- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Archangelica "Archangelica"
Po debiucie i serii dobrze przyjętych koncertów w 2005 roku (w tym na festiwalu Rock Against Terrorism) o warszawskiej Archangelice na dłuższy czas zrobiło się cicho. Teraz grupa przypomina o sobie nagranym w nowym składzie, pięcioutworowym demo.
Kompozycje zawarte na tej płycie to w większości proste, acz wdzięczne piosenki, utrzymane blisko gotycko metalowej konwencji. Wyróżnia się spośród nich pierwszy utwór, o bardziej rozbudowanej strukturze, ze zgrabnie wkomponowanym wyciszeniem w środku, będący krokiem w kierunku stylistyki artrockowej. Mocną stroną utworów są wyraziste melodie partii śpiewanych, usytuowanych zdecydowanie na pierwszym planie. Szkoda zaś, że nie idą z nimi w parze równie dobre aranżacje. Większość akompaniamentów klawiszy opiera się na długich, statycznych akordach, a w gitarach nie uświadczymy ani jednego charakterystycznego riffu. Brakuje jakiegoś kontrapunktu, który dodałby muzyce drugiego wymiaru. Najwięcej dzieje się w partiach basu, ale przy zupełnym braku reakcji ze strony perkusji, efekt jest dyskusyjny.
Dużo do życzenia pozostawia też dobór barw. Zakładając, że tradycyjne, metalowe brzmienie gitar jest w takiej muzyce stałym punktem, większość odpowiedzialności ciąży na klawiszach. A w klawiszach dominują dźwięki mocno już wyeksploatowane i pozbawione charakteru. Zestaw "smyczki plus pianino" to chyba obecnie coś na kształt faux pas. Są na szczęście odstępstwa od tej reguły, w postaci kilku barw syntezatorowych. Jeszcze krok poza ich domyślne ustawienia i zacznie się robić ciekawie.
W poprzedniem wcieleniu grupy najwięcej miałem do zarzucenia wokalowi i z przyjemnością stwierdzam, że wokalista bardzo się przez ten czas rozwinął. Jego głos brzmi pewnie i mocno. Aktualnie jest to zdecydowanie najbardziej wyrazisty element muzyki Archangeliki. Zespół postanowił jednak pójść dalej i do męskiego śpiewu dodał kobiecy. Być może jeszcze w przyszłości zostanę mile zaskoczony, ale niestety, obecność wokalistki aktualnie zespołowi raczej szkodzi niż pomaga. Raz, że śpiewa ona wprawdzie dość poprawnie, ale mało charakterystycznie a dwa, że taki duet to kolejny mocno konwencjonalny element w muzyce tej grupy.
Ostatecznie, Archangelica AD 2007 jawi się jako zespół obiecujący, choć z dużą dozą niewykorzystanego potencjału. Jeśli muzycy będą od konwencji drobnymi krokami odchodzić zamiast jej hołdować (co już daje się zauważyć), w przyszłości na pewno mile nas zaskoczą.