- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Budgie "Never Turn Your Back On A Friend (reedycja)"
Początek roku 1973 był dla Budgie okresem koncertowania w Wielkiej Brytanii. Ale już od 12 lutego trio rozpoczęło nagrywanie trzeciego albumu. Znowu miało to miejsce w studiu "Rockefield" w Walii. Ze względu na zmiany strukturalne w koncernie płytowym MCA materiał realizowano tym razem bez Rodgera Baina, którego firma Humminbird Productions nie miała już bezpośredniej umowy z zespołem. Jeśli chodzi o brzmienie, na płycie nie ma żadnych klawiszy. Artyści sami podjęli się produkcji nagrań. Do pomocy mieli dwóch znakomitych inżynierów dźwięku: Pata Morana i Kingsley'a Warda. Mimowolnym autorem tytułu wydawnictwa został perkusista Ray Philips, który podczas jednej z rozmów w studiu sformułował zdanie: "Nigdy nie odwracaj się plecami do przyjaciela". Podchwycił to Dave Howells, przedstawiciel wytwórni, i stwierdził, że nadaje się na tytuł nowego krążka - "Never Turn Your Back On A Friend".
Longplay posiadał rozkładaną okładkę, pierwszą i jedyną w historii grupy. Umieszczono na niej obraz autorstwa Rogera Deana, na którym maskotka formacji Bugieman walczy z jakimś wielkim drapieżnym ptakiem w otoczeniu zaśnieżonych gór. W marcu 1973, po nagraniu materiału na trzecie wydawnictwo, ekipa wyruszyła w trasę po Wielkiej Brytanii. Na koncertach supportował ją Judas Priest. Nowy krążek, "Never Turn Your Back On A Friend", ukazał się na rynku muzycznym 8 maja. W lipcu i sierpniu formacja kontynuowała kolejną serię występów. Między innymi w Londynie obok Nazareth. Pomimo planów dotyczących trasy koncertowej po USA w 1973 roku, nie doszła ona do skutku. To samo dotyczyło poprzedniego tournee po Stanach, które miało się odbyć w listopadzie 1972 i również nie zostało zrealizowane.
Album zawierał tylko siedem nagrań, wśród nich dwa, które stały się w przyszłości wizytówkami grupy. Pierwsze z nich, "Breadfan", otwiera materiał na płycie. Cięta niczym mechaniczna piła, riffująca w niebywale szybkim tempie gitara oraz kapitalne (potężne) wejścia sekcji rytmicznej, atakujący wokal, a także niespodziewany akustyczny zwrot akcji w środku utworu, to najważniejsze cechy tego kapitalnego numeru. Oryginalne wydania australijskie i francuskie oraz niemiecka reedycja na początku "Breadfan" zawierają krótki cytat z przemówienia Winstona Churchila z 1942 roku, ze słowami: "nie mam nic do ofiarowania oprócz krwi, znoju, łez i potu". Na brytyjskie tłoczenie firmowane przez MCA przemowa nie trafiła z powodu problemu z prawami autorskimi. Dalej w stawce jest cover Joe Williamsa, czyli dynamiczna wersja bluesa "Baby Please Don't Go" z wyśmienitymi solówkami gitarowymi i przyciętym nagle zakończeniem. Nie zabrakło także zwyczajowo elementów balladowych, takich jak "You Know I Allways Love You" - akustycznie na głos i gitarę - oraz "Riding My Nightmare", gdzie Shelley śpiewa trochę inaczej, mocniej i pełnym falsetem.
No i są też kolejne kawałki z klubu oryginalnych i niecodziennych tytułów. Najpierw "You're The Biggest Thing Since Powered Milk", tłumaczony jako: "Jesteś najlepszą rzeczą od wynalezienia mleka w proszku", który składa się z trzech części (nazwa tej pozycji była pierwotnie jeszcze dłuższa, bo posiadała na końcu jeszcze wyraz "Baby"). Na początek dwuminutowe solo perkusyjne o zniekształconym elektronicznie brzmieniu. Ray Philips chciał, aby ta solówka trwała piętnaście minut, ale lider nie zgodził się na to. Od tego momentu rozpoczęły się spięcia w ekipie na linii perkusista i pozostała dwójka. Druga część tej propozycji to zadziorny riff i partie wokalne przeplatane solówkami Bourge'a. I jest również finałowa część trzecia z wokalem Tony'ego. Zresztą bardzo dobrze brzmi tutaj jego głos. Na początku swojej kariery tylko śpiewał i grał na harmonijce ustnej, nigdy nie myślał, że zostanie gitarzystą. Kolejny utwór o niezwykłej nazwie "In The Grip Of a Tyrefitter's Hand" ("W uścisku dłoni wulkanizatora") cechuje się naprzemiennymi frazami gitar i płynną fabułą bez nagłych zwrotów tempa.
Na finał mamy sztandarowe arcydzieło. Dziesięciominutowa balladowa kompozycja "Parents" - to znakomity, pozostający w pamięci początkowy riff, powracający jeszcze dwukrotnie w dalszej części kompozycji. Rozkrzyczana gitara w piątej minucie nagrania i następująca po tym fantastyczna bluesowa solówka. Romantyczny wokal przechodzący w zaniepokojenie. Dźwięki odgłosów mew zagrane fantastycznie przez Tony'ego na gitarze. Słucha się tego wszystkiego z zapartym tchem i nigdy się nie znudzi - zbyt piękne i prawdziwe. Bourge pokazał tutaj swoją wrażliwą duszę i nieprzeciętne zdolności. Burke Shelley napisał tekst tej piosenki, gdy miał szesnaście lat, mówi ona o słusznych przestrogach rodziców, których młodzi ludzie nie chcą słuchać. A potem, to już jest za późno.
Wśród dodatków wydawcy zafundowali nam jeszcze dwie odsłony "Breadfan" oraz jeden akustyczny wariant "Parents", zrealizowany przez Burke'a i Tony'ego w 2004 roku na potrzeby reedycji. Zresztą ta krótka, niespełna sześciominutowa wersja zabrzmiała podczas koncertów zespołu w czasie trasy w Polsce właśnie tego roku, czego byłem świadkiem w Warszawie.
Trzecia płyta Budgie jest dziełem wybitnym i najlepszym w dyskografii kapeli. Chociaż w tej sprawie nie ma całkowitej zgodności, gdyż niektórzy wyżej oceniają następny, czwarty album. Wbrew opiniom o wtórności tej muzyki i porównywaniu grupy do innych heavy- czy hardrockowych ekip jak Black Sabbath czy Led Zeppelin, nie jestem zwolennikiem tej teorii. Głównie z tego względu, że Budgie prezentowali rozpoznawalne, charakterystyczne tylko i wyłącznie dla siebie brzmienie. Burke Shelley miał talent do tworzenia ciężkich melodyjnych riffów i chwytliwych solówek, a także potrafił łączyć to wszystko z balladą rockową lub akustycznym delikatnym brzmieniem. Nie jest przypadkiem fakt, że Metallica w 1998 roku nagrała swoje wersje "Breadfan" oraz "Crush Course In Brain Surgery" (z singla zapowiadającego debiutancki krążek) i umieściła je z dużym powodzeniem na swoim studyjnym wydawnictwie.
czy 'Breadfan' to klasyki.
Co do ich późniejszych losów, to bywa różnie.
Lubię powszechnie nielubianą 'Power Supply' w zmienionym już składzie. Takie proste hardrockowe granie do przodu, kawałek 'Heavy Revolution' czy ballada 'Time To Remember'
są dobre.
Ale płyta 'Deliver Us From Evil' jest tragicznie słaba, właściwie gniot totalny.
Ogólnie mają dla mnie wspaniałe utwory, ale też dużo płycizn i zapożyczeń. Chyba brakowało im hitów na miarę kilku kawałków Led Zeppelin i dlatego się nie przebili.
Materiały dotyczące zespołu
- Budgie
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Megadeth "Dystopia"
- autor: Megakruk
Black Sabbath "Master Of Reality"
- autor: Elwood
Slayer "Repentless"
- autor: Megakruk
Ale pozostałe płyty już nie tak dobre jak Never...
A przynajmniej żadna mi na razie nie podeszła zbytnio :(