- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Annihilator "King of the Kill"
Jestem zdziwiony, że niektórzy stawiają ten album przed genialnym "Alice In Hell". Nie mówię, że "King Of The Kill" jest złe - to świetny album, ale nie ma tu tego nawiedzonego ducha i spontanu znanego z "Alicji". Ponadto muzyka jest nieco uproszczona i zdecydowanie bardziej przystępna.
Całość rozpoczyna się industrialnym, panteropodobnym "The Box", traktującym o zgubnym wpływie telewizji. Utwór jest dość nietypowy, jak na Annihilator i dlatego trafił na początek płyty. Tuż po nim następuje jeden z najlepszych (i najszybszych) - utwór tytułowy z rewelacyjną solówką. Są tacy, którzy uważają "King Of The Kill" za najlepszy utwór, napisany przez Watersa i nie dziwię im się za bardzo - to trzy minuty czystego czadu. Kolejny numer to anty-wojenny "Hell Is A War" z kapitalnym intrem i outrem świetnie wprowadzającym w tematykę tekstu. Chwilą wytchnienia dla naszych uszu jest bardzo optymistyczny instrumentalny "Bliss", który jednak po chwili przechodzi w superszybki "Second To None" o anty-narkotykowym przesłaniu. Cóż, Jeff Waters miewał w przeszłości doświadczenia z różnymi używkami. Może nie był tak wytrawnym znawcą jak niejaki Dave Mustaine, ale i on ma coś do powiedzenia na ten temat. Zdecydowanie rozrywkowy charakter mają dwa następne kawałki - melodyjny heavy metalowy "21" i balladkowy "In The Blood", ale już po chwili dochodzimy do niemal punkowego "Fiasco", by za chwilę odpocząć przy bardzo ciekawym instrumentalnym "Catch The Wind", które rozpoczyna ostatnią, najspokojniejszą część płyty. Dwa końcowe kawałki mają bardziej rockowy niż metalowy charakter, choć i one nie odstają znacząco od wysokiego poziomu całej płyty. Warto zaznaczyć, że jest to pierwszy album Annihilator, na którym całą częścią wokalną muzyki zajął się Jeff Waters. Okazało się, że facet dysponuje naprawdę ciekawym głosem.
Myślę, że "King Of The Kill" jest propozycją bardziej dla fanów tradycyjnego heavy metalu, niż dla zwolenników thrashu, ale jedni i drudzy nie mogą przejść obok tego wydawnictwa obojętnie.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk
Metallica "...And Justice For All"
- autor: Didejek
Testament "The Gathering"
- autor: Slayer
- autor: Margaret
Death "The Sound of Perseverance"
- autor: Rock'n Robert
- autor: Sanitarium