- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Armia "Legenda (reedycja)"
Drugi krążek słynnej Armii, stworzonej w 1985 roku przez wokalistę Tomasza Budzyńskiego (wcześniej Siekiera) oraz gitarzystę Roberta Brylewskiego (Kryzys, Brygada Kryzys, Izrael) to porcja solidnego, energetycznego, ale nawet ja na tamte czasy (album wydany został w roku 1990) archaicznego hard rocka.
Dla mnie Armia jest jednym z czołowych polskich zespołów nurtu punk/harcore (z domieszką klasycznego metalu rodem z lat osiemdziesiątych). Punkowa motoryka spotyka się tu często z topornymi, blacksabbathowymi riffami i drapieżnym, hardcore'owym brzmieniem. Ta mieszanka daje bardzo przyzwoity efekt - mamy przed sobą niezwykle nęcącą i apetyczną rockową pożywkę. Od czasu do czasu muzycy okraszają to wszystko niespodziewanie ciekawą harmonią, w pewnym sensie wyłamującą muzykę z sztywnego hardrockowego schematu, wprowadzając element nieprzewidywalności i urozmaicenia. Największymi minusami są dla mnie: zbytnia skostniałość formy i konserawyzm brzmieniowy (wyjątków jest za mało...) oraz nudny, pompatyczny wokal, który razi swą sztuczną podniosłością i obniża przyjemność obcowania z nagraniem.
Podsumowając - reedyje Armii to bardzo dobra i chwalebna idea, gdyż mało na polskim rynku kapel, które mogłyby się poszczycić podobną klasą. Niestety, jest to raczej smutna refleksja...
Słuszne spostrzeżenia
Oczywiście ocena 10/10. Oj, ciężko jest w historii polskiego rocka znaleźć płytę lepszą od "Legendy". Bardzo ciężko.
Archaiczny rock????!!!! co za tragedia i totalna nieznajomosć tematu i czasów!!!!, hardcore jeszcze lepiej!!!(czasem szybciej grają, ale gdzież to hardcore).
To album nowo falowo - zimno falowy oparty głównie na rytmie punk rock ten między 1983 - 1986 i nic tu więcej nie ma do omawiania. Gdyby nagrali go trochę wcześniej (gdzie były czasy żelaznej kurtyny) na bank grali by w klubie Bad Cave. Ten album aranżacjami z pewnoscią nawiazuje do ważniejszych gatunków muzycznych lat 80tych XX wieku (new wave, cold wave, a nawet ambient lat 70tych).
Totalny polski klasyk, w tym nurcie.
Ten album to w pewnym sensie koncept album.
I już nie chodzi ile ten recenzent ma lat, ale nie ma zielonego pojęcia o muzyce tamtych czasów. Rzeczywiście kilka lat później Armia nieco zmieniła styl, ale to już inna para kaloszy.
"Od czasu do czasu muzycy okraszają to wszystko niespodziewanie ciekawą harmonią (...)"
Autor miał chyba na myśli grę na waltorni legendy polskiej sceny rockowej - Krzysztofa "Banana" Banasika, znanego głównie z Armii i Kultu. Waltornia jest niezwykle charakterystyczna dla muzyki obu zespołów, grających od mniej więcej ćwierć wieku na polskiej scenie.
Materiały dotyczące zespołu
- Armia
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
2Tm2,3 "888"
- autor: Mojżesz
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Lao Che "Prąd stały / Prąd zmienny"
- autor: Zubeht
- autor: ymia
Alice In Chains "Dirt"
- autor: Sajmon
King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki
Recenzent nie znał punka, nie rozumie chyba stylistyki, tego, że ta płyta wychodzi poza siermiężność tego nurtu.
Nie kuma, że punk to opozycja do rocka progresywnego,
że chodzi o energię i przekaz, a nie wyrafinowanie
i wirtuozerię. Punkowcy często nie umieli grać, nie umieli śpiewać, ale chcieli coś przekazać. Armia wśród załóg punkowych i tak wypada technicznie dobrze.