- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Arcturus "The Sham Mirrors"
Muszę przyznać, że jestem dość zawiedziony i rozczarowany "The Sham Mirrors". Po pięciu latach od wydania Dzieła, jakim było "La Masquerade Infernale", myślałem, że dane mi będzie ponownie zrewidować pojęcie muzyki w każdym sensie "krańcowej", gdyż taką prezentowała poprzednia płyta Arcturus. Zamiast przenoszenia granic mrocznej sztuki daleko poza to, do czego przyzwyczaiło nas wiele kapel ze Skandynawii, odczuwam tu zastój, jeżeli nie krok wstecz. Mam wrażenie, że Sverd (główny kompozytor) nigdy nie słyszał dokonań na przykład Limbonic Art. A ze strukturami kompozycji tego zespołu kojarzą mi się liczne fragmenty "Krzywych Luster" (szaleństwo "Radical Cut", początek "Collapse Generation"): bardzo gęsta perkusja (do techniki jeszcze dojdę) i "dywanowe" klawisze, które tworzą klimat grozy, jakiegoś odlotu w kosmos, ale są dość banalne. I jeszcze pseudo-dzwonki (utwór czwarty) - to wspomniany Limbonic Art nagrał już w 1995 roku. Fakt faktem: Sverd jest wirtuozem czarnych i białych przycisków - możemy się o tym przekonać w prawie każdej kompozycji, gdzie podkładem jest (syntezatorowy) fortepian/ klawesyn/ pianino (niepotrzebne skreślić), jednak spodziewałem się ciut więcej innowacji.
Oczywiście nagrane i zagrane jest to wszystko na wysokim poziomie, choć życzyłbym sobie nieco klarowniejszego brzmienia, czasem wszystko jest jakby "zsypane" w jedno, nie sposób rozróżnić nawet perkusji. A tutaj muszę nadmienić, że Hellhammer sprawił się jak zwykle znakomicie, tyle że wiele "smaczków" i akcentów jego gry gubi się z powodu produkcji. Wracając do porównania z "Maskaradą": o ile tam słychać było ogromną ilość gitarowych solówek, to tutaj nie mamy zbyt wiele okazji do zachwycania się nimi. Gitara nie gra tu takiej ważnej roli, owszem, są popisy solowe, lecz nie jest ich tak wiele. Bardzo ciekawe są natomiast fragmenty nazwijmy to "trip-hopowe", tudzież nawet ambientowe (środkowa część "Nightmare Heaven", połowa dziesięciominutowca "For To End Yet Again"), gdzie pobrzmiewa rzewna gitara, czasem organy Hammonda, rytm elektroniczny i tu wyczuwam ten "kosmiczny" klimat. Bez zarzutu jest oczywiście sfera wokalna, o udział Ihsahna można się kłócić, moim zdaniem jego blackowy krzyk pasuje do ogólnego obłędu kawałka "Radical Cut". A Garm? No cóż, myślę, że to geniusz. Majestatyczne, wręcz operowe wokalizy, wspaniałe chórki, nie raz "przestery", do tego inteligentne liryki, więc nic dodać, nic ująć. I jeszcze szata graficzna: zdjęć splecionych rąk z "La Masquerade Infernale" nikt długo nie pobije, ale i tym razem jest na wysokim poziomie, nieco surrealistycznie, jak zwykle.
Chciałbym dać więcej niż 6 punktów, ale nie mogę, bo choć płyta różni się znacznie poziomem od całej masy powiedzmy blackowych wydawnictw, chcących za wszelką cenę być majestatycznymi i symfonicznymi, to jednak poprzeczka była postawiona zbyt wysoko. Ciężko przerosnąć samego siebie. Mimo to polecam - wszystkim lubiącym inteligentną muzykę metalową (szeroko pojętą). Po informacje radzę zajrzeć na www.arcturus.tk.
Materiały dotyczące zespołu
- Arcturus
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Behemoth "Thelema.6"
- autor: Konrad
Ulver "Perdition City"
- autor: Margaret
6 to trochę za mało, bo to b. dobra rzecz.