- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Candra "Elizjum: the Winterfields"
Zdaje się, ze było to pierwszego dnia bolkowskiego festiwalu muzyki zamkowej i łupiącej, gdy chcąc kupić sobie jakieś wydawnictwo olejowych anarchistów Jude (mała kryptoreklama tej kapeli...), znalazłem w kartoniku na stoisku płytę Candry. Uwagę moją zwrócił fakt, iż została nagrana na kasecie C-60, a wkładka informuje o pięciu utworach. Jako fetyszysta długich kompozycji dałem się skusić na ślepo. I nie żałuję.
Co prawda materiał trwa tylko 26 minut (jest nagrany na obu stronach...), ale przekonał mnie. Już na początku zabija klimat intra ("Inconnu") z ładnym wokalem Anny B., a potem rozkręca się ta muza. Obecność dwu gitarzystów nasuwa myśl o ostrych wyziewach, lecz tutaj mamy do czynienia z graniem bardziej subtelnym, choć nie pozbawionym "kopa", w tempach nie całkiem wolnych (jak na mój gust nawet za szybkich), z nadbudowanymi odlotowymi klawiszami. Tu i ówdzie akustyka, no i dochodzimy do "hitu" kasety: "Czyż nie dobija się koni?". W innych utworach można mieć zastrzeżenia do wokali (facet czasem może trochę się przecenia), to tu rozwija skrzydła i odlatujemy. Sam tytuł zwraca uwagę. Wszystkie teksty są bardzo emocjonalne i adekwatnie do okładki, pełne melancholii. W bardziej gotyckie klimaty wpada wokalista w ostatnim utworze. Samo granie przypomina mi troszkę Lacrimosę, tutaj czuje się, ze to epilog od pierwszych taktów, choć nie tak całkiem metalowo. Na pewno zespołowi marzy się nagranie tego utworu także z orkiestra, już czuję się trochę jak w, nazwijmy to "katedrze dźwięku", gdy muzyka cię porywa i chcesz tylko wyrzucić ręce ku niebu i oddać się ekstazie umysłu. Nie przeszkadza w tym już garażowe brzmienie 4-śladowego magola kolegi taty. Demo(?) nagrano w parę dni w Białymstoku i brzmi OK. Również okładka jest na poziomie, spodobał mi się pomysł użycia "ręcznej" typografii i ogólnie pasuje do tytułu, i klimatu.
Pytałem się jednego zapoznanego w Bolkowie tape-tradera o Candrę i nie mógł mi nic więcej powiedzieć - może się aż tak nie znał (...), ale na wszelki wypadek podam tu adres kontaktowy do wokalisty:
Artur Traczyk
ul. Powstanców 4/6
15-666 Białystok
tel. +48 (85) 6617060
Materiały dotyczące zespołu
- Candra