- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Artrosis "Pośród Kwiatów i Cieni"
Pamiętam dobrze, kiedy po raz pierwszy usłyszałem utwór pt. "Szmaragdowa noc". Byłem zszokowany! Nigdy wcześniej nie słyszałem tak pięknego gotyckiego metalu w wykonaniu polskiego zespołu. Później poznałem cały album i była to wielka przyjemność. Z niecierpliwością oczekiwałem kolejnego krążka i gdy tylko się pojawił, zaraz popędziłem do sklepu. Po pięciu minutach byłem w domu i upajałem się wspaniałymi dźwiękami. Później moje doznania zwielokrotniły się w Bolkowie... Tam też chyba po raz pierwszy zagrali jeden z nowych kawałków. Nie sądziłem, że już w kilka miesięcy po tym wydarzeniu Artrosis uraczy wszystkich fanów następną świetną płytą. Tytuł tego dzieła jest jak najbardziej adekwatny do materiału na nim zawartego. Słuchając go, myślami przebywałem na kwiecistej polanie, by po chwili zanurzyć się w cieniach rzucanych przez mury skutego lodem zamku...
Cała płyta (tak jak i poprzednia) tworzy spójną całość. Wszystkie utwory doskonale łączą się. Słuchacz cały czas pozostaje w transie wywołanym pierwszymi dźwiękami "Nieprawdziwej historii" i pozostanie w nim jeszcze długo po zakończeniu ostatniego utworu. Kawałków w sumie jest dwanaście i wszystkie są bardzo dobre. Na mnie szczególne wrażenie wywołały jednak "Biała droga" i utwór tytułowy. Ciężko wyrazić uczucia, jakich doznaje się słuchając tych arcydzieł. Musisz po prostu sam ich wysłuchać.
Z przyjemnością muszę stwierdzić, że "Pośród kwiatów i cieni" jest jak dotąd najlepszym albumem Artrosis. Wokale Medeah są jeszcze lepsze (o ile w ogóle to jest możliwe), sample lepiej dobrane. Jednak najmilszą niespodziankę sprawił mi Rafał Grunt, który wreszcie pokazał, co potrafi zrobić z gitarą. Chodzi mi tu o solówki, których jakoś mało było na poprzedniej płycie. Za to teraz występują znacznie częściej i są doskonałym uzupełnieniem wokali Medeah. Jedyne zastrzeżenie mam do basu. Gdy Marcin Pendowski zagościł na stałe w zespole, bardzo się ucieszyłem, gdyż brakowało mi trochę głębokiego brzmienia basu. Niestety nadal odczuwam mały niedosyt. Nie chodzi mi tu o grę Marcina, gdyż gra on bez zarzutu i dość efektownie w porównaniu z innymi basistami polskiej sceny. Jednak, aby się o tym przekonać, musisz mieć dobry sprzęt z basami podkręconymi na maksa albo słuchawki. Normalnie ciężko jest bowiem usłyszeć wspaniałe brzmienie tego instrumentu. Może jednak to tylko moje widzimisię.
Jakkolwiek by nie było, muzyka Artrosis jest czymś wspaniałym. Czymś, co poruszy cię do głębi i pozostanie w twej duszy na bardzo długi czas...