zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Behemoth "Evangelion"

11.08.2009  autor: Kępol
okładka płyty
Nazwa zespołu: Behemoth
Tytuł płyty: "Evangelion"
Utwory: Daimonos; Shemmhamforash; Ov Fire And The Void; Transmigrating Beyond Realms Ov Amenti; He Who Breeds Pestilence; The Seed Ov I; Alas, Lord Is Upon Me; Defiling Morality Of Black God; Lucifer
Wykonawcy: Nergal - gitara, wokal; Inferno - instrumenty perkusyjne; Tomasz "Orion" Wróblewski - gitara basowa; Patryk Dominik "Seth" Sztyber - gitara
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Metal Blade Records
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

"Evangelion" to bez wątpienia jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów metalowych roku 2009 i, jak to w przypadku takich płyt bywa, wiązały się z nią niemałe oczekiwania fanów Behemotha. Każdy miał z pewnością swoje własne. Każdy przed tym albumem postawił swoją własną poprzeczkę. Każdy, wedle własnych kryteriów i własnego sumienia oceni, czy jeden z - jakby nie patrzeć - najlepszych przedstawicieli polskiej ekstremy z tego trudnego zadania się wywiązał. Niestety mimo olbrzymiej sympatii, jaką darzę lidera grupy, resztę współpracującej z nim ekipy i w zasadzie wszystko, co tylko wyszło spod ich palców, stwierdzić muszę, że me własne, związane z nową płytą nadzieje w dużym stopniu zawiedli.

Nergalowi kibicuję odkąd tylko z jego muzyką się zetknąłem, bardziej koncentrując się na czysto artystycznej płaszczyźnie jego życia, miast przywiązywać większą wagę do takiej czy innej otoczki, jaką świadomie bądź nie wokół swej osoby tworzy, albowiem Adam to przecież przede wszystkim muzyk i na muzyce się tu skoncentrujemy.

"Evangelion", jak na Behemotha przystało, to z techniczno - brzmieniowo - wykonawczego punktu widzenia rzecz przepyszna, przyrządzona według najlepszych standardów, zrobiona na najwyższym światowym poziomie. Ciężko się tutaj dziwić, albowiem nad brzmieniem płyty pracowała cała plejada fachowców branży produkcyjnej, jak chociażby Daniel Bergstrand czy Colin Richardson. Doskonale to słychać. Brzmienie jest bardziej selektywne, niż na poprzednich płytach zespołu, aczkolwiek pod płaszczem owej selektywności skrywana jest pewna dzikość, pewien brzmieniowy pazur. Umiejętności muzyków świetnie ten spolaryzowany sound uwypuklają, wyodrębniają się tutaj bardzo wyraźnie dwa rodzaje pracy gitar. Jeden polega na "punktowym", bardziej technicznym, matematycznym, jeśli można to tak ująć, szyciu. Wstęp do "Transmigrating Beyond Realms Ov Amenti" jest doskonałym przykładem takiej właśnie gry. Meshuggah? Gojira? Nie wiem, czy takie skojarzenia są trafne, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Druga płaszczyzna wioseł, to brzmienia bardziej rozmyte, bardziej organiczne, jakby bardziej blackmetalowe (przykładem niech będzie teledyskowy "Ov Fire And The Void"). Bardzo często obie te płaszczyzny są na siebie nałożone, co daje w rezultacie naprawdę ciekawy i trafiony efekt. Podobny patent został wykorzystany m.in. przez muzyków Enslaved na ich ostatnim, doskonałym, krążku "Vertebrae". O grze Inferna napisano już wystarczająco dużo, ja tylko nadmienię, że wystarczy odpalić sobie wspomniany "Ov Fire And The Void", by pochylić czoło przed kunsztem wykonawczym i rozwojem tego pałkera.

Następną nowością jest cios kończący w postaci utworu "Lucifer". Na "Demigod" Nergal o gościnny udział poprosił Karla Sandersa. Na "The Apostasy" - Leszka Możdżera i Warella Dane'a. Na "Evangelion"?... Tadeusza Micińskiego i Macieja Maleńczuka! Miłośnikiem poezji (i nie tylko) tego genialnego pisarza Młodej Polski jestem odkąd tylko na pewnej lekcji swego języka ojczystego, przeglądając z nudów podręcznik do literatury, natknąłem się właśnie na wiersz pt. "Lucifer": "Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży, lecący z jękiem w dal, jak głuchy dzwon północy..." Już pierwsze linijki leją czytelnika w ryj. Mistrzostwo! Kiedy dowiedziałem się, że jeden z moich ulubionych ekstremistów chce pokusić się o muzyczną adaptację arcydzieła absolutnie ukochanego poety mego, chwili, w której pokój mój wypełnią pierwsze dźwięki symfonii Lucyfera wprost nie mogłem się doczekać. Tutaj zdecydowanie się nie zawiodłem. Nergal - przy pomocy Macieja Maleńczuka - uderzył z najwolniejszym i bezsprzecznie jednym z najlepszych utworów w swoim dorobku, a wiersz poety doskonale uzupełnił tekstowy przekaz o jak zwykle mocno antykościelnym charakterze.

W tym miejscu recenzji superlatywy muszą się jednak skończyć. Bardzo przykro mi to pisać, lecz "Evangelion" jest nowatorski tylko w pewnym sensie. "Demigod" - mimo eksploatowania sprawdzonych patentów - był wzbogacony o wpływy Nile, "The Apostasy" o szeroko pojęte elementy muzyki symfonicznej, jednak tamte albumy brzmiały dla mnie świeżo, była w tym wszystkim pewna wyraźna metoda, pewien zamysł. Wielu zapewne się ze mną nie zgodzi, lecz w najnowszej odsłonie Behemoth takowego zamysłu niestety brak. Odnoszę wrażenie, że słucham fragmentów wcześniejszych płyt formacji, pociętych i poskładanych na nowo w zupełnie inne utwory, przyprawionych technicznymi zagrywkami, blackowym riffowaniem charakterystycznym chociażby dla Mayhem czy Dimmu Borgir (wspomniane rozmyte partie gitar), oraz gdzieniegdzie bardzo mocno schowanymi, acz bardziej opętańczymi niż poprzednio chórkami (np. "Shemhamforash"). Nie jest to oczywiście album całkowicie wtórny, lecz jeśli kręcicie głową nad powyższymi zarzutami, odkurzcie sobie "Zos Kia Cultus", w moim mniemaniu opus magnum twórczości tych utalentowanych muzyków. Co z tego, że nie ma tam chórków, trąb i egipskich solówek? Co z tego, że od razu przywodzi skojarzenia z genialnymi Morbid Angel? Ta płytka po prostu kipi pomysłami. Każdy utwór prezentuje coś, czego jeszcze w twórczości tej grupy nie było. Na późniejszych albumach jest już zdecydowanie słabiej pod tym względem, a szkoda, bo co jak co, ale muzyków takich, jak Nergal stać na dużo więcej. Mimo uchybień, do "Evangelion" wracał będę z przyjemnością, a póki pan Darski będzie umiał mnie swoją sztuką chociaż troszkę zaintrygować, nie straci mego szacunku. Szkoda, że ten doskonały muzyk stracił go w oczach wielu fanów tylko dlatego, że umawia się z Dodą, naprawdę. Wszak Nergal był od zawsze człowiekiem i artystą nie podporządkowanym nikomu i niczemu. Żadnym z góry narzucanym normom, tak społecznym, jak i subkulturowym. "...na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga, a słońce mój wróg - słońce wschodzi wielbiąc Boga".

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: pawel
Triocton (wyślij pw), 2009-09-05 12:40:39 | odpowiedz | zgłoś
szkoda, że to wszystko lepsze lub gorsze kserokopiarki. w Polsce nigdy nie było zespołu na miarę Immolation, Entombed czy Morbid Angel.
re: pawel
Triocton (wyślij pw), 2009-09-05 12:41:41 | odpowiedz | zgłoś
Carnage? hahaha a Morbid Angel nie ma? :)
dobra dobra dobra
norcia321 (gość, IP: 83.20.148.*), 2009-08-14 13:29:26 | odpowiedz | zgłoś
dobra płyta a i dobrze że Adaś za kilka dni wraca z traski, gdzie Slayer i M.M. rozgrzewali publikę przed Behemothem
re: dobra dobra dobra
radomradom (gość, IP: 78.88.16.*), 2010-01-02 23:56:01 | odpowiedz | zgłoś
hmm to raczej behemoth rozgrzewał publikę przed Slayerem i m.m(chociaz manson-tego nie rozumiem, ale realia sprzedaży płyt były jasne) niestety adasiowi daleko jeszcze do Toma, Slayer kopie wciąz dupy nie takim jak behemoth...
A mi się wydaję że
Zmetalizowany (gość, IP: 84.10.103.*), 2009-08-13 22:22:49 | odpowiedz | zgłoś
po prostu spora częśc osób jedzie po nowym albumie albo daje przeciętne oceny tylko dlatego że Behemoth osiągnął taki sukces i nie jest undergroundową kapelą. Dobry extremalny metal nie musi być grany w piwnicy zapamiętajcie to sobie :)Ja daje tej płycie max bo to jedno z największych osiągnięć tej kapeli.
9/10
Wujek Fester (gość, IP: 80.50.238.*), 2009-08-13 22:09:39 | odpowiedz | zgłoś
Super płytka,ale "Darkness" Hell-Born lepsza:-p
re: nowa plyta
Rav79
Rav79 (wyślij pw), 2009-08-13 21:23:18 | odpowiedz | zgłoś
Witam.
Moim zdaniem przeczytałem świetną recenzję. Po pierwszym przesłuchaniu się bardzo "podjarałem" nowym albumem ale teraz daje 8/10.
Niektóre wypowiedzi są tutaj trochę żałosne ale tak to już bywa jak przed komputerem siadają osoby w wieku podstawowym lub gimnazjalnym.

Pozdrawiam
success
vaderhead (gość, IP: 79.191.107.*), 2009-08-13 15:01:40 | odpowiedz | zgłoś
Bez wątpienia Evangelion odniesie spory sukces w świecie i znakomicie się sprzedaje a sam zespół jeszcze nigdy nie był tak wysoko notowany i mam nadzieję że to dopiero początek, chłopaki mają potencjał żeby osiągnąć status choćby Slayera na początek (o ile już go nie przegonili) hahahaha, bo w black/death metalu to absolutny top :)
Evangelion
Pomorska 14A (gość, IP: 62.87.169.*), 2009-08-13 14:32:40 | odpowiedz | zgłoś
Behemoth zaczął się i skończył na Satanice. Wcześniej i później było kilka dobrych utworów nic więcej.Satanica to płyta , która tworzyła całość i słucha się jej z narastającym napięciem gdzie finałowy kawałek jest zwieńczeniem. Tyle .Pozdrawiam
re: Evangelion
barkoder (gość, IP: 79.191.107.*), 2009-08-13 15:08:29 | odpowiedz | zgłoś
Tak naprawdę to ten zespół się dopiero zaczął i to właśnie na Evangelion !!!, a The Apostatsy było to tylko preludium, aczkolwiek wyborne :) pozdo dla tych wszystkich trv hahahaha

Oceń płytę:

Aktualna ocena (1368 głosów):

 
 
75%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Lost Soul "Immerse In Infinity"
- autor: Megakruk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?