- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Armia "Der Prozess"
Armia znowu postanowiła nagrać płytę, której utwory tworzą jedną całość, tzw. koncept album. Opowieść inspirowana jest "Procesem" Franza Kafki - zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Po zaznajomieniu się z materiałem "Der Prozess", mogę napisać z czystym sumieniem: album jest bardzo dobry, choć nie wybitny. Używając metafor tatrzańskich: większość płyt Armii to dla mnie górny regiel. "Legenda", "Triodante" to poziom Rysów, niedostępny dla każdego artysty i nie dany artyście raz na zawsze. "Ducha" umiejscowiłbym na wysokości Giewontu. "Der Prozess" to górny regiel.
Słuchałem "Procesu" w różnych warunkach: jako muzyki towarzyszącej w ciągu dnia oraz wieczorkiem na porządnych słuchawkach. Ostatni odsłuch był najkorzystniejszy dla materiału i oceny. Według mnie słuchanie "Procesu" ma sens tylko na słuchawkach, w przypadku zestawu stereo (nie-audiofilskiego - red.) tracimy wiele muzycznych smaczków.
Na krążku zarejestrowano sześć utworów inspirowanych powieścią Kafki oraz bonusowy "Underground", który odrębnym nazywany jest jedynie przez frontmana Armii, Tomasza Budzyńskiego. Na pudełku ani w książeczce nie uświadczymy opisu, że to tylko dodatek. To niestety nie jedyny błąd w szacie graficznej wydawnictwa. Płyta jest ładnie i ciekawie wydana. Książeczka stanowi integralną jej część, ale po raz kolejny Armię spotkał pech - strona z tekstem "Katedry" jest źle przycięta, co pozbawiło tekst ostatnich liter. Piszę o powtórnym pechu, bo w pierwszym wydaniu "Triodante" część wkładki była wydrukowana do góry nogami.
Kompozycje są długie, mimo to płyta przelatuje z prędkością TGV. Naprawdę nie czuję upływu tej niespełna godziny, co jest zarówno zaletą (nie nuży), jak i niestety wadą, gdyż przy kończącym album "Unergroundzie" zupełnie nie pamiętam o utworze otwierającym "Der Prozess", czyli "Złym poruczniku". Ulatuje bez śladu wspomnienia.
Zatrzymam się przy zamykającym płytę bonusie. Moim zdaniem jest niepotrzebny: niczego nie wnosi do materiału właściwego. Natomiast jestem pewny, że będzie świetnie nadawał się na koncerty - dzięki charakterystycznym chórkom, wykonywanym przez uczestników armijnego forum dyskusyjnego. Sądzę, że przerwa między utworami składającymi się na "Proces" a bonusem jest zdecydowanie za krótka i dodatkowy song zlewa się z resztą płyty. "Underground" nie powinien znaleźć się na albumie. Takie uszczęśliwianie na siłę, które ma się do reszty materiału "jak kwiatek do kożucha".
Jest już tradycją, że każda kolejna płyta Armii nagrywana jest w innym składzie. W przypadku "Procesu" też tak jest. Album zarejestrowany został z nowym perkusistą, którego gra mnie po prostu zachwyca. Krzyżyk wykonuje dobrą robotę i jest chyba pierwszym instrumentalistą Armii, który nie "wtapia się w szeregi niewidzialnej armii", ale odcisnął na materiale własne piętno, znak rozpoznawczy. Duży plus.
Moim zdaniem "Proces" jest ułożony z dobrze nam znanych armijnych klocków, pochodzących z "Drogi", "Ultima Thule", "Triodante" i "Legendy". Te elementy poukładane są bardzo sprawnie i z pomysłem, przez co materiał nie wydaje się kombinowany na siłę. Można powiedzieć, że najnowszy album stanowi swoiste "best of" stylu kapeli.
Błędem drobnym, ale irytującym, są przerwy między utworami. Chciałoby się, by kolejne części opowieści przenikały się nawzajem. Niestety, spójny materiał wydaje się jakby poszatkowany tasakiem.
Kompozycji na "Procesie" jest za mało... źle się wyraziłem. Zbyt dużo smaczków muzycznych przypada na te sześć utworów. Czasami mam wrażenie, że owe smaczki są poupychane na siłę. Przez to poszczególne części nie stanowią całości, płyną w nie zawsze właściwym kierunku. Przykładem może być tytułowy "Proces", z którego można by było spokojnie zrobić dwa kawałki. Miałem wrażenie, że utwór kończy się ze trzy razy, a on dalej pędził, jakby zespół nie umiał go przerwać i ciągnąć opowieści w kolejnej kompozycji. W "Statku Burz" wokal wydaje się zbyt cofnięty w stosunku do dźwięku. By dostrzec całe bogactwo muzyczne i tekstowe słuchawki są po prostu nieodzowne.
Poruszę jeszcze na koniec temat tekstów. "Der Prozess" wydaje mi się jedną z najbardziej przystępnych płyt Armii. Jakoś nie mam kłopotów z przypisaniem poszczególnych utworów do kolejnych etapów gehenny Józefa K. ani interpretacją tekstów.
Na zakończenie: płyta bardzo dobra, choć troszkę zbyt mało tu przestrzeni, wytchnienia. Koncept album naprawdę może mieć więcej utworów i niekoniecznie wszystkie po 10 minut.
Wg mnie to najlepsza plyta Armii od czasow Triodante, ale wiadomo kwestia gustu. A o tych peanach pochwalny na forum armii to bym nie przesadzal ;)
Materiały dotyczące zespołu
- Armia
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
2Tm2,3 "888"
- autor: Mojżesz
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki
Lao Che "Prąd stały / Prąd zmienny"
- autor: Zubeht
- autor: ymia
Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone
Co do płyty. Przesłuchałem kilka razy i mnie nudzi. I to ciągłe wrażenie deja vu, które towarzyszy mi od pierwszego przesłuchania. Niestety podobnie jak Ultima Thule i Pocałunek... płyta spędzi swój żywot na półce, a nie w odtwarzaczu.
Brawo dla autora za rzetelne podejście do tematu.