- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Bracia "Zmienić zdarzeń bieg"
Nowa płyta zespołu Bracia została nazwana "Zmienić zdarzeń bieg". To ciekawy tytuł, do którego można sobie dopisać wiele historii. To też fragment tekstu piosenki "Nad przepaścią". Piotr Cugowski w kilku wywiadach wyznał, że w kapeli i jej najbliższym otoczeniu (chodzi m.in. management) po płycie "Zapamiętaj" nieciekawie się działo. Ponoć zespół był nawet bliski rozwiązania. Potrzebne były jakieś zmiany. Takowe zaszły.
Zmianie uległ skład kapeli. Oficjalnie dołączył doświadczony Jarosław Chilkiewicz, który już od pewnego czasu był drugim gitarzystą na koncertach. Za perkusją zasiadł natomiast świetny Bartek Pawlus - najmłodszy obecnie człowiek zespołu. Zmieniło się też logo i Bracia zaczęli mieszać w wizerunku. Wojtek Cugowski, ku radości jednych fanek i ku rozpaczy innych, ściął włosy. Nowy album przyniósł też zmiany w muzyce grupy, ale nie są to zmiany jednoznaczne czy jednokierunkowe. Jednak proporcje względem albumu "Zapamiętaj" prawie się odwróciły. Jest więcej radio friendly rocka kosztem konkretnego mięcha. Po płycie "Zmienić zdarzeń bieg" lepiej rozumiem, dlaczego ten zespół nagrał wcześniej album w hołdzie Queen, a nie np. Led Zeppelin czy Deep Purple. Widocznie Bracia chcą mieć szeroki rozstrzał stylistyczny, do tego ze sporym potencjałem komercyjnym. Być może wzorem Królowej właśnie.
Album jako całość wydaje się mieć przemyślaną budowę. Na początek skomponowane przez producenta płyty - Marcina Trojanowicza - intro, które brzmi jak coś w stylu ścieżki dźwiękowej do filmu "Matrix". Potem zwrot o 180 stopni. "Nie jestem święty" to numer najbliższy starszym nagraniom zespołu. Następne utwory, ogólnie rzecz biorąc, coraz bardziej zmierzają w poprockową estetykę, co znajduje swoją kumulację w piosence "Moja przystań". Od nieco ladypankowego utworu "To co?" muzyka znowu nabiera pazura. Choć po drodze zaskakują kołyszącym numerem "Parnassus", w którym kawał roboty wykonuje mandolina Jacka Wąsowskiego. Potem dwie torpedy ("Nie godzę się" oraz "Idę do piekła") i na koniec serwują kolejny zwrot o 180 stopni - piosenkę "Po drugiej stronie chmur", o której mogę napisać, że jeśli białogłowy nie będą przy niej ronić łez, to niech ktoś zatrzyma świat, ja wysiadam.
Album "Zmienić zdarzeń bieg" jednych słuchaczy zaskoczy, np. piosenką "To jest mój dzień", w której usilnie radioprzyswajalny refren, mimo że modyfikowany, to wyeksploatowany został aż do przesady. Inni zaliczą opad szczęki przy "Nie godzę się", gdzie solo gitary (i nie tylko ono), że się tak wyrażę - rozpierdala system. Co mnie jednak najbardziej cieszy, to fakt, iż nawet jak Bracia nagrywają tak zwyczajny numer, jak "Moja przystań", to robią to nadzwyczaj dobrze. Mistrzowsko dobrane gitary i główny wokal (świetna interpretacja tekstu) najlepiej o tym świadczą. Dwie piosenki, które pilotowały album ("Wierzę w lepszy świat" i "Nad przepaścią" z udziałem Edyty Bartosiewicz) są bardzo udane i wpadają w ucho, ale dla mnie najlepszy numer z całego zbioru to "Śmierć jest kobietą". Doskonale zbudowana piosenka o bogatym brzmieniu (a nawet z dodatkowymi efektami dźwiękowymi) oraz z intrygującym tekstem. Po prostu skarb.
Teksty tym razem pisało kilku autorów, ale większość wyszła spod pióra Wojciecha Byrskiego. To dobre, bezpretensjonalne i nie bez znaczenia liryki. Weźmy np. fragment tekstu do singlowego "Wierzę w lepszy świat":
"Za mali żeby podskoczyć, z niemocy wyrwać się na krok.
Za słabi by spojrzeć w oczy tym, którzy nietykalni są.
Żal i obojętność dobrze mają się. O nie, nie jest tak źle!"
Tekst o pozytywnym przesłaniu, ale nie jest to beztroska radocha, a bardziej obrona przed marazmem. Są też fajne fragmenty, w których autor bawi się słowami. Na przykład w piosence "Idę do piekła" gdzie padają słowa:
"Zakłamaną moralnością, która nie wie co to wstyd.
Niezgody kością, posmakował mi jej szpik".
Jeden znajomy wysnuł nawet dość spiskową teorię, że o ile kawałek "Plastik" z poprzedniej płyty traktował o pewnej Dorocie, to "Idę do piekła" jest o pewnym Adamie. Trochę wydaje się to naciągane, ale kto wie...
Wolałbym, aby na "Zmienić zdarzeń bieg" było więcej czadu i szkoda, że zespół nie pokusił się o jakiś instrumentalny numer z przejawami wirtuozerki w tradycji legendarnych hardrockowych nagrań. Ale, nic to. Wojtek Cugowski powiedział w wywiadzie przed premierą płyty, że będzie to niespodzianka, ale nie niemiła. Tak właśnie jest, bo mimo ogólnego złagodzenia, świetnie się tego zbioru piosenek słucha. Przed urodą tej muzyki chylę czoła.
fujary nie mogą grać rocka, dzisiaj rocka grają same fujary więc rock is dead
zostają dinozaury, które mniej czy bardziej przekraczają granice dobrego smaku
wiejska komercja. Nie oszukujmy się goście grają poprawnie (umieją grać owszem, za to nie umieją tego wykorzystać), ale filingu i czegoś, na co warto by zwrócic uwagę - poprostu i zwyczajnie nie ma, brak i pustka.
Materiały dotyczące zespołu
- Bracia