zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Behemoth "Evangelion"

19.08.2009  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Behemoth
Tytuł płyty: "Evangelion"
Utwory: Daimonos; Shemmhamforash; Ov Fire And The Void; Transmigrating Beyond Realms Ov Amenti; He Who Breeds Pestilence; The Seed Ov I; Alas, Lord Is Upon Me; Defiling Morality Of Black God; Lucifer
Wykonawcy: Nergal - gitara, wokal; Inferno - instrumenty perkusyjne; Tomasz "Orion" Wróblewski - gitara basowa; Patryk Dominik "Seth" Sztyber - gitara
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Metal Blade Records
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Czego się najbardziej oczekuje od legendarnego już zespołu, który swoim zawodowstwem i poziomem wykonawczym bije wszystkich i wszystko na głowę (przynajmniej na krajowym podwórku)? Ano żeby nagrywał płyty jak najczęściej. No i jest nowy Behemoth. Jeszcze w odtwarzaczach nie wystygły krążki "Ezkaton" i "At The Arena Ov Aion", a już można popieścić uszy nowym dziełem, chyba jeszcze Pomorzan. Niby wszystko się zgadza i napiera, jak należy... ale tylko niby. Do rzeczy.

Po pierwsze rzut oka na okładkę, coś jak odbicie miedziorytu z któregoś tam wieku wstecz, w roli głównej ponoć wiadomo kto i wiadomo po co - nieobeznanych zapraszamy na pudelek.pl, gdzie piszą kto, z kim i dlaczego. Minuta na przejrzenie wkładeczki, w środku jak zwykle dopracowane zdjączka w kutych maskach, tkanych szmatach i innych, że tak mi się zrymuje, emblematach. Wszystko dopięte na ostatni guzik, względnie łańcuch. Już wiemy, że budżet z działu promotions został jak zwykle w przypadku Behemoth wykorzystany jak trzeba. Mało powiedziane, kto skusi się na opasłą digipack wersję, z dumą położy ją gdzieś obok domowego ołtarzyka - to po prostu jest bardzo ładne, a szpanerstwem - tym dobrze pojętym - zadziwi niejednego "nowadays kid", a oto przecież jak każdy wie, niełatwo.

Niestety albo stety płyta to nie tylko wkładka i okładka, ale także zawartość, co jakby oczywiste, muzyczna. I w zasadzie nawet nie o samą produkcję i jakiś tam mastering, co przypadku Behemoth jest klasą samą w sobie (z ludźmi typu Malta, Bergstrand czy Richardson spierdolić nic się raczej nie da), ale o same jądro kompozycji, czyli ładnie połączone ze sobą robaczki na pięciolinii, zwane przez niektórych nutami. Tutaj zaczynają się schody. O ile pierwszym trzem kompozycjom nie można absolutnie nic zarzucić, bo po prostu zmiatają prędkością i ciężarem, to jednak im dalej w ten Armageddon, tym więcej ofiar, ale nie tych zmiażdżonych bluźnierstwem "Nergal Commando", ale zwyczajną "nudką". "Nudką" - podkreślam, bo użycie słowa "nuda" byłoby lekkim przegięciem. "Daimonos" z chórkami a'la jakieś "no sleep till' Brooklyn" naprawdę rozwala swoim impetem (brawa dla Inferno), "Shemmhamforash" miażdży wspaniałym ciężarem, "Ov Fire And Void", mimo iż jest jednym z najwolniejszych na tej płycie, to jednak zachwyca prostymi, acz bardzo sugestywnymi zagrywkami gitar. I to na dłuuuuuugo "tyle". "Transmigrating Beyond Realms Ov Amenti", "He Who Breeds Pestilence", "The Seed Ov I", "Alas, Lord Is Upon Me", "Defiling Morality Of Black God" - do twórczości Behemtoh nie wnoszą absolutnie nic ciekawego. Ratuje je świetne brzmienie i, o czym raz jeszcze wypada wspomnieć, gra Infernusa, bez których przy swojej konstrukcji nie miałyby nawet 60% mocy. Niby wszystko jest na miejscu - a to wplatanie strawniejszych melodyjek, a to lekka napinka w środku kawałku, ale czegoś brakuje, może jakiegoś dobrego lejtmotywu, który ciągnie wcześniejsze wałki? Ale płyta całe szczęście dla Behemoth na nich się nie kończy, bo koroną spoczywającą na głowie Pani z okładki wydaje się być ostatni "Lucifer". Wyryczany po polsku, z fajnym blackowym posmakiem i transowym, wpadającym w ucho - fajnym lejtmotywem.

A więc tylko tyle, a dla niektórych aż tyle. Nie wiem, może Behemoth są już na tym etapie, że nic już sobie udowadniać nie muszą, co więcej nawet nam już nie za bardzo. A może jest inaczej, może warto by dać sobie siana na kilka lat, ot żeby ludzie tacy, jak ja, dzielący płyty nie wedle muzycznego "wiem wszystko", ale wedle gustu i tego, co się w danej chwili podoba, po prostu odczuli trochę brak ich muzyki i przestali przez to grymasić? Sam nie wiem. Siląc się jednak na największy obiektywizm i naciągając jak guma do majciorów sentyment, jakim darzę ten zespół, nie mogę stwierdzić, że w kwestii marketingu, produkcji i tych wszystkich okołomuzycznych bajerów "Evangelion" lśni i za to zawodowe podejście już należy mu się 10 na 10. Z drugiej strony chyba jednak jakaś zadyszka kompozytorska chwyciła chłopaków, a tu już nota spada do 7 na 10 (nie bądźmy surowi, "średniaki" Behemoth to dla wielu poziom nieosiągalny). Wiadomo, dla każdego ze słuchaczy ważne są różne kwestie, ja stawiam na kompozycje, stąd 7 na 10.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Behemoth "Evangelion"
wac
wac (wyślij pw), 2013-02-08 14:11:24 | odpowiedz | zgłoś
w przeciwieństwie do Nergala na pewno by ją wyrwał a potem wyrzucił przez okno i wskazał przystanek autobusowy :) bo był prawdziwy ziom z niego a nie kolega Piaska i Kasi Cichopierd
re: Behemoth "Evangelion"
Lukasss
Lukasss (wyślij pw), 2013-02-08 14:20:09 | odpowiedz | zgłoś
Akurat, z pełnym szacunkiem zabawiałby ją rozmową, bo to true dżentelmen był.
re: Behemoth "Evangelion"
wac
wac (wyślij pw), 2013-02-08 14:58:33 | odpowiedz | zgłoś
:D
no właśnie, był true! a ten? zbałamucił, popudelkował się i poszedł w cholerę zostawiając biedną, zagubioną dziewczynę
nie dla celebrytów
TrueMetalHead (gość, IP: 79.184.248.*), 2010-02-19 20:02:11 | odpowiedz | zgłoś
Praktycznie nie słucham już Behemotha, chodzi mi o 2 ostatnie płyty. Kiedyś byli lepsi, a teraz ... tylko wizerunek, media i nic więcej
Celebryctwo to jakaś plaga, depcz to
re: nie dla celebrytów
Kabanosowy (gość, IP: 31.61.203.*), 2012-03-14 21:05:09 | odpowiedz | zgłoś
Takie typowe ograniczone myślenie - im bardziej popularni się stawali, tym bardziej muzyka traciła na jakości, a zespół na wiarygodności? Jest to rozumowanie niedojrzałego dzieciaka, którym strasznie łatwo jest manipulować.
re: nie dla celebrytów
Maris (gość, IP: 80.55.239.*), 2012-03-15 08:15:13 | odpowiedz | zgłoś
Muzyka może i ta sama, ale jej siłą była niszowość i bycie w opozycji do tego sałego gówna. A jak Nergal siedzi z Piaskiem i ocenia panienki dla kasy to czar pryska i ja wysiadam. Ale innych zdanie szanuje.
re: nie dla celebrytów
Arktur (wyślij pw), 2012-03-15 10:07:48 | odpowiedz | zgłoś
... Oczywiście, bo muzycy mają być tru niszowi, a najlepiej rozdawać swoje płyty za darmo, grać za darmo koncerty... żałosne...
re: nie dla celebrytów
wac
wac (wyślij pw), 2013-01-26 20:22:27 | odpowiedz | zgłoś
wystarczy, żeby nie robili tego samego co Kasia Cichopek...
re: nie dla celebrytów
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2013-02-07 21:28:44 | odpowiedz | zgłoś
z Mroczkami?
re: nie dla celebrytów
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2013-02-07 22:54:18 | odpowiedz | zgłoś
oy, sorry - z Mroczkami to Evangeyion.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (1368 głosów):

 
 
75%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Lost Soul "Immerse In Infinity"
- autor: Megakruk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?