- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Armia "Pocałunek mongolskiego księcia"
Są takie płyty, które uwodzą i uzależniają. Sącząc się z głośników, z minuty na minutę poprawiają nam nastrój i sprawiają, że naciśnięcie klawisza "repeat" wydaje się czymś tak naturalnym jak sięgnięcie po kolejną czekoladkę z bombonierki czy zamówienie kolejnego piwa :) Takie płyty są szczególnie cenne, gdy zjawiają się nieoczekiwanie.
Przyznaję na wstępie, że tego się nie spodziewałem i już trochę zwątpiłem w Armię. Jej ostatnie wcielenie z nierzadko mało subtelną grą Popcorna na gitarze i coraz bardziej jednoznacznie religijnie nacechowanymi tekstami Tomka Budzyńskiego nie zdawało się zdolne do porwania mnie tak jak kiedyś "Legenda" albo "Triodante". Jak bardzo się myliłem! Skazana przeze mnie na przeciętność Armia powróciła w naprawdę wielkim stylu.
Co ujęło mnie w tym krążku? Po pierwsze - powrót do punkowego czadu. Porywająca wersja "W kamień zaklęci" z repertuaru 2 plus 1, zabójcza "Sodoma i Gomora" czy moja ulubiona "Nostalgia" wprawiają głowę w rytmiczne ruchy i wywołują na twarzy szeroki uśmiech. Po drugie - teksty. Budzyńskiemu nareszcie minęło wyjątkowo długie neofickie przesilenie i religijne liryki ustąpiły miejsca wyjątkowo urokliwym tekstom bajkowym, inspirowanym Tolkienem, sielankowym nałęczowskim dzieciństwem czy ulubionymi książkami i filmami. Poezja Budzego na "Pocałunku..." zawiera ogromną dawkę ciepła i skrzy się inteligentnym humorem. Humorem, którego nie raz brakowało w ostatnich dokonaniach zespołu.
Muzycznie płyta również robi duże wrażenie i intryguje. Przemyślane riffy i "muzyczne plamy" tworzone przez Popcorna i Pawła Klimczaka podszyte są znakomitą grą Banana (choćby powalające solo w żartobliwym "Horrorze Budzulli") i jak zwykle świetnym śpiewem Budzego. Czad sąsiaduje z "krainą łagodności", a zabójcze rytmy oplecione są pieknymi melodiami. Bardzo gorąco polecam wszystkim - także osobom, które nie miały do tej pory okazji sięgnąć po wydawnictwa Armii!
Jaka szkoda, że Armia poszła później w trochę inną stronę, choć na każdej kolejnej płycie pojawiały się jakby dyskretne zerknięcia w kierunku "Mongolskiego księcia..."
Słucham jej zdecydowanie częściej niż nawet "Legendy". Dla mnie klasyk na miarę Triodane!
Materiały dotyczące zespołu
- Armia
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
2Tm2,3 "888"
- autor: Mojżesz
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki
Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone
Tool "10,000 Days"
- autor: RJF