- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Blaze "Blood and Belief"
Nazwisko Blaze'a Bayleya zaistniało szerzej na metalowej scenie za sprawą jego śpiewu w grupie Iron Maiden. Wszystko zaczęło się od doskonałego, choć niedocenionego albumu "The X Factor". Kolejne albumy, zarówno z Iron Maiden jak i z własnym zespołem, również trzymały bardzo wysoki poziom - nieco może niższy od "Czynnika X", za to wystarczający, abym najnowszą, trzecią już płytę Blaze zatytułowaną "Blood and Belief" kupił niemalże w ciemno.
Efekt całkowicie sprostał moim oczekiwaniom. Można ze spokojem powiedzieć, że "Blood and Belief" jest najlepszą płytą w dorobku grupy. Najambitniejszą, najrówniejszą, najciekawszą i najdojrzalszą. To jest coś więcej niż "tylko" bardzo dobry heavy metal, jak było na poprzednim "10th Dimension". Jest to album z gatunku takich, na których nie można pominąć żadnego kawałka. Zarówno całego albumu, jak i pojedynczych utworów słucha się doskonale. Album zaczyna się wolnym, ciężkim i doskonałym od początku do końca "Alive", w stylu, jakiego grupa nigdy nam nie serwowała. Następny "10 Seconds" jest już znacznie bardziej w klimacie "starego" Blaze'a, ale poziomem zupełnie od "Alive" nie odstaje. Naturalnie zupełnie inny jest kawałek następny, tytułowy - na tym albumie Blaze ani na moment nie pozwala nam się znudzić swoją muzyką. Utwór "Blood and Belief" nie jest bowiem szybki i przebojowy - jest za to mroczny, ze sporymi zmianami tempa i nastroju, z rasowego metalowego utworu przechodzący co chwila w momenty balladowe, przejmujące... Kolejny, "Life and Death", jest z kolei w całości takim mrocznym, smutnym wyciskaczem łez (oczywiście odpowiednio przyprawionym solidnym, ciężkim sosem gitarowym - wszak Blaze to jeszcze nie Anathema :) ), a zaczyna się niczym... Paradise Lost ze starej dobrej płyty "Icon"...
Można by tak jeszcze długo rozprawiać np. o doskonałej "balladzie" "Regret", jak i o kolejnych 5 utworach, ale nie ma sensu wymieniać wszystkich - napiszę tylko, że są one równie dobre i że nie mam zielonego pojęcia, który utwór jest moim faworytem. Drżyj sceno heavymetalowa!!! Zarówno zespół Blaze, jak i sam Blaze Bayley są na dzień dzisiejszy w takiej formie, że rycerze z Rhapsody i innych Freedom Ridersów mogą sobie wsadzić swoje wielkie, lśniące miecze w d... :)
Materiały dotyczące zespołu
- Blaze