zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Burzum "Hlidskjalf"

15.09.1999  autor: Kornik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Burzum
Tytuł płyty: "Hlidskjalf"
Utwory: Tuistos Herz; Der Tod Wuotans; Ansuzgardaraiwô Die Liebe Nerpus'; Frijôs Einsames Trauern; Einfühlungsvermögen; Frijôs Goldene Tränen; Der Weinende Handur
Wykonawcy: Varg Vikernes - instrumenty klawiszowe
Wydawcy: Mystic Production, Misanthropy Records
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Niektórzy z Was mogą się zastanawiać, co recenzja "Hlidskjálf" robi w ogóle na www.rockmetal.pl". Już po wydaniu poprzedniej płyty, zatytułowanej "Daudi Baldrs", Varg Vikernes całkowicie odciął się od blackowej sceny i postanowił kontynuować swoją muzyczną karierę w nieco innych klimatach. Niemniej, wpływ poprzednich albumów Burzum na norweski black metal jest niepodważalny i choćby dlatego, należy ostatniemu wydawnictwu poświęcić trochę miejsca.

"Daudi Baldrs" podzielił fanów Burzuma na dwa obozy. Jeden, zawiedziony nowym obliczem Grishnacka, po prostu o nim zapomniał, drugi natomiast pozostał mu wierny i mimo często mieszanych uczuć, znalazł jednak w tym wydawnictwie coś niezwykłego. Najnowszy album Vikernesa z pewnością jeszcze bardziej zaznaczy ów podział. "Hlidskjálf" to w prostej linii kontynuacja tego co usłyszeliśmy na "Daudi Baldrs" i jako taki, nie może być inaczej traktowany. Jednak w przeciwieństwie do poprzedniej produkcji, Vikernes zrezygnował z "niesamowitego" narzędzia jakim jest MIDI i nagrał nowy materiał na normalnych klawiszach (ponoć tych samych, które przyczyniły się do powstania "Tomhet" na "Hvis Lyset Tar Oss"). Efekty tego posunięcia słychać już od pierwszych minut obcowania z "Hlidskjálf": nagranie jest czystsze, od strony technicznej utwory wydają się być bardziej skomplikowane. Zmiany nie ominęły także tego co najważniejsze, czyli samej muzyki. O ile na "Daudi Baldrs" mogliśmy posłuchać pięknych i podniosłych hymnów, tak na "Hlidskjálf" więcej jest stonowanego ambientu, atakującego umysł różnymi odgłosami. Tej płyty powinno słuchać się w plenerze, w absolutnych ciemnościach - wtedy doznania stają się jeszcze bardziej niesamowite.

"Hlidskjálf", podobnie jak "Filosofem" można podzielić na dwie części. Pierwsza z nich, zdecydowanie bardziej melodyjna i agresywniejsza, atakuje nas feerią dźwięków, tworząc niezwykle bogate melodie, przepełnione zawsze obecnym na płytach Burzum smutkiem. W skład drugiej, zdecydowanie bardziej stonowanej, wchodzi niezwykle różnorodna paleta ambientowych odgłosów, które z kolei tchną ciągłym niepokojem. Słuchając tego albumu, można autentycznie wczuć się w klimat czasów, o których opowiada i odnieść trafne wrażenie, że w dziedzinie budowania klimatu Vikernes naprawdę jest geniuszem. Samotne wędrówki, dzięki tej płycie stają się naprawdę czymś niezapomnianym.

Nie będę pisał o poszczególnych utworach, gdyż uważam, że rozbijanie tej płyty na kawałki traci jakikolwiek sens. "Hlidskjálf" to przygoda na jeden raz, tego słucha się jednym tchem, inaczej gubi ona swój tak misternie zbudowany klimat. Podsumowując, chciałbym jeszcze napomknąć o jednej rzeczy. Mimo, że "Hlidskjálf" jest dopiero drugą częścią zapowiadanej przez Vikernesa trylogii, to chyba jasno i przejrzyście nakreśla ona styl muzyczny, w jaki Varg skieruje się po jej ukończeniu. Wydaje się wątpliwe, żeby sięgnął jeszcze kiedyś po gitarę, stał się na powrót Countem Grishnackiem i zaatakował nas kolejną niesamowitą black metalową płytą, tak jak robił to w przeszłości. Varg Vikernes już raczej nie pójdzie drogą tego rodzaju sztuki, która zaniosła go za mury Bergen. Więcej, ponieważ jest to ostatnia płyta Burzum z rozwiązywanego Misanthropy, istnieje duża szansa, że Varg w ogóle odetnie się od metalu. Byłoby szkoda, ale my, fani, nie mamy już na to żadnego wpływu...

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Burzum "Hlidskjalf"
Raf fan (gość, IP: 91.215.237.*), 2016-05-26 18:24:31 | odpowiedz | zgłoś
Świetny klimatyczny album, i nie jest to raczej płyta dla nastolatka który po prostu do niej nie dorósł.
.
Radosław112288 (gość, IP: 80.54.182.*), 2010-06-19 17:51:30 | odpowiedz | zgłoś
Oj wy biedni true metalowcy... kochajcie dalej tego psychopatę, podnieca was sam strach przed Vikernesem, spróbujcie go zrozumieć i jak już dojdziecie do sedna tego o co u chodzi to zetniecie włosy, ogolicie twarze i odłożycie czarne koszulki. On przedstawia wam skrajne poglądy, wy w nie wierzycie , bądźcie ponad. Ponad samego Varga Vikernesa. A co do muzyki, to płyta jest na prawdę dobra ale tylko na jeden raz.
Beznadzieja i porażka
Blasphemer (gość, IP: 84.10.103.*), 2009-09-05 20:09:44 | odpowiedz | zgłoś
to nie jest prawdziwy Burzum ! Prawdziwy Burzum to tylko i wyłącznie black metal.
Dobrze, że na nowej płycie Varg ma zamiar powrócić do metalu.
Hildskjalf
Jag-69 (gość, IP: 213.134.187.*), 2008-12-18 12:17:56 | odpowiedz | zgłoś
Dzieło trudne, ale na pewno nie żałosne! Muzyka bez użycia gitar także może być piękna.
lol
Arm (wyślij pw), 2008-04-13 21:38:26 | odpowiedz | zgłoś
zalosny album, tak jak i 'db'.
daj znac, czy po 9 latach ci sie czasem nie przewartosciowal.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (350 głosów):

 
 
72%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Burzum

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Mayhem "De Mysteriis Dom Sathanas"
- autor: Haron

Bathory "Blood On Ice"
- autor: @dam

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?