- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Arena "Visitor"
Płyta ukazała się w pierwszej połowie roku i po pierwszym przesłuchaniu wiedziałem, że jest to najciekawsza płyta Areny, chyba jednego z najlepszych zespołów powstałych w latach 90-tych, grających "rocka malowanego fantazją". W zespole grają między innymi były perkusista Marillion, basista związany niegdyś z grupą IQ i przede wszystkim Clive Nolan (Pendragon, Shadowland, i in.) - wszechstronny klawiszowiec, który nadaje ten niesamowity marillionowski klimat muzyce Areny. Muzyce, która, jak niewiele podobnych, eksponuje talent jej twórców i możliwości techniczne wykonawców.
Co na płycie? Na początek nieco przebojowy i bardzo ciekawy "A Crack In The Ice", choć może z ciut za długim zakończeniem. Następnie jeden z najciekawszych od strony muzycznej kawałków - "Pins and Needles" z bardzo ciekawym brzmieniem gitary w refrenie. Dalej na uwagę zasługują przepiękne instrumentalne utwory "Elea" i "Serenity". Ten ostatni od pierwszych dźwięków kojarzyć się może z gitarą Davida Gilmoura z Pink Floyd. "The Hanging Tree" to połączenie wzruszającego i porywającego tekstu z powoli rozwijającą się muzyką, która osiąga punkt kulminacyjny w drugiej połowie utworu. W "Running From Damascus" powraca znowu motyw z "A Crack in The Ice", a ostatnią kompozycję - tytułowy "Visitor" - kończy jedna z najpiękniejszych solówek gitarowych jakie słyszałem.
Gorąco polecam najnowszy album Areny wszystkim tym, którzy chcieliby się dowiedzieć, ile można opowiedzieć za pomocą gitar, basu, klawiszy, perkusji i tekstów Nolana, wszystkim tym, dla których podstawą domowej płytoteki są Pink Floyd, Camel, Marillion czy Pendragon. Dla mnie to płyta 1998 roku!
Materiały dotyczące zespołu
- Arena