zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 27 listopada 2024

recenzja: Audrey Horne "No Hay Banda"

2.11.2005  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Audrey Horne
Tytuł płyty: "No Hay Banda"
Utwory: Dead; Listening; Get A Rope; Deathhorse; Confessions & Alcohol; Candystore; Halo; Blackhearted Visions; Bleed; Crust; Weightless; The Sweet Taste of Revenge
Wykonawcy: Toschie - wokal; Herbrand - instrumenty klawiszowe, wokal; Arve - gitara; Thomas - gitara; Tom - gitara basowa; Kjetil - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Tuba Records, Mystic Production
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

W pierwszym momencie strasznie się zirytowałem. Wszystko przez wkładkę do płyty, której znaczna część poświęcona jest temu, że album wyprodukował Joe Baressi, znany ze współpracy z Queens Of The Stone Age, Foo Fighters, Tool, Turbonegro czy Monster Magnet. "Fajnie - pomyślałem - tylko co mnie to obchodzi? Zapewne zespół jest cieniutki i podpiera się znanym nazwiskiem, żeby zaistnieć... No ale nic, spróbujmy...".

Zapuściłem płytę i... więcej już nie miałem się denerwować, ani irytować. Zamiast tego odpłynąłem przy tej znakomitej muzyce... Wprawdzie to, co robią z dźwiękami Norwegowie lubiący "Twin Peaks" (tak sądzę, skoro nazwa wzięła się właśnie od tego serialu) nie jest niczym nowym, ale i tak przemówiło do mnie jak mało co w ostatnim czasie. Niby jest to tylko mieszanka rocka i metalu, w której czuć fascynacje choćby Faith No More (kapitalny riff w "Deathhorse" czy też deklamacje z klawiszowymi podkładami w "Candystore"), Audioslave czy Red Hot Chili Peppers (początek "Dead"). Niby numery są dość proste i niespecjalnie skomplikowane, ale wszystko zagrane jest z taką werwą, pomysłami i świeżością, że proszę siadać! Jest tu energia, chwytliwość i dużo czadu. Warto też zwrócić uwagę na klawisze, które wygrywają całą masę delikatnych teł, świetnie współbrzmiących z muzyką. I tak mamy tu świetne "Deathhorse", niepokojące, na wpół deklamowane "Candystore", nieco szalone "Get A Rope", ciężkie i klimatyczne "Bleed", znakomite "Weightless" i rozbudowane, bo prawie dziewięciominutowe "The Sweet Taste Of Revenge".

Świetny album. Na pewno jeden z najlepszych debiutów tego roku, z dużymi szansami na najwyższe miejsce na podium. Ale to się okaże dopiero na koniec roku...

Komentarze
Dodaj komentarz »