- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Cathedral "The Ethereal Mirror"
Cathedral to taka baśniowa kapela. Wystarczy posłuchać jakiejkolwiek jej płyty i spojrzeć na okładki, żeby o tym baśniowym klimacie się przekonać. W 1993 r. muzycy wydali swój drugi album, zatytułowany "The Ethereal Mirror". Nie mam pojęcia, co trzeba mieć w głowie lub w apteczce, żeby nagrać takie cudo. Za całkiem prawdopodobną uznaję następującą hipotezę: czterech Entów (postaci z "Władcy Pierścieni") po kilku beczkach porządnego niepasteryzowanego piwa postanowiło nagrać coś w stylu Black Sabbath. Gandalf przemienił ich w ludzi, ubrał w kożuchy i wysłał do Anglii, żeby swój zamiar zrealizowali.
Na "The Ethereal Mirror" słychać ogromny wpływ Black Sabbath z okresu takich płyt, jak "Master Of Reality" i czwórka. Riffy to Tony Iommi w doommetalowych butach. Solówki gitar często są zdublowane, to kolejna iommowska metoda. Bas bywa gęsty, jak żołnierska grochówka. Tak, jak lubi Geezer Butler. Praca - perkusji przez swój ciężar i cios - jest wypadkową estetyki Vinny Appice'a (grał na kilku płytach Sabatów, na których śpiewał Dio) i Dave Grohla z czasów "In Utero" Nirvany. Z innej bajki jest natomiast wokal. Lee Dorian zadbał o to, żeby jego głosu nie mylić z żadnym innym. Śpiewa niczym młody, naspeedowany Ent. Czasami robi to bardzo teatralnie, czasem bliższy jest melodeklamacji niż śpiewu. Zdarza mu się zrobić jakąś wstawkę niczym wodzirej na imprezie, zaśpiewać czystym głosem albo podpiąć jakiś efekt do mikrofonu.
Praktycznie wszystkie utwory są wielowątkowe. Zmiany tempa, rytmu czy ogólnie pojętego klimatu znajdziemy na każdym kroku. Już pierwszy numer, który pełni rolę intro, składa się z kilku różnych motywów. Riffy nie są łączone ze sobą przy użyciu wirtuozerskich zagrywek. Odbywa się to bardziej topornie, tak jak w muzyce Sabatów. Mistrzostwo w takim przechodzeniu z jednego wątku do drugiego Cathedral osiągnął w piosence "Fountain Of Innocence". Kolejne utwory sprawiają wrażenie rozdziałów starej zakurzonej księgi, a ostatni numer to krótka ballada wybudzająca ze snu, taki epilog.
Nie ma na tej płycie potknięcia, czegoś, co by burzyło ten baśniowy, dziwny ład. Należy jednak wspomnieć o kawałku "Midnight Mountain", do którego nakręcono klip. Najkrócej można styl tego numeru określić, jako funky doom metal. Wiem, wiem. Trudno wyobrazić sobie ogniste funky i wodnisty doom razem, ale przecież jest coś takiego, jak ognista woda. Jaki efekt dałoby wysłuchanie tej piosenki po spożyciu ognistej wody? Lepiej nie sprawdzać.
Brzmienie na "The Ethereal Mirror" jest niesamowite. Ogromne, zakopcone, waży z tonę i skrzypi jak kapcie dziadka. Od nagrania tej płyty minęło prawie 20 lat, a brzmienie wciąż powala! Pojęcia nie mam, jak nisko zestroili gitary ani gdzie znaleźli tak głęboki werbel.
Okładka autorstwa Dave Patchetta świetnie pasuje do zawartości muzycznej. Trzeba ją jednak rozłożyć, żeby zobaczyć cały obraz. Ciekawie też zamieszczono teksty piosenek. Ślimak z Acid Drinkers mógłby w ten sposób wydrukować swoją autobiografię.
Po wysłuchaniu tej płyty czasem przemykają mi przez głowę myśli, których sam się boję - że Cathedral, grając sabatowe nuty, czasem robi to lepiej niż Black Sabbath na swoich klasycznych płytach. Totalna konfuzja. Epigoni klasyków, sami stali się klasykami.
Poza tym, przy wokalizach jakimi się parał na pierwszych Napalmach to rzeczywiście teraz śpiewa jak łabędź :P
Panu poniżej polecam melisę (takie ziółko, nie płytę Mercyfula) - co to, nie można mieć własnej opinii?
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Vader "Welcome To The Morbid Reich"
- autor: Megakruk
Decapitated "Carnival Is Forever"
- autor: Megakruk
Ale mimo to "zamykając uszy" na beznadzieję wokalną, album i tak warty polecenia. 7/10