- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Bad Religion "The New America"
Jak wielkim wydarzeniem w moim życiu jest ukazanie się każdej kolejnej płyty Bad Religion wiem tylko ja. Co prawda tym razem zbiegło się ono z okresem absolutnej fascynacji twórczością zespołu Kyuss (muza "nieco" odmienna, musicie przyznać...), ale i tak z ogromną radością przystąpiłem do konsumpcji "The New America". Zespół już zapewne nigdy nie nagra albumu, który przebije dwa najbardziej lubiane przeze mnie - "Against The Grain" i "No Substance" - lecz stworzył solidną i charakterystyczną dla siebie płytę. Fani już pewnie o tym wiedzą - do zespołu wrócił Brett Gurewitz! Co prawda gra tylko w jednym utworze ("Believe It"), ale dobre i to.
Ogólnie rzecz biorąc, nic wielkiego w muzyce Bad Religion się nie zmieniło. Królują melodyjne punkowe czady, od czasu do czasu przedzielone spokojniejszymi, czysto rockowymi utworami. Świetne znowu są harmonie wokalne (tym razem zespół został wzmocniony w tej materii dwoma dodatkowymi głosami i to słychać), szczególnie w utworze tytułowym, "Whisper In Time" - cudownym zakończeniu pierwszej strony kasety - oraz "Don't Sell Me Short". Niezwykle interesującym i bardzo rozbudowanym jak na Bad Religion utworem jest "A Streetkid Named Desire" z kilkoma wątkami rytmicznymi i melodycznymi.
Kompozycją najbardziej interesującą tekstowo jest zdecydowanie "I Love My Computer", którego fragment tłumaczenia zamieszczam poniżej... ku rozwadze. Może jest banalny, ale znam takich, którzy będą go z dnia na dzień coraz lepiej rozumieć...
Kocham Cię mój komputerze, sprawiasz, że czuję się dobrze rano i wieczorem
Kocham Cię mój komputerze za wszystko co mi dajesz
Błędy są przewidywalne, a ja pozostaję anonimowy
Kocham Cię mój komputerze za to, że zawsze masz dobry nastrój
Zaczynam funkcjonować dopiero wtedy, gdy Cię włączam
Kocham Cię mój komputerze za to, że nigdy nie pytasz co dalej
Możesz być moją księżniczką i możesz być moją dziwką
Jedyne, czego potrzebuję, to kliknięcie i będziemy razem na wieczność
I nikt nigdy mi nie zabierze mojej ukochanej, bo jestem zabezpieczony
Dzięki temu, że tylko ja znam do niej hasło i mam klucz
Wiele zespołów próbuje się zmieniać w najmniej oczekiwanych momentach i w najmniej oczekiwany sposób. Przykładów nie podam, bo każdy ma swoje. Najgorsza jest sytuacja, kiedy ta zmiana nie ma wielkich szans na szacunek wśród przywiązanych do zespołu fanów i czasami wydaje się, iż właśnie oni są w tym wszystkim najmniej ważni. Niech dr Greg Graffin o tym pamięta i nadal tworzy tak wspaniałe - i co z tego, że praktycznie identyczne - albumy.