- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Artrosis "Pośród Kwiatów i Cieni"
Zadziwiające, jak szybko mija czas. Przecież jeszcze nie tak dawno, pogrążona w desperackiej miłości, szukałam drugiej płyty Artrosis "W Imię Nocy". Wciąż pamiętam te długie, chłodne wieczory, podczas których moja dusza z nieposkromionym upojeniem zanurzała się w otchłani nieziemsko pięknych dźwięków. Mając przy sobie TAKI skarb, grzechem byłoby marzyć o kolejnym albumie, o następnym akcie artrosis`owego misterium. Czas jednak nie czeka na nikogo. Pędzi nieubłagalnie szybkim krokiem, sprawia, że człowiek staje się obojętny na to, za co kiedyś był gotów oddać swoje życie. Jednak w tej szaleńczej pogoni istnieje coś, czego zdeptać się nie da, coś co tętni w najgłębszej głębi duszy. Coś absolutnie wyjątkowego, niesamowitego, przeraźliwie pięknego... Prawdziwa Miłość - wieczna, wielka, namiętna... I tylko moje serce drży, gdy posępna Noc czule szepcze Jej Wielkie Imię... Artrosis...
Pamiętam jak dziś dzień, w którym po raz pierwszy zetknęłam się z tym zespołem. Pamiętam TE dziwne emocje, które wyłaniały się podczas poznawania magicznych zakamarków ukrytego wymiaru. Szybsze bicie serca, gorące wypieki na twarzy, łzy szczęścia... Ta płyta tkwiła we mnie ciągle, pozwoliła przetrwać do kolejnej tak wspaniałej chwili. Do kolejnego dzieła Artrosis "W Imię Nocy". Pozornie zapomniana miłość rozpaliła się na nowo. Znów TE emocje, sny i pragnienia. Znów bezkresne godziny spędzane przy TEJ MUZYCE. Znów TEN zachwyt, magia, czułość i głębia... Wciąż nie wiedziałam w czym tkwi fenomen TEJ grupy. Wciąż trudno było określić owe "COŚ", co skradło mi serce. Byłam za to pewna jednego - moje uczucia do Artrosis stawały się coraz intesywniejsze i silniejsze...
Trzecia płyta, trzeci poetycki tytuł... "Pośród Kwiatów i Cieni"... Pośród piękna i mroku. Pośród emocji, ukrytych pragnień i snów... Kolejny raz muzyka przerasta słowa. Kolejny raz czuję wewnętrzny paraliż, który nie pozwala mi oderwać się od tych dźwięków. Jeszcze do niedawna nieuchwytna wizja teraz stała się rzeczywistością, by znów "ranić" (gdyby ból tak smakował, można by cierpieć za miliony) bardziej wrażliwe duszyczki. Brzmi to jak nieprawdziwa historia... Jak bajeczny sen, który odchodzi wraz ze wschodem zdradliwego słońca, by marzenia obrócić w popiół, zamienić w białą kartę. Ale pośród kwiatów i cieni senne pragnienia są absolutem. Kobieta i mężczyzna są jednością, a miłość "z zapomnianego drzewa jest owocem"... To świat dla wybranych, do którego przepustką są emocje i wrażliwość. Tu rzeczywistość współistnieje z iluzją i natchnionym snem. Dźwięki poruszają swą romantyczną, uduchowioną atmosferą, by już za chwilę jakby na przekór dobić soczystym ciężarem aż po końcówki nerwów... Zawsze jednak urzekają ekspresją, głębią i pięknem. Pięknem TAK potężnym, że trzeba być mechanicznym robotem, splamionym brudem wszech obecnej komercjalizacji, by mu nie ulec. Kolejny raz mam wrażenie, że ta muzyka to wycinki marzeń, pragnień, emocji, które mogą żyć tylko obok siebie, razem. Tu ważny jest każdy szczegół, z pozoru mało zauważalny element. Wszystko spojone w jedną cudowną całość przypomina mozaikę ludzkich uczuć, kalejdoskop marzeń, idealny sen... Dlatego tak trudno dobrowolnie opuścić ten wymiar. Jeszcze trudniej przeżyć choćby jedną noc bez odwiedzin w krainie kwiatów i cieni. Tak już jest z tą prawdziwą miłością. Wciąż chce się mieć ją obok siebie i zazdrości się komuś, kto też zdołał poznać jej najintymniejszą cząstkę...
"Pośród Kwiatów i Cieni" to nie tylko kolejne wspaniałe dzieło Artrosis. Nie jest to nawet kawałek znakomitej muzyki. W tych dźwiękach i w duszach ich Twórców tkwi nieodgadnięta magia, tajemnica. Coś, co czyni ze mnie oddanego niewolnika TEJ Sztuki. Coś, co jest w stanie przebić się przez moją cielesną powłokę, by dotrzeć do najgłębszej głębi zranionej duszy. Coś, co nie pozwala mi tłumić swoich uczuć i na nowo pozwala uwierzyć w potęgę miłości. W końcu coś, co przenosi mnie do innego świata utkanego z marzeń i niewypowiedzianych pragnień. A ja nie mam ochoty stamtąd wracać... "...Znów brnę w ten sen Długo jeszcze w nim zostanę..." Na wieki...
Wniosek? Lepiej przesluchać po raz enty dziela The Gatheringu czy 3 pierwsze krążki Theatre of Tragedy, niż zadawać się z czymś takim. 3/10 nic więcej...
album dobry (6,7/10)Margaret ''troche'' przesadziła ale pamiętaj to był 99 rok.. sam wtedy słuchałem troche artrosis i naprawde ciekawe to było granie jak na ten czas a teksty.. oczywiście skierowane do mlodych sluchaczy ale kazdy na jakiejs muzie sie wychowuje, niekoniecznie w wieku 13-15 lat musi sluchać np. behemotha, vadera czy innych takich ;p z tym, że ''dziś'' juz w ogóle nie chce mi sie wracać do tego zespołu, polecam Ci jesli lubisz podobne klimaty do the Gathering czy ToT: takie Aion, Tower, czy Sirrah to dopiero byly kapele! takie albumy jak ''Mercury'' czy ''Acme''/''Did Tommorow Come'' uwielbiam do dzis!! szkoda że tak krótko grały te zespoły.. czemu nikt w PL teraz tak nie gra??
Nie mówiłam wcale, że każdy musi w wieku 13 lat słuchać ambitniejszej muzyki, to już lepiej słuchać zrecenzowanego tutaj Artrosis, niż np. (lepiej nie wymieniać) :P
A co do polskiej szkoły gothic metal, to niestety, nasz kraj nie jest zbyt płodny, jeśli chodzi o ten rodzaj muzyki, ale znam wiele dobrych okołogotyckich kapel np. At The Lake, Blindead, Armia (zaraz polecą gromy, że to jest punkowy zespól, ale klimat ich muzyki kojarzy mi się z gothic metalem:P) oraz Illuminandi.
Dzięki za zasugerowane zespoły, parę z nich znam, część nie - ale zawsze można przesłuchać ;]
Materiały dotyczące zespołu
- Artrosis