- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Arch Enemy "Burning Japan"
Limitowany do 10000 sztuk, wydany wyłącznie w Japonii, album koncertowy Arch Enemy, zawiera jedenaście kawalkow: dwa z "Black Earth" (tylko dwa!!!), trzy z "Stigmaty" i aż sześć z "Burning...". Całość trwa 48 minut i 47 sekund.
Dźwięk bardzo dobry, wszystko słychać jak należy (zwłaszcza perkusję), ale chyba "ulepszany" w studio... Jeśli nie, to należy pogratulować Japończykom nagłośnienia podczas koncertów. Ale ogólnie kiepsko się tego słucha :(. Przynajmniej dziesięć pierwszych przesłuchań prowadzi do takich wniosków... Według mnie całość położyła zbyt duża ilość kawałków z "Burning...", najsłabszej do tej pory płyty Szwedów. Jednym słowem: "Live in Japan" Vadera to to nie jest... Za dużo w tym cukierkowatości.
Dodatkowo na CD znajduje się bonusik dla "kompjuterowców" - kilka zdjęć koncertowych, video ze studia z pogaduszkami muzyków, kilka sekwencji z koncertu (czyżby zapowiedź kasety video/dvd?), a także link do oficjalnej strony zespołu... Całość uzupełnia książeczka z tekstami po angielsku i japońsku, ozdobiona zdjęciami koncertowymi. Na rynku jest także (podobno) seria płyty ze zmienionym opakowaniem.
Mając porównanie do bootlegu Arch Enemy z 1997 roku (koncert w Osace), śmiem twierdzić, iż zdecydowanie lepiej na koncercie prezentują się nagrania z pierwszej płyty. W każdym bądź razie wydawanie ok. 35 dolarów na import chyba jest niewskazane. A teraz nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejny materiał studyjny...