- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Belphegor "Goatreich - Fleshcult"
Austriacki Belphegor, którego historia liczy lat kilkanaście, zwrócił moją uwagę dwoma ostatnimi albumami, "Necrodaemon Terrorsathan" (2000) i "Lucifer Incestus" (2004). Zespół ten wydaje się przez wielu trochę niedoceniany i traktowany dotychczas nieco po macoszemu. Ale skoro wspomniane wydawnictwa nie wpłynęły na większe zainteresowanie tą kapelą, pozostaje liczyć, że piąty album krajanów Pungent Stench i Disharmonic Orchestra, wreszcie odmieni sytuację Belphegor. Mam bowiem wrażenie, że ten zespół na to zasługuje.
Tematem przewodnim "Goatreich - Fleshcult" jest diabelski black-death metal, znacznie mniej blackowy niż kiedyś, w kilku miejscach ze szczątkową ilością klawiszy dla klimatycznego smaczku. Nowy album Belphegor to krążek lekko "połamany" i nieco rozbudowany, w przeważającej części bazujący na ekstremalnych i brutalnych tempach oraz wściekłym, demonicznym wokalu. Nie samą jednak morderczą jatką człowiek żyje - Austriacy mimo iż są w niej znakomici, na następcy "Lucifer Incestus" sięgają też po miażdżące zwolnienia (walcowaty i monstrualny "Sepulture Of Hypocrisy", powolny "Kings Shall Be Kings") i niewielką melodyjność ("Fornicationium Et Immundus Diabolus", "Swarm Of Rats"). Przede wszystkim jednak "Goatreich - Fleshcult" to czterdzieści minut świetnego, siarczystego death metalu, solidnie wyprodukowanego, najeżonego porządną techniką i zabójczymi pomysłami.
Za sprawą następcy "Lucifer Incestus" austriacki kwartet ma szansę zostać wreszcie dostrzeżonym przez większe rzesze metalowych maniaków. Jest to bowiem najlepsze wydawnictwo tego zespołu, demonstrujące tkwiący w nim całkiem spory potencjał. A jeśli do tej pory nie mieliście okazji zapoznać się z twórczością Belphegor, natomiast żywsze bicie serca powodują u was na przykład ostatnie płyty rodzimego Behemoth, to śmiało możecie zaopatrzyć się w ten krążek. Naprawdę warto zainwestować w tę kapelę.