- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Bethlehem "Mein Weg"
Niemiecki Bethlehem to kapela nietuzinkowa, która od wielu lat eksperymentuje ze swoją muzyką. Płyty tego zespołu, flirtującego dotychczas między innymi z black metalem i industrialem, wymykają się różnym szulfadkom, oferując dźwięki mroczne i zagadkowe. Nie inaczej jest też w przypadku "Mein Weg", najnowszego wydawnictwa tej kapeli. Następca "Schatten Aus Der Alexander Welt" (2001) to album co chwila zaskakujący swą różnorodnością stylistyczną. Brak tu jednoznacznej konwencji, zawartość "Mein Weg" przypomina muzyczny tygiel, w którym kotłują się dziwne, czasem wydawać by się mogło, zupełnie do siebie nieprzystające pomysły i gatunki. Na swojej kolejnej płycie Bethlehem sięga po rozmaite środki wyrazu, od gotyckich melodyjek ("Aalmutter") i rockowych ballad ("Felbel Fittich" kojarzy się z "Nothing Else Matters" Metalliki), przez melancholijne i doomowe klimaty spod znaku In The Woods i My Dying Bride ("Maschinensatan", "Frl. Deutsch", "Elf Soffitten"), po ciężkie riffy i blackowe napieprzanie ("Dr. Miczo"). Podobna różnorodność panuje w partiach wokalnych. I choć utwory stwarzają wrażenie, że każdy jest "z innej parafii", wszystko brzmi w niewytłumaczalny sposób spójnie. Być może zasługa tego leży w mrocznej, chwilami nawet przygnębiającej atmosferze "Mein Weg", scalającej cały materiał.
Nowe wydawnictwo Bethlehem stanowczo należy odradzić zwolennikom muzyki prostej, bezpośredniej i łatwo przyswajalnej. "Mein Weg" to płyta nie tyle skomplikowana, co trudna w odbiorze przez swój eklektyzm, a jej zalety dostrzega się dopiero po kilku czy nawet kilkunastu przesłuchaniach. Warto jednak poświęcić temu albumowi czas.