- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Bestiar "Lethal Venom"
Gostyński Bestiar po raz drugi rzuca mi swoją muzyką wyzwanie i niestety po raz drugi cel ataku nie zostaje osiagnięty. Z całą moją wyniesioną z prywatnej korespondencji sympatią dla zespołu nie potrafię zmusić się do polubienia go, a przy każdym kontakcie z "Lethal Venom" moje myśli wędrują ku rzeczom po stokroć bardziej wartym grzechu, a oczy ku półce z płytami. Wreszcie sięgają tam też i ręce. Bynajmniej, nie uważam Bestiar za zespół słaby. Mało tego, jest to jedna z bardzo niewielu poznanych ostatnio przeze mnie polskich grup, które pochwalić się mogą zalążkiem własnej tożsamości muzycznej, jakimś bliżej niezidentyfikowanym składnikiem zakodowanym w tworzonych dźwiękach. Owszem, na debiutanckim, wydanym własnym sumptem krążku pobrzmiewają echa Bolt Thrower, słychać też gdzie niegdzie Unleashed, ale Rafał Szkopek i jego ekipa polewają tę miksturę gęstym sosem charakterystycznych aranży i zwieńczają wszystko nieludzko brzmiącymi wokalizami. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że "odhumanizowanie" ścieżek głosu robi od czasu wydania przez Behemotha "Demigod" zawrotną karierę w naszym światku metalowym, przedostając się wręcz do środowiskowego slangu, ale tutaj chyba zostało przesunięte poza granice ekstremum. A na pewno poza granice mojej wytrzymałości, bo te szeleszcząco-świszczące, płaskie jak klata enerdowskiej sportsmenki wokalizy zwyczajnie działają mi na nerwy i to z nimi właśnie mam na "Lethal Venom" największy problem. Drugim jest cholernie monotonna struktura utworów, które w efekcie miast stać się zabójczą trucizną po prostu układają słuchacza do snu. Warto by nim chyba czasem potrząsnąć.
Pomysł na własną drogę przez muzyczną krainę Bestiar już co prawda ma, brakowało jakby jednak ciągle narzędzi odpowiednich do jej budowy. Wrzucony tu i ówdzie kontrast dynamiczny z pewnością by nie zawadził, obniżenie brzmienia i wysunięcie do przodu sekcji rytmicznej bardzo dodałoby mocy, a zdjęcie efektu z wokalu wywoływałoby mniej alergicznych reakcji. Czy jednak ciągle byłaby to droga Bestiar? Nie mi na to pytanie odpowiedzieć.
Materiały dotyczące zespołu
- Bestiar