zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 26 grudnia 2024

recenzja: Black Sabbath "Tyr"

29.02.2012  autor: Mateusz Liber
okładka płyty
Nazwa zespołu: Black Sabbath
Tytuł płyty: "Tyr"
Utwory: Anno Mundi; The Lawmaker; Jerusalem; The Sabbath Stones; The Battle Of Tyr; Odins Court; Valhalla; Fells Good To Me; Heaven In Black
Wykonawcy: Tony Martin - wokal; Tony Iommi - gitara; Neil Murray - gitara basowa; Cozy Powell - instrumenty perkusyjne; Geoff Nicholss - instrumenty klawiszowe
Premiera: 1990
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Przyznam, że nie jestem fanem okresu twórczości Black Sabbath z Tonym Martinem na wokalu. Sama barwa jego głosu jest całkiem przyjemna, jednak był to czas niemocy twórczej Iommiego. Do dziś nie mogę słuchać w całości fatalnych "The Eternal Idol" i "Forbidden" oraz kiepskich "Headless Cross" i "Cross Purposes". Zabierając się za "Tyr" byłem niemal pewny, że moje uszy przeżyją zderzenie czołowe z kolejną nieudolną próbą uratowania nazwy Black Sabbath, a to przecież było w tamtym okresie nie lada wyzwaniem. Faktem jest, że "Headless Cross" poprawił nieco nastroje, ale Sabbsi mieli spore problemy z zapełnianiem sal koncertowych (część występów w USA w 1989 i 1990 roku zespół był zmuszony odwołać), a większość recenzentów nie pozostawiała na nich suchej nitki. Wydanie "Tyr" nie poprawiło tego stanu rzeczy, jednak muzycznie ten album przebija wszystkie wydawnictwa z Martinem w składzie, zaryzykuję nawet, że to jeden z najlepszych albumów Black Sabbath w ogóle.

Na "Tyr" zespół zrezygnował z tematyki związanej z diabłem itp. i odniósł się tym razem do mitologii nordyckiej, która jest głównym tematem wydawnictwa. Sami muzycy zaprzeczają jednak, że "Tyr" jest concept albumem. Tytuł płyty odnosi się do jednego z głównych mitologicznych bogów nordyckich - Tyr jest bogiem m.in. wojny, honoru i sprawiedliwości. Na płycie znajdziemy również odniesienia do Biblii ("Jerusalem" i "The Sabbath Stones"). Do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego ten album nie osiągnął sukcesu. To wydawnictwo jest przepełnione przecież znakomitymi melodiami, które budują wspaniały klimat i mroczną atmosferę. Tony Martin wspiął się tutaj chyba na wyżyny swoich umiejętności wokalnych. Odnoszę także wrażenie, że pozbył się maniery Davida Coverdale'a, co wielokrotnie mu zarzucano.

O wiele wyżej cenię "Tyr" niż wydany dwa lata później "Dehumanizer", często zresztą przeceniany. Nie chcę urazić sympatyków tego drugiego, ale uważam, że "Tyr" jest ostatnim bardzo dobrym albumem Black Sabbath. Owszem, "Dehumanizer" przyniósł spory sukces, największy od czasów "Born Again", jednak dla mnie ważniejszym czynnikiem, wpływającym na osąd, jest muzyka, a ta wydaje się być lepsza na "Tyr". Płyta nie ma też nic wspólnego ze starym obliczem zespołu. W zasadzie ciężko doszukać się na niej jakichkolwiek nawiązań do wcześniejszej twórczości grupy, co wychodzi jednak zdecydowanie na plus. Czuć świeżość i nowe pomysły, dlatego właśnie tak bardzo cenię ten album.

Otwierający "Anno Mundi" jest już wystarczająco dobrym zwiastunem. Utwór zaczyna się spokojnymi dźwiękami gitary Tony'ego w towarzystwie chórku posługującego się łaciną - "Spiritus Sanctus Anno Anno Mundi". "Spiritus Sanctus" znaczy "święta dusza", natomiast "Anno Mundi" oznacza "w roku na świecie". Kompozycja utrzymana jest w średnim, a nawet wolnym tempie, co jest w tym przypadku dodatkowym atutem. Wydaje się dzięki temu, że utwór "waży" dużo więcej i stara się przygniatać słuchacza swoją ciężkością. Słychać, że Martin jest naprawdę w wybornej formie i potrafi zadziwiająco wysoko operować głosem. Gorzej spisywał się już na trasie, choć dobrych momentów nie brakowało.

Odmienny nastrój prezentuje "The Lawmaker". Bardzo energiczny i żywiołowy kawałek, zdecydowanie najszybszy na płycie. Niweluje mroczny nastrój, który wprowadził "Anno Mundi". To samo tyczy się kolejnego, bardzo przebojowego i melodyjnego "Jerusalem". W "The Sabbath Stones" muzycy ponownie wprowadzają słuchacza w ponury klimat. Iommi dawno nie wymyślił tak dobrego riffu, jak w tym numerze. Nie ma w tym stwierdzeniu grama przesady. Właśnie ten utwór z otwierającym płytę "Anno Mundi" są moimi faworytami, co nie oznacza, że pozostałe odstają poziomem. Te dwa są jednak niepowtarzalne, ale w pewnym sensie do siebie podobne. To także najdłuższe kompozycje na płycie.

Następnym utworem jest instrumentalna miniatura "The Battle Of Tyr" rozpoczynająca trylogię, która traktuje o nordyckich bogach. Zgrabnie łączy się z nastrojowym "Odins Court", gdzie partię akustycznej gitary dopełnia już śpiew Martina. Utwór ten równie płynnie przechodzi w "Valhalla", kolejny wyjątkowo przebojowy moment na "Tyr".

W przedostatnim kawałku Iommi i spółka znacznie spuszczają z tonu i raczą odbiorcę balladą w postaci "Fells Good To Me". Nie jest to jakieś wybitne osiągnięcie, ale całkiem przyjemnie się słucha i z łatwością można przebrnąć przez te prawie sześć minut. Muszę zwrócić uwagę na fakt, że "Tyr" to wyjątkowo chwytliwy album. Znajdziemy tutaj mnóstwo wpadających w ucho melodii. Jednocześnie niesie ze sobą pewien niepokój. Takim typowym "powerem" jest zamykający płytę "Heaven In Black". Stylistycznie zbliżony do "Jerusalem" i "Valhalla", z których bije przebojowością.

Jestem bardzo mile zaskoczony tym albumem. Zacząłem już wątpić w to, że Iommi będzie potrafił skomponować jeszcze coś wartościowego, a tutaj taka miła niespodzianka. Szkoda, że nie przełożyło się to na sprzedaż, przez co kryzys w szeregach grupy był dalej zauważalny, a wizerunek kapeli wciąż pozostawał mocno nadszarpnięty.

Polecam odkopać ten album i brać się za słuchanie. To kawał solidnego heavy metalu z surowym brzmieniem i głośnymi bębnami śp. Cozy'ego Powella. Może brakować jakichś wyróżniających się solówek Tony'ego, ale "Tyr" na tle dyskografii Black Sabbath i tak wypada naprawdę świetnie.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Black Sabbath "Tyr"
LucyTyr (gość, IP: 185.238.122.*), 2020-02-03 12:39:53 | odpowiedz | zgłoś
Ilu ludzi tyle opinii i gustów - ja np uwielbiam okres z Dio i uważam ze to były najpiękniejsze muzyczne lata BS, z Ozzym cześć twórczości jest genialna ale równie duża cześć to dla mnie nic nie wnosząca nudna płytka kupa. Okres z Martinem jest bardzo wporzadku i nie mogę złego słowa powiedzieć choć brakuje mi nieco charyzmy Dio. A headless cross to dla mnie 2 płyta po heaven and hell która po prosu uważam za opus magnum.
re: Black Sabbath "Tyr"
Pumpciuś (gość, IP: 80.55.193.*), 2020-02-03 15:32:17 | odpowiedz | zgłoś
Problemem płyt z Dio jest to że jako już zwykły (klasyczny, typowy heavy metal) jest to dobre ale jest to już heavy metal jak wiele innych zespołów w tym stylu. Natomiast płyty, zwłaszcza wczesne, z Ozzym to jeszcze nie heavy a oryginalny, jedyny w swoim rodzaju, ciężki rock. Z Dio zaczęli grać dobrze ale zupełnie winnym stylu i szkoda że nie nagrali to pod inną nazwą. Dlatego ortodoksi Ozziego nie uznają Dio który jest technicznie przecież lepszy ale po prostu płytom Dio bliżej do Judas Priest czy nawet Iron Maiden niż stylowi który współtworzyli wraz Led Zeppelin czy Deep Purple.
re: Black Sabbath "Tyr"
ProgM (gość, IP: 46.22.168.*), 2024-04-09 13:10:30 | odpowiedz | zgłoś
Dawno nie czytałem tak dobrej wypowiedzi trafiającej w punkt.
"13" nawiązuje do starego stylu w nowoczesnym sosie. Wróciłem do tej płyty po latach i podoba mi się dużo bardziej niż gdy ją wydali.
Black Sabbath "Tyr"
Maciej Katner (wyślij pw), 2017-01-13 13:31:00 | odpowiedz | zgłoś
Wspaniale kończy się płyta "Tyr". Słowa: "Lucifer's to blame, the reason for the flame They've taken your sight but they'll not take your God " - "To wina Lucyfera, przyczyna płomienia Oni zabrali twój wzrok ale nie zabiorą ci twojego Boga" dają wielką nadzieję. To utwór "Heaven in Black". W ogóle wiele ciekawych tekstów na płycie "Tyr".
re: Black Sabbath "Tyr"
Kropek (gość, IP: 5.172.255.*), 2016-09-17 01:32:11 | odpowiedz | zgłoś
To Maciej przypomniał teraz;)
Moim zdaniem "Tyr" to bardzo udany album, no i niedoceniony do dziś jak widać, może nie genialne, ale dobre, równe kompozycje, bez wyraźnych mielizn jak zdarzało się wcześniej, nie twierdzę że to najlepsza płyta w epoce po Ozzym, ale jak dla mnie zdecydowanie najlepsza z Martinem na wokalu. Co do brzmienia, kwestia gustu, mi się podoba, a zwłaszcza oczywiście potężna perkusja nieodżałowanego Cozy'ego Powella.
8/10
re: Black Sabbath "Tyr"
Maciej Katner (wyślij pw), 2016-09-16 16:27:59 | odpowiedz | zgłoś
Ja tu słyszę w pierwszych słowach utworu "Anno Mundi" wyraźnie - Spirytus Sanctus, hand owen over with me. Pierwsze słowa to łacina, reszta angielski ale łamany. I ja bym to przetłumaczył - Duch Święty, Jego ręka nade mną. I tylko tyle ma ta płyta wspólnego z Biblią. Pewnie, że to jest pięknie zaśpiewane i ta późniejsza gitara Iommiego też wspaniała, ale to odniesienie do Ducha Świętego można odczytać (i tak bym chciał) jako formę życzenia sobie tego właśnie, żeby ręka Boga była nad zespołem Black Sabbath. Tylko czy oni tego naprawdę chcą? Maciej
Headless Cross kiepskie????
bigi1206 (gość, IP: 212.160.68.*), 2012-03-02 22:59:56 | odpowiedz | zgłoś
Headless Cross to jedna z najmocniejszych pozycji w całym dorobku Black Sabbath. Trzeba być głuchym żeby mówić, że to kiepski album.
re: Headless Cross kiepskie????
FredFrith (gość, IP: 89.74.192.*), 2012-03-03 12:36:48 | odpowiedz | zgłoś
Jestem głuchy jak pień :)
zgadzam sie
herr flick (gość, IP: 188.146.211.*), 2012-03-02 02:03:39 | odpowiedz | zgłoś
bardzo lubie tyr, mam do niej slabosc. moze nie na 9/10 ale to jedna z najlepszych post-ozzy'owych plyt BS, podobnie zresztą headless cross, gdzie kawalek tytulowy to bardzo nieslusznie zapomniany utwor. wiecej o mniej znanym obliczu black sabbath w pierwszym numerze rock axxess 7. marca ;) mozna nas znalezc na fb ;)
Tyr Black Sabbath
ozzysabbath (gość, IP: 178.235.82.*), 2012-03-01 14:58:32 | odpowiedz | zgłoś
Black Sabbath miało do siebie to,ze bez wzgledu na zmiany personalne Iommi zawsze stworzył ciekawą muze.Kazda płyta zyje własnym życiem.Tyr też ma swoje miejsce w czasie i przestrzeni.Lubie ten utwór.Zresztą Tony Martin jest po Ozzym drugim wokalem ,który nagrał z BLS najwiecej płyt.Czy to sie komus podoba czy nie płyta ma być rozrywka a nie przedmiotem rozważań gdzie jest tło a gdzie go nie ma.Na 10 pkt daje jej 9.99 i to wszystko.
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (192 głosy):

 
 
72%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

All My Life "All My Life"
- autor: RJF

Megadeth "Youthanasia (reedycja)"
- autor: Mateusz Liber

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jaki był dla Ciebie - pod względem muzycznym - rok 2024?