- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Black Sabbath "Sabbath Bloody Sabbath"
Klasyka! Kto nie słuchał nigdy tego albumu (albo co gorsza nie słyszał o nim), niech natychmiast nadrobi zaległości, bo wstyd. "Sabbath Bloody Sabbath" jest bowiem jedną z najważniejszych płyt wszech czasów, a zarazem szczytowym osiągnięciem Black Sabbath.
Po dobrym, ale nie zachwycającym "Volume 4", Sabbsi stworzyli arcydzieło. A ponoć bliscy byli wtedy rozwiązania zespołu...
Geezer Butler: "Pojechaliśmy do LA, gdzie powstawał 'Vol 4.' i przez sześć tygodni siedzieliśmy w studio, ale nie stworzyliśmy ani jednego utworu! Wszystko wskazywało na to, że zespół jest skończony. Chcieliśmy rozwiązać Black Sabbath. Po powrocie do domu postanowiliśmy jednak spróbować po raz ostatni. Zamknęliśmy się w starym zamku w Walii. Ozzy i Bill ponoć widzieli tam ducha, a Tony... wymyślił świetny riff, który przerodził się w utwór 'Sabbath Bloody Sabbath'. Następne kompozycje powstawały już błyskawicznie."
W nagraniu wziął udział wybitny klawiszowiec - Rick Wakeman z zespołu Yes. Ale to osobna historia... "Pewnego dnia Ozzy wpadł do studia, w którym nagrywaliśmy nowy album Yes i zwierzył się, że nie mogą sobie poradzić z partiami syntezatora na ich nowy album. Poprosił, abym do nich wpadł i to zrobił. Zgodziłem się. Ale kiedy przyszedłem do studia wszyscy byli pijani. Muzycy, wszyscy ubrani na czarno, leżeli w reżyserce nieprzytomni. Także realizator był pijany. Jedynie chłopak, który obsługiwał magnetofony, był trzeźwy i stał w kącie przerażony tym, co się dzieje. Zapytałem co mam robić. Ozzy wydał z siebie tylko coś w rodzaju: 'Aghraaaagh'. Poprosiłem więc chłopaka, by puścił taśmę i coś tam zagrałem..." - wspomina.
Jak widać sama historia powstawania albumu jest pełna fascynujących zdarzeń. Ale starczy już tego, przejdźmy do opisu piosenek...
"Sabbath Bloody Sabbath" (10/10) - od razu się przyznam - jest to pierwsza piosenka Black Sabbath, jaką usłyszałem w swoim życiu. Od razu powaliła mnie na kolana! Dla mnie najlepszy utwór w całej historii zespołu. Zaczyna się od riffu, na którego opis brakuje słów... Ostry, niesamowity, fenomenalny, odlotowy, cudowny... Ach ten Iommi... Po chwili Ozzy zaczyna się wydzierać:
"You've seen life through distorted eyes
You know you had to learn. The execution of your mind
You really had to turn."
Co za wokal! Ach ten Osbourne... Cudowna linia melodyczna, a po niej świetny refren, który na chwilę uspokaja tempo. Po drugim refrenie mamy gitarowe solo. Znów brak słów. Moje ulubione solo Iommiego! Potem krótki moment instrumentalny (fajne instrumenty perkusyjne, ach ten Ward...) i zmianę tempa, i melodii. I znowu świetny wokal Ozza. Końcówka też perełka... Po prostu niesamowity utwór. Można słuchać w kółko. TOTALNY ODLOT !!!
"Sabbath Bloody Sabbath
Nothing more to do. Living just for dying
Dying just for you."
"A National Acrobat" (9/10) - kolejny świetny riff, już nie tak ostry, za to bardziej melodyjny - bardzo łatwa wpada w ucho. Riff ten słyszymy przez pierwsze dwie minuty utworu. Ponownie uwagę zwraca świetny wokal Ozza. Po dwóch minutach zmiana melodii (znika riff), pojawia się inny, ostrzejszy motyw, grany przez następne dwie i pół minuty (mamy też fajne solo). Na sam koniec półtoraminutowa solóweczka Tony'ego. Ciekawy jest tekst, który bywa bardzo różnie interpretowany. Jedni twierdzą, że mówi on o... plemniku, a inni, że o reinkarnacji. Autor słów (tradycyjnie Geezer) milczy na ten temat. Ach ten Geezer...
"Fluff" (10/10) - utwór instrumentalny, wykonany na "pudle" oczywiście przez Iommiego. Jest równie udany (a może nawet bardziej) jak "Laguna Sunrise" z "Vol.4", tylko że tutaj w podkładzie przebrzmiewa fortepian. Super! Słuchając "Fluff" czujemy jakiś wewnętrzny spokój i relaksujemy się. Black Sabbath - mistrzami utworów instrumentalnych na gitarę akustyczna i klawisze? Czemu nie!
"Sabbra Cadabra" (9/10) - co tu dużo pisać, znowu świetny utwór, z bardzo ciekawym riffem. W linii melodycznej pojawia się pianino i syntezator. Sam tekst opowiada o miłości. Warto zwrócić uwagę na BRAK SOLÓWKI. Przyjemna i miła dla ucha pioseneczka. Acha, ktoś mi kiedyś powiedział, że podoba mu się utwór "Sabbra Cadabra" Metalliki, jak widać to nie jest piosenka Metalliki. Ale to tylko tak na marginesie...
"Killing Yourself To Live" (8/10) - przeciętny utwór z dobrym riffem i fajną solówką na koniec. Nic szczególnego, ale ósemka się należy...
"Who Are You" (10/10) - pierwszy utwór Black Sabbath napisany przez Ozzy'ego. Facet wiedział jak się wyróżnić... Muzykę tworzą wyłącznie syntezator i sekcja rytmiczna. Uwagę zwraca zwłaszcza rewelacyjny, główny motyw syntezatorowy. Po drugiej zwrotce słyszymy cudowną melodię na klawisze, fortepian, syntezator i perkusję. Ubóstwiam ten fragment. Naprawdę świetny, nietypowy utwór. Mało kto w tym czasie wykorzystywał syntezator jako główny instrument, na którym opierał się cały utwór. Ozzy to ma jednak łeb nie od parady...
"Looking For Today" (9/10) - po raz n-ty fajny riff, a w konsekwencji super piosenka. Uwagę zwracają ciekawe klawisze w podkładzie, fajny motyw na "pudło", zmiany tempa i melodyjny refren.
"Spiral Architect" (10/10) - oto i deser po wspaniałej uczcie. Ale jaki deser!! Najpierw cudowny wstęp na gitarze akustycznej, słuchając go mamy wrażenie, że to kolejne dzieło instrumentalne. Ale tylko przez chwilę... Nagle Iommi gra cudowny riff, który przechodzi w rewelacyjną linię wokalną Ozzy'ego, śpiewającego tu naprawdę cudownie. Uwielbiam ten utwór, nie podoba mi się tylko kiepski refren. Na sam koniec albumu słyszymy "komputerowe" brawa. Cóż za skromność... Ale co się dziwić, stworzyli genialny album!
Radzę puścić album od nowa! Zapewniam, że nigdy się nie znudzi!! Lektura obowiązkowa!!! Nieznajomość grozi przykrymi konsekwencjami.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Iron Maiden "The Number of the Beast"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski