- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Behemoth "The Apostasy"
No i stało się... Behemoth po raz pierwszy w swojej karierze stanął w miejscu, nie dokonał jakościowego skoku, co więcej rozpoczął powolny proces pożerania własnego ogona. Wielu zapewne oburzy się na to stwierdzenie: "A chóry? A dęciaki? Tego jeszcze nie było!" zakrzykną w (nie)świętym oburzeniu. I będą mieli rację. Niestety tylko częściowo... Na płycie faktycznie sporo się dzieje, są to jednak działania pozorne, tak naprawdę nie wnoszące niczego nowego. To tylko nowy, kolorowy i przyciągający uwagę lukier na, nie pierwszej świeżości, zakalcowatym cieście. Słuchając "The Apostasy" nie można się oprzeć wrażeniu, że wszystko to już jednak gdzieś było, wszystko już gdzieś słyszeliśmy, że Gdańszczan dopadł w końcu "syndrom Vadera", objawiający się nagrywaniem płyt wprawdzie doskonałych pod względem wykonawczym i brzmieniowym, jednak pozbawionych tego nieuchwytnego "czegoś", co odróżnia arcydzieła od sprawnego rzemiosła.
Oczywiście nie jest to płyta słaba. Jest jak przystało na Behemoth perfekcyjnie zagrana, porywa potężnym brzmieniem i doskonałą produkcją, jednak już na poziomie kompozytorskim, jeśli nie zawodzi zupełnie, to przynajmniej pozostawia spory niedosyt. Wszystko, począwszy od poszczególnych riffów, a na konstrukcji kawałków kończąc, otwiera w głowie słuchacza szufladki z odniesieniami do poprzednich dokonań grupy, zwłaszcza z okresu "Demigod" i "Zos Kia Cultus". Być może dzieje się tak również za sprawą produkcji, mocno zbliżonej do tej z poprzedniego krążka gdańskiej formacji, choć w moim odczuciu nieco słabszej. Pewną oryginalność wykazuje właściwie jedynie utwór "Inner Sanctum", lecz dzieje się tak głownie ze względu na mocno wyeksponowaną w tym kawałku obecność gościnnie występujących muzyków: genialnego jazzowego pianisty Leszka Możdżera oraz znanego z formacji Nevermore wokalisty Warrela Dane'a... Przy tej okazji dochodzimy do jednego z największych mankamentów płyty, jakim jest wokal Nergala, tym razem zadziwiająco słaby, jednowymiarowy i nużący, jakże różny od fantastycznych partii, jakimi raczył nas frontman Behemotha na poprzednich wydawnictwach.
By jednak nie wprowadzić słuchacza w błąd słów kilka o plusach. Jak zwykle nie zawodzi Inferno, siejący zniszczenie za pomocą swojego zestawu perkusyjnego, wybijając ultraszybkie rytmy z iście nieludzką prędkością i precyzją. Nie rozczarowują gitary, choć riffom daleko do maestrii tych pochodzących chociażby z "Thelema 6", a solówki nie dorównują świeżością i oryginalnością popisom z "Demigod". Teksty napisane przez Nergala do spółki z Krzysztofem Azarewiczem, jak zwykle trzymają poziom i wprowadzają odpowiedni klimat, a wizerunku całości dopełnia, tradycyjnie już niesamowicie dopracowana i przemyślana oprawa graficzna (nie byłbym jednak sobą, gdybym nie dodał, że sam motyw zdobiący okładkę niespecjalnie mi się podoba).
Gdybym nie znał i aż tak bardzo nie cenił wcześniejszych dzieł Behemotha, pewnie dałbym "The Apostasy" znacznie wyższą notę. Dopóki bowiem rozpatruje się ten materiał w oderwaniu od poprzednich dokonań grupy, robi on na słuchaczu jak najlepsze wrażenie. Wystarczy jednak zmienić punkt odniesienia poprzez odwołanie się do poprzednich krążków i natychmiast pojawiają się uwagi i wątpliwości. Wychodzi niestety na jaw pewna wtórność i schematyczność płyty, jej słabość w porównaniu do genialnych poprzedniczek.
Z pewnością większość fanów gdańskiej formacji nie zgodzi się z tezami zawartymi w tej recenzji i wcale nie będę miał im tego za złe. Każdy ma bowiem prawo do własnej opinii. Recenzja to jednak dość specyficzny gatunek, z założenia subiektywny i odzwierciedlający jedynie poglądy piszącego, niezależnie od tego, czy są one dla większości wygodne, czy nie. Zapewniam jednak, że akurat tym razem nie jestem w swoich sądach całkowicie odosobniony...
Materiały dotyczące zespołu
- Behemoth
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Dimmu Borgir "In Sorte Diaboli"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu