- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: The Chaos Engine "Obstinate"
Trzeba mieć nie lada tupet, aby już na początku muzycznej kariery określić własną twórczość jako "unique phenomenon" brak samokrytycyzmu, czy wiara, że ustawicznie powtarzane kłamstwo z czasem staje się prawdą? The Chaos Engine, podkreślając na każdym kroku swą wyjątkowość, nie jest w stanie przekonywująco jej udowodnić, przynajmniej na promocyjnej taśmie zwiastującej ich drugi album "Obstinate"... "Techno pop with a powerful guitar edge" - głosi promocyjna propaganda, przy czym jednym tchem dodaje w formie stylistycznych odnośników takie nazwy jak The Prodigy, NIN, Nirvana, Marilyn Manson, Gadbage, Duran Duran. Przecież zgromadzenie tak wielkiej ilości wpływów nie jest gwarantem wykształcenia własnej osobowości, czyż nie?!
Mógłbym jeszcze długo polemizować z treścią pakietu promocyjnego, ale na szczęście kupujący płytę nie jest zmuszony konfrontować informacyjnej papki z tym, co wypływa z głośników. Jest więc szansa, że przy odrobinie dobrej woli doszuka się pozytywnych stron w "Obstinate", bo ja, ilekroć włączam taśmę słyszą miałką, technoidalną banalność...