- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Augury "Fragmentary Evidence"
Tylko trzy słowa przekonały mnie do tego, aby zapoznać się z "Fragmentary Evidence". Te słowa to "progresywny death metal". A przecież, jakby jeszcze było mało, marketingowcy przekonują, że Kanadyjczycy grają jak Necrophagist, Dream Theater i Opeth razem wzięci. A przecież na basie w Augury gra nie kto inny, jak Dominic Lapointe znany z Quo Vadis.
Marketingowcy na szczęście nie grają, przejdźmy więc do samej muzyki. A ta jest... bardzo oryginalna. Pomimo tego, że to dopiero druga płyta Kanadyjczyków, z całą pewnością można stwierdzić, że zdążyli już wypracować swój rozpoznawalny, i co najważniejsze, unikalny styl. Bo mamy tutaj prawie wszystko - jest death metal, black metal, growling, blasty, solówki, są połamane rytmy, ale jest też cała masa elementów stricte akustycznych, zwolnień, klimatycznych pasaży, jazzu i czystego, a nawet kobiecego wokalu. Jednym słowem - progresja pełną gębą. Słychać też, że umiejętności muzykom nie brakuje (zwracam uwagę na partie gitary basowej), ale przecież nie są to amatorzy - tak na szybko (posiłkując się internetem) doliczyłem się jedenastu kapel, w których się do tej pory udzielali. O produkcji płyty też nie można powiedzieć złego słowa - brało w niej udział wielu znanych muzyków, jak chociażby James Murphy (Death, Obituary) czy Jean-Francois Dagenais (Kataklysm). O partie wokalne, poza Patrickiem Loisel, zadbała siódemka tzw. wokalistów gościnnych. Jak więc widać, "Fragmentary Evidence" to całkiem spore przedsięwzięcie.
Tyle plusów, czas na minusy. Po pierwsze - mam wrażenie, że Augury całkiem dobrze by sobie poradziło bez tego całego natłoku gości, którzy na tle muzyki prezentują się najczęściej nijako, niemalże przezroczyście (wyjątkiem jest kobiecy wokal w "Brimstone Landscapes"). Po drugie - muzyka (po części przez swoją oryginalność) jest trudna, mało melodyjna, momentami arytmiczna, co kieruje "Fragmentary Evidence" jedynie do słuchacza aktywnego, wyrobionego, przekreślając niemalże szanse wydawnictwa na dotarcie do szerszego grona odbiorców. Po trzecie i najważniejsze - muzyka jest trudna. Wiem, że się powtarzam, ale żeby nie było, że nie uprzedzałem.
Z pewnością będę śledził dalsze losy Kanadyjczyków i z chęcią posłucham ich kolejnej płyty. Augury gra oryginalnie i ciekawie, prezentując naprawdę wysoki poziom. Ale gra też całkowicie bezkompromisowo. W jej muzyce na pewno słychać trzy wymienione w pierwszym akapicie kapele, ale pobrzmiewa tutaj również echo takich zespołów, jak Death, Obscura czy Faceless. Bardzo żałuję, ale "Fragmentary Evidence" mogę polecić jedynie tym, którzy lubują się w nietuzinkowej muzyce i którzy już nieraz mieli do czynienia z progresywnym death metalem. Cała reszta może poczuć się nieco zmęczona ilością pomysłów i niuansów zawartych na płycie.
Materiały dotyczące zespołu
- Augury