- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Budgie "Heavier Than Air"
Budgie to jeden z największych zespołów wszech czasów. Trudno go przecenić. Takie albumy, jak "In For The Kill", "Bandolier", czy wreszcie "Never Turn Your Back On A Friend", to kwintesencja klasycznego grania. Ich utwory obfitują w niesamowite riffy, chwytliwe melodie i niepowtarzalne solówki.
"You're The Biggest Thing Since Powdered Milk" to utwór, który brzmi, jak sapiący parowóz, ukazuje dokładnie, co wtedy uważaliśmy za ciężkie granie. "Progresywny" bluesowy styl Tony'ego Burge'a jest bardzo mocny, a każde jego solo rozbrzmiewa żywiołową energią." tak o stylu swego zespołu w 1974 roku wypowiedział się Burke Shelley. Rzeczywiście nagrania z tego roku mają specyficzne brzmienie. Następne cztery lata zespół spędził na trasach, podróżach, próbach, szalonym życiu i, w końcu, na nagrywaniu. W tym czasie nabrał ogłady, co wyraźnie słychać na przykładzie koncertu w LA w 1978, który znalazł się na opisywanej płycie. Utwory brzmią perfekcyjnie. Gdyby nie krótkie dialogi Burke'a z publicznością, nie sposób by było odróżnić je od nagrań studyjnych.
Budgie nigdy nie nagrało albumu koncertowego. Jedynymi ich przedsięwzięciami live były koncerty dla BBC czy innych rozgłośni, jak KNAC, nagrywane albo na żywo w studio albo transmitowane prosto z koncertów. Na szczęście oprócz rzucania w eter, stacje nagrywały wyczyny wspaniałych muzyków i ich właśnie mamy przyjemność wysłuchać na "Heavier Than Air". Jest w tej płycie jeszcze coś szczególnego: na każdym albumie Budgie grali w klasycznym trójkowym składzie. Mimo to na krążkach znajdują się tracki zagrane na dwie gitary. Do zespołu doszedł wtedy Myfyr Isaac i cały repertuar przepisano na dwa wiosła. Efekt jest niesamowity. Wszystko brzmi o wiele ciekawiej no i... to po prostu trzeba usłyszeć.
Co do pierwszego CD: playlista mówi sama za siebie. Na prawdę nic dodać, nic ująć. No może tylko to, że grzechem jest nie znać choć jednego z tych dzieł. Bo to nie są już zwykłe nagrania, tylko dzieła sztuki. Wszystko oparte na riffach nie do przebicia. Wiele z nich śmiało mogłoby konkurować z uważanym przez wielu za najlepszy riffem rozpoczynający "Smoke On The Water". Znałem niemal cały ten materiał z regularnych albumów, ale to co tu usłyszałem, po prostu mnie powaliło.
Jakość nagrań jest zróżnicowana, ale wszystkiego można bez przeszkód słuchać.
"Heavier Than Air, Rarest Eggs", bo tak brzmi pełna nazwa tego wydawnictwa, jest godne polecenia wszystkim, którzy kochają Budgie, jak również tym, którzy go nie znają, lub, co dla mnie zupełnie niezrozumiałe, z jakiś powodów nie lubią. Za obie płyty trzeba zapłacić ok. 75 zł, co nie jest ceną wygórowaną, jak za dwie i pół godziny tej nadmuzyki. Jeszcze raz powtarzam - płyta, obok której nie można przejść obojętnie.
Materiały dotyczące zespołu
- Budgie