- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Bloodwritten "Reborn"
Gdy wspomnę koncert warszawskiego Bloodwritten sprzed kilku lat w którymś ze stołecznych klubów, na myśl przychodzi grupa deathmetalowa. Wygląda jednak na to, że albo zespół przeszedł transformację stylistyczną albo pamięć mnie zawodzi, albowiem zawartość nowego demo tej formacji (wcześniej kapela zarejestrowała dwa materiały) prezentuje się nieco inaczej. Na swój sposób trzy numery (plus intro) składające się na "Reborn" trącą arachaicznością, a ich korzeni należy szukać na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Muzyka warszawiaków to lekko nafaszerowana siarką mikstura mrocznego thrash-black metalu z odrobiną patentów deathowych, który "ciągnie" wokal o szerokiej gamie środków ekspresji (od czystych partii, przez skrzek po bardziej gardłowe). Kompozycje Bloodwritten utrzymane są w dość zróżnicowanych tempach, i choć nie należą do szczególnie skomplikowanych aranżacyjnie, to takiego oldschoolowego, niekiedy "skocznego" grania słucha się całkiem przyjemnie. Jedynym minusem tego materiału jest jego produkcja - powstała w Hertz Studio na mój gust płyta brzmi zbyt czytelnie, "Reborn" powinien mieć znacznie brudniejszą oprawę.
Nowe wydawnictwo Bloodwritten oferuje kilkanaście minut metalu, w którym słychać cząstkę chociażby Venom, Celtic Frost i wczesnego Morbid Angel. Jeśli bliska jest waszemu sercu rogata muzyka sprzed dobrych kilkunastu lat, to "Reborn" ma szansę trafić w wasze gusta. A tak swoją drogą, to kiedy duży krążek panowie?