- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Budgie "Deliver Us From Evil (reedycja)"
"Deliver Us From Evil" różni się od poprzednich wydawnictw Budgie trzema podstawowymi aspektami. Pierwszy - zniknęły zupełnie z okładki papużki względnie papugo-ludy, drugi - to najsłabszy muzycznie album zespołu w całej twórczości. No i wreszcie formacja prezentuje materiał już nie w składzie trzyosobowym, bo dołączył Duncan Mackay na instrumentach klawiszowych, niegdyś w grupie 10 CC. Chociaż tak naprawdę to było Budgie plus muzyk towarzyszący. Świadczyć mogą o tym napisy z tyłu kompaktu, gdzie widnieją tylko trzy nazwiska artystów oraz producenta (Don Smith), a o klawiszowcu wspomina się w dołączonej książeczce. Don, jako stary przyjaciel zespołu, przyleciał specjalnie z Kalifornii na realizację nagrań. Krążek ukazał się w październiku 1982 roku.
Tylko trzy, może cztery nagrania są tu godne zapamiętania, chociaż nie mają nic wspólnego z ciężkimi brzmieniami. Grupa prezentuje muzykę w stylu amerykańskiego komercyjnego rocka z mocno wyeksponowanymi klawiszami w linii melodycznej i krótkimi gitarowymi riffami oraz solówkami. Podobne to wszystko do twórczości takich wykonawców, jak między innymi Boston. A propos tych lepszych utworów - najpierw uwagę zwraca trochę liryczny, najlepszy na albumie, ze smyczkami zagranymi na syntezatorach "Flowers In The Attic", potem spokojna ballada "Alison" oraz "Hold On To Love" - rockowa przebojowa piosenka w stylu The Sweet lub Slade. Dwa ostatnie kawałki gościły bardzo wysoko na Liście Przebojów Trójki w 1983 roku (odpowiednio doszły do pozycji drugiej oraz czwartej). Jeszcze można posłuchać propozycji "Finger On The Button". Pozostałe, razem z singlowym numerem "Bored With Russia", możemy sobie darować.
Longplay nagrany został w "Ridge Farm Studios" na pięknej farmie Surrey i - jak wspomina Shelley - nie pamięta, dlaczego nie stworzono go tak, jak poprzednie wydawnictwa w walijskim "Rockfield". Prawdopodobnie dlatego, że miejsce to również otoczone było pięknymi wiejskimi krajobrazami, a dodatkowo wyposażone w korty tenisowe i pływalnię. Większość muzyki jest dziełem tak jak dotychczas duetu Shelley-Thomas. Chociaż pod wpływem sugestii wytwórni płytowej RCA artyści umieścili w zestawieniu dwa kawałki obcego autorstwa. Burke nazwał je nawet później nieproszonymi gośćmi - chodzi o "Borred With Russia" i "Young Girl". Zanim album ukazał się na rynku, zespół odbył historyczne tournee po Polsce w sierpniu 1982 roku, czyli w okresie stanu wojennego. Piętnaście koncertów w czternaście dni i - jak twierdzi lider - była to najwspanialsza trasa, jaką kiedykolwiek zagrał.
"Deliver Us From Evil" jest ostatnią płytą autorstwa Shelley'a i spółki w wieku dwudziestym. Formacja obniżyła potem niestety swój poziom artystyczny, zmieniał się skład, na jakiś czas wstrzymała działalność. Kolejnym, jedenastym i ostatnim wydawnictwem studyjnym Budgie jest krążek, który powstał dopiero w 2006 roku - "You're All Living In Cuckooland" (przeczytaj recenzję).
Hmmm.... może coś sami napiszcie.
Ale zgadzam się z Wami,
Meloman mógłby opisywać płyty warte poznania,
bo przy ocenie 4, to szkoda czasu zabierać się
za takie dzieło, które powstało kilkadziesiąt lat temu i praktycznie już umarło.
A tyle płyt czeka jeszcze na odkrycie.
Zauważ, że powstał fajny cykl całościowego (w sensie dyskografii znaczy) spojrzenia na kapelę. Ja lubię (w przypadku kapel, które cenię) poczytać o wszystkim; analizy ich słabszych dokonań również.
A oprócz tego cel recenzji dla mnie to nie tylko poznanie kapel, które warto znać, ale też czego sie raczej wystrzegać (tu warto znać podejscie i gust recenzenta; są tacy, że jak cos odradzają- to ja kupuję taką płytę w ciemno :) )
ale płyta ma juz 35 lat, a moje podejście jest takie,że słucham najlepsze rzeczy z dawnych lat. Inaczej nie byłoby czasu na nowości. Ale to tylko moje zdanie w temacie.
Nie wiem, ja nie znam Naczelnego. Czasami usuwa moje posty,
ale bywają zbyt odjechane, bo piszę na szybko, więc nie mam pretensji.
Nie ma zbyt wielu recenzji ostatnio, bo najbardziej płodny autor chyba się obraził za krytykę 'The Optimist'. Jeżeli obrazi się Meloman, to same zdjęcia z koncertów zostaną....
Z tego, co sprawdziłem na wiki, to zakończył
cykl z Budgie, może zacznie jakiś nowy,
ciekawszy dla Was.
A Mega (ze tak z półnicka wyjadę) niech sie nie obraza (jesli to to, a nie wspomniany wyżej horror) jest przyczyna zniknięcia. Fajnie pisze. A zgadzać sie nie musimy we wszytskim. Nuda
Materiały dotyczące zespołu
- Budgie