- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Atrocity "Werk 80"
Alex Krull jest z pewnością nietuzinkową postacią niemieckiej sceny muzycznej. Każdy kolejny album pokazuje nieustający progres zespołu i ich wędrówkę po muzycznych drogach, ale to, na co się porwali w swoim ostatnim wydawnictwie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Rzeczywiście trzeba być otwartym na nielada zaskakiwki ze strony niemiaszków. Oczywiście nie można oceniać tego albumu w konwencji lepszy-gorszy od poprzedniego. Tych, którzy spodziewają się kontynuacji "Willenskraft" ostrzegam lojalnie, żeby nie nastawiali się na ciężkie granie Atrocity. "Werk 80" są to bowiem covery niektórych najbardziej znanych hitów lat 80-tych. I czegóż tu nie ma? Choćby brany ostatnio często na tapetę dorobek Tears For Fears ("Shout"), czy bardziej liryczny O.M.D. ("Maid of Orleans"). Jest i przerobiony David Bowie ("Let's dance") i przebój dyskotek "Send me an angel". Oczywiście wszystkie utwory są nasiąknięte "atrocitowością", choćby rytmiczny marsz rodem z "Die Liebe". Dla fanów sopranu pani Liv Kristine (Theatre of tragedy) warty wspomnienia jest fakt, że blondwłosa norweżka użyczyła swego głosu w kilku utworach.
Materiały dotyczące zespołu
- Atrocity