zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Archive "Lights"

15.09.2006  autor: Tomek "BlaKcThrone" Jałukowicz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Archive
Tytuł płyty: "Lights"
Utwory: Sane; Sit Back Down; Veins; System; Fold; Lights; I Will Fade; Headlights; Programmed; Black; Taste Of Blood
Wykonawcy: Pollard Berrier - wokal; Danny Griffiths - gitara, gitara basowa; Darius Keller - instrumenty klawiszowe; Dave Penney - wokal; Maria "Q" - wokal
Wydawcy: Warner Music
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Zaczęło się od kilku niepokojących informacji dochodzących z obozu muzyków Archive: dziwna absencja, a w konsekwencji odejście wokalisty Craiga Walkera, w międzyczasie wydanie płyty z koncertem z serii "Unplugged"; można było mieć obawy, co do przyszłości zespołu.

W końcu jednak doczekaliśmy się następcy "Noise" i co z tego wynika? Ano jest pewien problem, ponieważ płytę można podzielić na dwie zupełnie różne części, co potęguje wrażenie niespójności. Obok pięknych klimatycznych kompozycji jak "Fold", "I Will Fade", "Headlights" czy naprawdę dobrego, transowego, pełnego hipnotycznej mocy utworu tytułowego, snują się utwory dużo mniej udane jak "Sane" czy "System", gdzieś tak z pogranicza electro popu czy glam rocka zupełnie nie pasujące do tej układanki. Przypomina to troszkę Alison Goldfrapp, która na ostatnim albumie zupełnie się zagubiła w tej electro/glam rockowej stylistyce, a początek miała wielce obiecujący na pięknym "Felt Mountain".

Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że Archive zaczynają powoli zjadać własny ogon, bo większość utworów sprawia wrażenie, gdzieś "zasłyszanych". Zresztą nie jest to żadna nowość, takie "Again" całe mieniło się dyskretnym "puszczaniem oka" do Pink Floyd. Teraz jednak hasło "zasłyszanych" odnosi się do ewidentnych rozwiązań znanych z poprzednich wydawnictw Brytyjczyków, co sprawia wrażenie zderzenia niezłych, ale jednak, odrzutów po sesjach "Noise" i "You All Look The Same To Me" z małym dodatkiem klimatów bliskich "Take My Head", co akurat nie może rokować zbyt dobrze. Odczuwalny jest też brak ewidentnego przeboju na miarę wspomnianego "Again" czy "Fuck U".

Dodatkowo można było mieć obawy jak wokalnie poradzi sobie następca Craiga Walkera czyli Pollard Berrier, jednak nie można mieć większych zastrzeżeń choć "różnicę" słychać, pomimo że wokalnie jest wspierany dodatkowo przez Dave'a Penneya (polscy fani Archive mieli okazję usłyszeć go na warszawskim koncercie zespołu - red.) i Marię Q.

Archive nagrali niezły, ale bardzo nierówny album, którego jednak słucha się z przyjemnością, pomimo że czuć sporą wtórność materiału, a kiedy przychodzi wyróżnić jakieś kompozycje to wybór pada na te najbardziej melancholijne, spokojne z delikatnymi klawiszami, podbudowane trip-hopową rytmiką, często oparte na minimalistycznym podkładzie w duchu Hollisowskiego: "Before you play two notes learn how to play one note - and don't play one note unless you've got a reason to play it", a że zajmują one mniej więcej 2/3 albumu to powodują, że końcowe wrażenie i ocena są pozytywne.

Dla fanów rzecz obowiązkowa, dla reszty polecam jednak na początek "You All Look The Same To Me".

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (88 głosów):

 
 
79%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?