- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Burning Witch "Crippled Lucifer (Seven Psalms for Our Lord of Light)"
Burning Witch pochodzą z kraju kwitnącej przemocy, czyli z USA, i grają muzykę określaną przez Mystic Production mianem (cytuję): "Dimensional blackened doom drone with tortured ambience". Brzmi to ciekawie, więc gdy pewnego październikowego dnia czekał mnie wyjazd w teren, postanowiłem, chcąc umilić sobie czas w podróży, uderzyć wcześniej do sklepu i zakupić to cudo. Kaseta nie dała się długo prosić i po zerwaniu plomby gwarancyjnej (czyli folii) wylądowała w wiochmenie. Usiadłem spokojnie na rzeszowskim peronie i patrząc na padający deszcz zatopiłem się w dźwięki płynące ze słuchawek.
Przez pierwsze pięć minut wszystko było w porządku - nie słucham takiej muzyki na co dzień, więc kawałki, sunące z prędkością pijanego żółwia o kulach, były dla mnie swego rodzaju nowością i wchłaniałem je z lekkim zaciekawieniem. Później zamiast na muzyce, zacząłem koncentrować myśli nad sensem dalszej egzystencji, pustym wzrokiem gapiąc się w dal. Ocknąłem się dopiero, gdy skończyła się pierwsza strona. Do przyjazdu mojego pociągu zostało jeszcze pół godziny, a ja miałem już doła na cały dzień. Ludzieee! To nie żaden "Dimensional doom drone" itd., tylko pierdolona muzyczna tortura. Podziwiam ludzi, którzy słuchają takich klimatów na co dzień. Ja bym się chyba pochlastał... "Crippled Lucifer" składa się z dwóch mini albumów: "Rift.Canyon.Dreams" i "Towers...". Każdy z nich trwa dobre pół godziny, więc tortura należy do długich i męczących. Bowiem sam materiał jest męczący właśnie. Słucham różnych rzeczy - od najbardziej chorego dark industrialu po szybki black - ale po raz pierwszy natrafiłem na zespół, przy którym mięknę tak szybko. Burning Witch robi dziury w mózgu swymi nisko nastrojonymi gitarami, których struny są dosłownie muskane - brak tu bardziej skomplikowanych riffów, wszystko odbywa się na zasadzie tworzenia ściany dźwięku. Jeśli dodać do tego oszczędne uderzenia bębnów i przebłyskujące w tle chore sample, otrzymujemy coś na kształt psychodelii, zdolnej wprowadzić słuchacza w obłęd. Całości dopełnia niesamowity wokal, który raz śpiewa, a innym razem piszczy, charczy, szepcze i deklamuje. Kawałki z pewnością nie należą do różnorodnych, wszystko sprowadza się do recytowania tekstów na tle chorej muzy. Słowo "psalms" zawarte w tytule pasuje do nich jak ulał.
Płyta podoba mi się, choć z drugiej strony nie mógłbym słuchać jej na co dzień. "Crippled Lucifer" wprowadza w nastrój zagłady. Przy takiej muzyce można się tylko dołować. To pozycja tylko dla masochistów...
Faworyt: "Sacred Predictions".