- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Artrosis "Imago"
Powinno być mrocznie i mrocznie oraz mrocznie. Ale nie jest. Pochodzący z Zielonej Góry zespół Artrosis, kojarzony na początku działalności z klasycznym rockiem gotyckim, na czwartej płycie ("Fetish", 2001) odszedł od takich dźwięków na rzecz klimatycznego grania, pop elektroniki i czasami industrialu. Potem trafiły się zespołowi dwie średnie płyty, długie przerwy, brak porozumienia z nowymi muzykami i w końcu Medeah - solistka i liderka Artrosis - przekonała dawny mózg zespołu, Macieja Niedzielskiego (instrumenty klawiszowe), do powrotu. I wszystko powinno zagrać jak należy...
A mroku tu jak na lekarstwo. Ja wiem, że zespół nie lubi się szufladkować. Oficjalnie powie, że grają dzisiaj klimatyczną muzykę z elementami różnych stylów. Ale identyfikowani byli i są z polska sceną gotycką. Trasy z Closterkellerem, występy na "Castle Party" w Bolkowie, wizerunek z czarną różą w tle i chłodnym spojrzeniem z fotosów, do tego trzy pierwsze płyty, które fani gotyckiego rocka doskonale znają. Ja wiem, że zespół musi się rozwijać i chce odkrywać nowe horyzonty. Tylko po co, jeśli na tych nowych polach ma niewiele do powiedzenia?
Płyta "Imago" jest dziwna i nierówna. Jest dużo utworów o syntetycznym brzmieniu, na przykład "Chcę znów tam być" czy "Doskonała", które mogłyby powstać w latach 80-tych. Kawałek tytułowy to dalekie echa brytyjskiego trip hopu, nie ma tu żadnego pomysłu na linie wokalne, w pewnym momencie zaczynają one nawet przeszkadzać. Jest też obowiązkowo niemiecka dyskoteka, którą reprezentuje piosenka "Nie tamta już", której bliżej do dokonań Wandy Kwietniewskiej i jej grupy Banda i Wanda niż twórców dark beatu. Na płycie znalazły się też bardzo popowe piosenki: "Fatalne przeznaczenie" i "Tysiąc prawd". Paradoksalnie to bardzo udane kawałki, najlepsze na całym albumie. Ładne, nieprzesadzone, z fajnymi melodiami. Melodiami, których bardzo na "Imago" brakuje.
Wiem, że niektóre fragmenty płyt "Ukryty wymiar" (1997), "W imię nocy" (1998) i "Pośród kwiatów i cieni" (1999) zestarzały się. Te albumy nie są dziełami sztuki muzycznej, ale mają swój klimat i niektóre piosenki pamiętamy do dziś. Patrząc, jaką drogę muzyczną przeszedł największy przyjaciel i konkurent Artrosis, Closterkeller - to jego dwie ostatnie, znakomite płyty "Aurum" i "Bordeaux" wyprzedzają o lata świetlne całą polską scenę gotycką. Słuchając nowych dokonań zielonogórzan, przypomniał mi się casus innego podobnego polskiego zespołu - Moonlight. Oby Artrosis nie podzielił ich losu.
Ale zostaje jeszcze jedno pole do obrony nowych piosenek - koncert. Oby się obroniły.
Przeczytaj: recenzja Natalii Sławińskiej.
Napisałem to tylko ku przestrodze, abyście wszyscy uważali na gotki, albowiem są to dziewczyny bardzo okrutne i nieznające uczuć wyższych.
Materiały dotyczące zespołu
- Artrosis
Jak definiujesz "mrok" w muzyce?
A teraz do rzeczy, Stary! - zespół Artrosis nie jest częścią składową "organizacji o nazwie muzyczny gotyk" ... Po jaką cholerę przeciwstawiasz Artro do Clostera, twierdząc dodatkowo że Closter jest "cacy" a Artrosis be ;).
Co fanów zespołu i czytelników Twojej recki, obchodzą dokonania Closterkellera? Każdy ma swoją drogę.