zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Brendan Perry "Ark"

23.11.2010  autor: Do diabła
okładka płyty
Nazwa zespołu: Brendan Perry
Tytuł płyty: "Ark"
Utwory: Babylon; The Bogus Man; Wintersun; Utopia; Inferno; This Boy; The Devil and the Deep Blue Sea; Crescent
Wykonawcy: Brendan Perry - wokal, wszystkie instrumenty
Wydawcy: Cooking Vinyl
Premiera: 7.06.2010
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Solowa działalność Brendana Perry'ego, współtwórcy kultowego Dead Can Dance, nie należy do najbogatszych. O ile po rozpadzie grupy Lisa Gerard uwikłała się w liczne projekty z różnymi mniej lub bardziej znanymi muzykami, Perry do 2010 roku wydał tylko jedną płytę - pochodzącą z 1999 roku "Eye of the Hunter".

Drugi album był zapowiadany od dość dawna, ale ponieważ "Eye of the Hunter" mnie rozczarowało, nie interesowałem się zbytnio losami następcy. Może to i dobrze, bo najpierw w sieci pojawił się utwór "Utopia", który uważam za najsłabszy punkt albumu, a tak mogłem dać się pozytywnie zaskoczyć całości. Opisując krótko muzykę zawartą na "Ark", można powiedzieć, że ta płyta zawiera prawie wszystko, za co kochamy styl Perry'ego. Jest nastrojowa, oparta na stosowanych z dużym wyczuciem prostych, powtarzanych motywach, sięga obficie do brzmień instrumentów etnicznych i oczywiście, opatrzona jest tym charakterystycznym, głębokim głosem. Co niezwykłe, choć taki styl wydaje się bardzo łatwy do wyeksploatowania, a lata lecą, "Ark" nie ma żadnych znamion autoplagiatu ani dzieła epigońskiego. Perry'emu udało się stworzyć szereg nieskomplikowanych, ale wciągających utworów w stylu jego piosenek z czasów Dead Can Dance, które w niczym nie ustępują kompozycjom wtedy tworzonym. Zresztą, dwa spośród zamieszczonych na tej płycie utworów ("Babylon" i "Crescent") były wykonywane przez DCD podczas trasy w 2005 roku. Tutaj otrzymały ostateczny szlif.

Jest jednak w tej beczce miodu łyżka dziegciu, która kryje się w warstwie wykonawczo - produkcyjnej i sprawia, że "Ark" to płyta dość trudna w jednoznacznej ocenie. Nie chodzi bynajmniej o to, że Perry źle na tej płycie śpiewa - wokal brzmi świetnie. Dużo lepiej od ciągłego zawodzącego wjeżdżania w dźwięki z "Eye of the Hunter" - pewnie, zdecydowanie, często przejmująco, czysto bez artefaktów strojenia. Problem sprawia kilka detali, charakterystycznych dla albumów w pełni zrealizowanych przez jedną osobę. Przede wszystkim udział partii programowanych jest niepotrzebnie duży. Po drugie jakość tego programowania pozostawia wiele do życzenia - zbyt dużo tu sztucznej, mechanicznej kwantyzacji tempa i dynamiki, zwłaszcza jak na aranżacje odwołujące się do tak wielu brzmień kojarzących się jednoznacznie z kontekstami akustycznymi. Automatyczny swing w "This Boy" brzmi po prostu absurdalnie, a partie etnicznych bębnów nie dają efektu wciągającego groove'u, który znamy ze "Spiritchaser" czy z niektórych nagrań koncertowych Dead Can Dance. Samo brzmienie automatu perkusyjnego też mnie nie przekonuje - sample kojarzące się jednoznacznie z latami 80. są tu łączone z dźwiękami nieco bardziej nowoczesnymi w sposób, który na mnie nierzadko wywiera wrażenie nieco nieporadnego mezaliansu.

Mimo tych wad, "Ark" to - patrząc całościowo - świetny album. To przede wszystkim bardzo dobre utwory, do tego rewelacyjnie zaśpiewane. I chociaż bardzo chciałbym, żeby ta płyta została nagrana z innymi muzykami i lepiej zrealizowana, jak dla mnie to i tak najlepsze, co wyszło z rąk członków Dead Can Dance od rozpadu grupy.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Brendan Perry Arcyvoice
Ramones (gość, IP: 78.88.52.*), 2010-12-17 21:53:13 | odpowiedz | zgłoś
Płyta taka sobie, ale całość twórczości tego pana jest wspaniała. Bardzo lubię Jego niesamowity głos, piękne melodie (nie we wszystkich niestety numerach) i mam wielki sentyment do DCD. Więc zrobiłem sobie kompilację najlepszych Jego kawałków, od początku działalności Perrego i taki zestaw w zupełności mi wystarcza - a jest to ok. 30 utworów.
Facet ma power.
zgadzam się że płyta średnia
Kartofel (gość, IP: 109.196.84.*), 2010-12-16 08:44:11 | odpowiedz | zgłoś
brak jej pasji, jest monotonna - po prostu nudna.
A najlepsze co wyszło po rozpadzie DCD to płyta "Departum" Lisy Gerrard, polecam !
średnia płyta...
Cruix (gość, IP: 89.230.71.*), 2010-11-23 22:39:02 | odpowiedz | zgłoś
Znajomy polecał mi tą płytke, bo w końcu coś nowego i bodajrze ciekawego wymyślił B.Perry solo. Szczerze mówiąc nie przekonał nie ta płyta, jest spujna, ale całość jako klimat jakośmie nie przekonuje do końca... nie wiem, nie widzędko końca pasji w muzyce...
Art
winterrrrr (gość, IP: 83.31.74.*), 2010-11-23 19:00:15 | odpowiedz | zgłoś
''jak dla mnie to i tak najlepsze, co wyszło z rąk członków Dead Can Dance od rozpadu grupy'' to trzymam za słowo! ostatnio sporo sluchałem -starego- DCD jest teraz szansa posłuchać -wreszcie- cos nowego.. oby choć troche podobnego:)

Oceń płytę:

Aktualna ocena (230 głosów):

 
 
74%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Dimmu Borgir "Abrahadabra"
- autor: Megakruk

Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Amorphis "Skyforger"
- autor: Megakruk

CETI "Lamiastrata"
- autor: Midian

Hunter "Hellwood"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?