- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Chainsaw "Chainsaw"
Heavy metal powrócił do łask. Reaktywacje zapomnianych zespołów, debiuty kilkunastu przedstawicieli młodego pokolenia, wielkie festiwale i koncerty gromadzące kilkanaście tysięcy fanów, zainteresowanie mediów. Klasyczne granie typu Iron Maiden, Judas Priest czy Accept otrzymuje kolejną szanse wśród zwolenników ostrych gitar, dudniącego basu czy wyjącego wokalu. Szkoda tylko, że moda ta jakoś nie dotarła nad Wisłę. Praktycznie cała Europa żyje obecnie klasycznym metalem, a u nas? Zdecydowanie gorzej. Praktycznie koncertów wielkich gwiazd nie ma, a jak już ktoś w końcu zawita do naszego kraju, to frekwencja na koncercie jest słabiutka. Media natomiast olewają granie tego typu jak się tylko da. I długo jeszcze można by się tak pastwić nad ciężkim losem heavy metalu w Polsce...
Aż tu nagle pewnego dnia dotarła do mnie płyta CD-R debiutującego na naszej scenie Chainsaw. Czterdzieści minut muzyki, jakiej oferują nam Bydgoszczanie, to oczywiście nic innego jak stary, oklepany z czterech stron, nie odkrywający pod względem muzycznym nic nowego, klasyczny metal. I nie powinno być w tym nic nadzwyczajnego, a jednak... Sam materiał zawiera to, co powinien zawierać każdy dobry tego typu album, to jest szybkość ("Time For...", "The End"), zmiany tempa ("Limes Ag ony" czy chociażby "Guardian Of The Ice Void"), i interesujące solówki ("Throat Ripper", "Don't Drink And Drive"). Szukając porównań, najczęściej na myśl przychodzi Iron Maiden. Wyraźnie słychać, że to Harris był niewątpliwą inspiracją dla Bydgoszczan - słynne galopy, czy konstrukcje utworów (chyba znacie "maidenowskie" przeboje zrobione według schematu wolno-szybko-wolno-szybko-wolno?) powodują, że chwilami ciężko odróżnić utwory Anglików od naszego rodzimego Chainsaw (jestem ciekaw, co by powiedział Harris po usłyszeniu "Guardian Of The Ice Void"). Zaletą "Chainsaw" jest poziom muzyczny wszystkich muzyków - wyczuć można spokój, umiejętności, a także zabawę, natomiast solówki na dobrym poziomie, dodająca uroku sekcja, a także barwa głosu wokalisty, sprawiają dużą radość ze słuchania tego materiału.
Debiut Chainsaw wypada okazale i szkoda by było, żeby zespół o takim potencjale przepadł w naszej szarej rzeczywistości. Raz, że takich zespołów to mamy bardzo mało, a dwa że muzyka tej grupy przy odrobinie szczęścia i promocji na Zachodzie mogłaby spokojnie konkurować z wielkimi heavy metalowcami europejskiej sceny. Na dzień dzisiejszy mamy jednak tylko CD-R i z wielkim zainteresowaniem będę oczekiwać kolejnego materiału. Zdecydowanie, warto poczekać.
Materiały dotyczące zespołu
- Chainsaw