- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Bad Religion "Generator"
Gdy dziewiętnaście lat temu Greg Graffin, Brett Gurewitz i pierwszy perkusista Bad Religion Jay Ziskrout grali swój pierwszy utwór - "Sensory Overload", mało kto przypuszczał, że tworzy się legenda kalifornijskiego punk rocka. Po prostu kilku nastoletnich chłopaków pragnęło wykrzyczeć cały swój gniew, nie zważając na panujące wówczas muzyczne kanony.
W roku 1992 światło dzienne ujrzał album "Generator". Płyta ta jest czystą kwintesencją wszystkiego, co najlepsze w Bad Religion - wspaniałych, krytycznych tekstów połączonych z ostrym, ale melodyjnym punkiem. Zespół porusza wiecznie aktualne problemy społeczne: otwierająca album tytułowa kompozycja "Generator" opowiada, posługując się licznymi metaforami, o Bogu, dalej pełne rezygnacji "Too Much To Ask", sztandarowe "No Direction" (cytat z tej piosenki posłużył za motto przewodnie na płycie "Tested"), oraz poruszające kwestię przyszłości "Tomorrow". Po tych typowo punkowych utworach następuje coś niesamowitego: "Two Babies In The Dark" to piękna, liryczna, ale bardzo smutna opowieść o ludzkiej tragedii; tym straszniejszej, że dotyczącej dziecka. Bezwzględnie jedna z najlepszych piosenek BR. "Heaven Is Falling" to kolejna, przynajmniej dla mnie, genialna kompozycja. Nawiązujący do psalmów tekst, rytmiczna muzyka i wszechobecny nihilizm robią swoje. Następnie "Atomic Garden" - jeden z bardziej znanych utworów Bad Religion (z jednym z najlepszych teledysków, jakie widziałem). Na wyróżnienie zasługuje również piosenka "The Answer", która przez dłuższy czas była ulubionym utworem Graffina (sami sprawdźcie, dlaczego...).
"Generator" to nie muzyka. To życie. Dla mnie płyta kultowa, jedyna w swoim rodzaju, najlepsza w calym dorobku Bad Religion, a dla każdego fana dojrzałego punka - "lektura obowiązkowa".