- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Black Sabbath "Mob Rules"
Po opuszczeniu zespołu przez Ozzy'ego (czytaj: wyrzuceniu go), wokalistą Sabbs został był Ronnie James Dio z Rainbow. W 1980 nagrali niezły album "Heaven And Hell" (piszę niezły, bo go niestety nie słyszałem), podczas Heaven And Hell World Tour zespół opuścił bębniarz Bill Ward (problemy rodzinne). Jego miejsce zajął Vinnie Appice.
W tym składzie Sabbs stworzył w 1981 "Mob Rules". Zespół zaczął grać ciężko, bardziej heavy metalowo. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w uszy, jest fenomenalny wokal Dio. Nigdy nie mogę się zdecydować, kto jest lepszy, Ozzy czy Dio. W każdym razie lepszego zastępcy Ozzy'ego niż Dio znaleźć nie mogli. Tony Iommi nie zmienił się i dalej prezentuje świetne riffy, oparte na swych starych patentach i niezłe sola. Vinnie Appice nie wyróżnia się, za to bas Geezera brzmi idealnie, doskonałe proporcje, podbite basy, fajnie mini sola i zagrywki. Aha, wszystkie teksty napisał Ronnie i chyba nie muszę mówić, że są świetne.
Płyta zaczyna się szybkim "Turn Up The Night", bardzo przyjemny na początek, riff OK. Geezer wymiata, Dio rzuca na kolana. 8.
Kolejny numer to "Voodoo", bardziej wyważony, wolniejszy, typowy dla Sabbath. Dio zadziornie podaje tekst, a Tony powtarza w nieskończoność główny riff. 9.
Trzeci kawałek jest wyjątkowy, długi, zaczyna się akustykiem, aby zgrabnie przejść w główny motyw. RJ doskonale przechodzi między skalami swego głosu. A później wybuch. Ronnie śpiewa "It's a sign of the northern cross!!!". Absolutnie genialny, najlepszy numer z tego albumu. 10.
Przedostatni na stronie A to "E5150", instrumentalny kawałek. Jest OK. 5150 oznacza w kodzie policji amerykańskiej groźnego świra. Tak również nazwał Eddie Van Halen swoją siódmą płytę, a także swoje prywatne studio. 8.
Utwór tytułowy jest utrzymany w klimacie pierwszego. 9.
"Country Girl" to kolejne mistrzostwo, fajny riff, wokal Dio i Geezer na basówie. 9.
"Slipping Away" to najgorszy kawałek na płycie, Zeppelinowy (Page'owy) riff nie ratuje całości, chociaż numer trzyma jako tako poziom. Niech będzie 7.
"Faling Off The Edge OF The World" to kolejny po "TSOTSC" genialny numer z "Mob". Wszystko w nim jest OK, żadnych niedomówień, niepotrzebnych dźwięków itp. 9.
"Over And Over zasługuje" na 8.
Podsumowując, ta płyta jest tak dobra jak "Sabbath Bloody Sabbath" z 1973. Warto ją polecić zarówno fanom starego Sabbath, jak i fanom Dio.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Iron Maiden "The Number of the Beast"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
To tak jakby mówić, że Dave Mustaine sam odszedł z Metalliki i jeszcze ukradł im kasę na autobus, tak im dopiekł ;-)