- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Blind Guardian "A Twist In The Myth"
Niemiecka grupa Blind Guardian to czołowy przedstawiciel gatunku muzycznego zwanego power metalem. Jej ugruntowanej pozycji niewiele mogłoby chyba zaszkodzić, co udowodnili wydając w 2006 roku longplay zatytułowany "A Twist In The Myth".
Album rozpoczyna z właściwą dla kapeli przebojowością utwór "This Will Never End". Otwierający blisko pięciominutowy kawałek mocny riff, do którego chwilkę później dochodzi niebanalna perkusja, zapowiada ciekawą podróż po świecie fantasy, jaką zawsze Hansi i spółka starają się serwować. Pierwszy numer nie tylko dobrze się zaczyna, ale gwarantuje całemu ciału dreszcze i ciarki, szczególnie przy popisowych wokalach oraz zagubionych gdzieś w tle dźwiękach orkiestry wydobytych z syntezatorów. Zabójcze tempo, wymyślne solówki i szeroka skala głosu Kurscha, który stosując technikę overdubbingu stwarza złudzenie chóru - to od lat typowe elementy muzyki Niemców. Nie zabrakło ich także w pozycji następnej: "Otherland". Spokojniejszy rytm na początku miesza się tu z ostrą gitarą i pełnym energii śpiewem. To złożona kompozycja, bogata w wielowarstwowe wokale i zmiany tempa, choć na żywo może przez swój przepych stracić nieco uroku. "Turn The Page" rozpoczyna się podniosłymi dźwiękami syntezatora, zagłuszającymi delikatnie elektryczne wiosła, ale szybko przechodzi w niemalże skoczną kompozycję, żwawo śpiewaną przez Hansiego. Motyw początkowy przeplata się tu z energetyczną perkusją i przyjemnie zawodzącymi gitarami, aby w ostatnich minutach zostać zdynamizowanym i zakończyć utwór.
Teraz następuje gładkie przejście do rozbudowanego "Fly". Odnajdziemy w tej piosence nawet elementy reggae czy pop (chwytliwy refren, nie ma co!), co dodaje jej swoistej oryginalności w połączeniu z typowym dla muzyków ciężarem. "Carry The Blessed Home" rozpoczyna się bardzo spokojnie, wręcz kołysankowo, aby po chwili nabrać mocy dzięki uderzeniu perkusji i miażdżących gitar. To jeden ze słabszych punktów krążka, być może z powodu banalnego rytmu wiodącego, aczkolwiek wciąż miły dla ucha, szczególnie przy krótkich zmianach tempa. Następna - singlowa - kompozycja nosi tytuł "Another Stranger Me". Już w pierwszych sekundach słychać, że będzie wcale niezła. Energiczna perkusja przykuwa uwagę, a po chwili zwrotka serwuje coś na miarę małej jazdy bez trzymanki dzięki żywiołowemu wokalowi i wyrazistym gitarom. Prosta struktura piosenki nie przeszkadza w jej odbiorze. Za moment rośnie napięcie dzięki "Straight Through The Mirror", a przynajmniej w intro, nieco później ciarki ustępują. Nie zmienia to jednak faktu, że kompozycja pozostaje jedną z bardziej intrygujących, gdyż zmianom ulegają tempo, natężenie wokalu, a linia melodyczna to wesoła wędrówka przez żwawsze gatunki muzyczne. Dynamicznie, z polotem, rozpoczyna się "Lionheart". Niestety, tylko rozpoczyna, bo kompozycja się dłuży i pomimo chwytliwej melodii refrenu, nie zapada na dłużej w pamięć. Balladowo, akustykiem, otwiera się "Skalds And Shadows". Podniosła i zrealizowana z rozmachem piosenka to mała odskocznia od ogólnego wydźwięku krążka, bo przepełniona jest kojącymi zmysły syntezatorami oraz spokojnymi wokalami. "The Edge", pozycja jedenasta, zaczyna się szarżą elektrycznej gitary oraz gwałtownej perkusji, aby po chwili przy akompaniamencie reszty muzyków przeistoczyć się w jeden z hymnów Blind Guardian. Rozbudowana, zmienna, zwraca uwagę ciekawymi chórami, a także interesującą linią melodyczną. Przedostatnie "The New Order" zaczyna się spokojnie i z małymi zmianami rytmicznymi - które niezbyt wzbogacają utwór - pozostaje takie aż do końca. Album wieńczy nagrane z charakterystycznym Niemcom rozmachem "Dead Sound Of Misery". Znajdziemy tu popowe wstawki, drapieżne zagrania i wokale, kojące dźwięki syntezatorów czy klasyczne metalowe solówki gitarowe. Aż trudno uwierzyć, że taki dynamizm został zawarty w raptem pięciu minutach i dwudziestu sekundach utworu.
Zrealizowane z przepychem i odpowiednią dawką fantastycznej magii "A Twist In The Myth" to świetny przykład na to, że można znajdować się na scenie blisko dwadzieścia lat i wciąż być w świetnej formie. Ten album to kontynuacja charakterystycznego dla Blind Guardian grania. Ma jednak kilka niespodzianek, które potwierdzają, że zespół wcale nie wybierają się na muzyczną emeryturę.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Neuronia "Follow The White Mouse"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Slash "Slash"
- autor: Kępol
- autor: don Corpseone
The Exploited "Fuck The System"
- autor: ad
Unleashed "As Yggdrasil Trembles"
- autor: Kępol
W.A.S.P. "Babylon"
- autor: Robert "Wisien" Wiśniewski