- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Arch Enemy "Wages Of Sin"
Chociaż Arch Enemy znam nie od dziś, to wstyd się przyznać, ale słyszałem tylko ich jedną płytę, a przecież "Wages Of Sin" to już czwarty studyjny i piąty w całej historii zespołu krążek. Płyta naprawdę doskonała, na której Szwedzi podążają obraną wcześniej już drogą.
Nowy materiał Arch Enemy to ponownie cholernie energiczny i melodyjny death metal, choć nie jest to typowe goeteborskie granie. Godzina muzyki w wykonaniu tego kwinetu to dużo ostrych, agresywnych kawałków, nie brakuje jednak spokojniejszych, stonowanych momentów, jak chociażby w "Heart Of Darkness", w których Angela udowadnia, że potrafi coś więcej niż tylko się wydzierać. A trzeba przyznać, że gdy ta blondyneczka już się wydrze, to wychodzi jej to całkiem nieźle. Motoryczny, dynamiczny "Ravenous", ciężki, niezbyt szybki "Savage Messiah", zajebisty "Dead Bury Their Dead", mój osobisty faworyt, speedujący "The First Deadly Sin" czy przejmujący, instrumentalny "Snow Bound", idealnie charakteryzują zawartość tego krążka. Słuchając go przez większość czasu nie da się spokojnie usiedzieć na krześle. Ta płyta czasem po prostu kopie w ryj dynamicznymi, "galopującymi" riffami, by innym razem rozczulić słuchacza cudowną solówką. A takich popisów w wykonaniu braci Amottów jest tutaj niemało.
No właśnie, o warsztacie technicznym takiego zespołu, jak Arch Enemy, właściwie nie ma co się rozpisywać, takie nazwiska jak Michael Amott czy Sharlee D'Angelo mówią same za siebie. Na tej płycie to po prostu słychać, technika muzyków jest wręcz namacalna. Brzmieniowo to doskonały produkt - świetnie "gadające" gitary i fajna perkusja z "pykającymi" stopami, za którą zasiada znakomity bębniarz, to niewątpliwe zalety "Wages Of Sin".
Nie ukrywam, że lubię takie granie, a "Wages Of Sin" to sześćdziesiąt minut świetnie wykonanego, melodyjnego death metalu, którego słucha się z wielką przyjemnością. Przyjemności dostarcza również dołączony do płyty ciekawy teledysk do utworu "Ravenous", na którym można rzucić okiem na delikatną Angelę.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu
Behemoth "Satanica"
- autor: Rafał "Negrin" Lisowski