc koncertówki), jakie do tej pory nagrali. Łączy bowiem żywiołowość, energię i dynamikę "Something Wild" z precyzją i "poukładaniem" "Follow The Reaper" - idealna równowaga TO JEST TO!!! Na płycie naprawdę nie ma żadnego słabego czy nawet tylko dobrego kawałka, każdy ma coś, co powoduje, że się go nie zapomina. Gdybym musiał jakieś wyróżnić, to wskazałbym na nagranie tytułowe, które jest kwintesencją całej płyty i ma w sobie wszystko to, co decyduje o klasie albumu. Trwający 4 minuty 20 sekund "Hatebreeder" w perfekcyjny sposób łączy dynamikę riffów i ciężar sekcji, która chwilami wręcz pluje rytmem, z żywiołową lekkością klawiszy. Wspaniały motyw gitarowy i połyskujące w tle klawisze powodują, że - przy całej swojej połamanej rytmice i szybkości - kawałek jest niezwykle (w dobrym znaczeniu tego słowa) chwytliwy. Do tego trzeba jeszcze dodać fantastyczne solówki, najpierw gitarową - wyraźnie inspirowaną klasyką, a potem "klawiszową", których połączenie daje genialny rezultat. Nie można nie wspomnieć o "Children Of Bodom", kawałku okraszonym rewelacyjnymi, niesamowicie zapadającymi w pamięć, motywami gitarowymi, na którego początku (jak przypuszczam) Alexi dostaje pałką od perkusisty ("Au, au" mówi samo za siebie :) ). Równie znakomite jest "Downfall" rozpoczynające się świetnymi, pulsującymi klawiszami, na które momentalnie wchodzi mordercza perkusja i wrzask Laiho. Potem jeden znakomity riff popędza drugi, a klawisze co chwilę "pobłyskują" dając nagraniu dodatkowego kopa.
Nie chce tu wymieniać wszystkich kawałków, ale szczerze powiedziawszy, praktycznie wszystkie by na to zasługiwały. Bo płyta jest po prostu świetna i każdy numer zasługuje na to, by o nim wspomnieć. Nagrania są spójne, przemyślane, bije od nich energią i mocą, a do tego te cudowne klawisze... Zresztą ocena, którą wystawiłem mówi sama za siebie... POLECAM!!!
Choć jak dla mnie, 3 album Amok to zdecydowanie ich najlepsza plyta.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Dimmu Borgir "Puritanical Euphoric Misanthropia"
- autor: Ulver
- autor: Łukasz Młodawski
- autor: Margaret
- autor: Do diabła
- autor: Skookie
- autor: Kornik
- autor: Shagrath
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu
Cradle Of Filth "Dusk and Her Embrace"
- autor: szalony KaPelusznik
- autor: Shagrath
- autor: Margaret
Behemoth "The Apostasy"
- autor: Zagreus
- autor: Ugluk