- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Ankh "Ankh"
Na początek garść informacji. Kielecki zespół Ankh powstał osiem lat temu, debiutował na Rock Festiwal w swoim rodzinnym mieście w 1993 roku, gdzie zdobył nagrodę publiczności. Tego samego roku wystąpił w Jarocinie, zgarniając prawie całą pulę nagród: II nagrodę jury, nagrodę głównego sponsora, dziennikarzy, publiczności oraz nagrodę wytwórni Mega Czad - możliwość nagrania płyty. W tych okolicznościach w lutym 1994 został wydany debiutancki album "Ankh", który mam przyjemność przedstawiać. Na marginesie dodam, że zespół, oprócz wspomnianego albumu, nagrał jeszcze: "Ankh - koncert akustyczny" , "Ziemia i Słońce" oraz "...będzie tajemnicą".
Z "Czarnym albumem" jestem od początku, od jego wydania. Zrobił na mnie duże wrażenie, ponieważ zespół w ciekawy sposób połączył delikatność, melancholijną grę skrzypiec z ostrymi, gitarowymi akordami (niestety na nowym albumie - "...będzie tajemnicą" - chłopcy zaczęli odchodzić od tej zasady i z zespołu skrzypcowo-gitarowo-perkusyjnego przeistaczają się w perkusyjno-gitarowo-skrzypcowy, ale to jest już całkowicie inna historia...).
W skrócie przedstawię utwory. Na początku jest ciekawe, tajemnicze i wprowadzające w inny świat - świat zespołu Ankh - intro. Następnie "Hate and Love", w którym po raz pierwszy można dostrzec dwa oblicza skrzypiec - wściekłe dźwięki przeplatają się z łagodnością, a gitara tylko temu wtóruje, w trzecim planie słychać perkusję rytmicznie wybijającą takty. Całość dobrze zaaranżowana, co składa się na ciekawy utwór, ale to dopiero początek...
"Kraina umarłych" to... heh, cover "Czterech pór roku" A. Vivaldiego. Ciekawe, ciekawe... choć moim zdaniem "24" według Paganiniego jest lepiej zrobione, lecz o tym w dalszej części recenzji. Kolejny utwór to "Wiara", lekki, łatwy i przyjemny, choć stopniowo pokazuje pazurki, zaczynając od przejścia w "ostrzejsze" gitarki, po czym następuje ankhowski kontrast akordów (skrzypce-gitara). Nie można zapomnieć o drugiej parze czyli perkusja-bass, która umiejętnie wtrąca swoje trzy grosze. "Bez imienia" jest wierszem Baczyńskiego, do którego napisano muzykę - dobrą i odzwierciedlającą klimat tekstu. Tak jak w wierszu, gdzie panuje chaos, również i tu można wyczuć muzyczny "bałagan".
"Sen" - cóż, utwór ciekawy, dobrze zrobiony. Szybkie tempo, fajna partia basu. Nie jest nastawiony tylko na skrzypce i bardzo dobrze, bo można by odczuć monotonię. "Czekając na słońce" i "Nocne kwiaty" trzeba samemu usłyszeć i ocenić. Dla mnie są to dobre utwory (hmm, zapewne jak całość albumu :) ). To kawałki ze zmiennym rytmem i tempem, nie każdy to lubi. Po "Nocnych kwiatach" nadciąga wspomniany "24" Paganiniego. Moim zdaniem miód. Nawet nie wiem co napisać... ;) Po prostu - Ankh. "Chleb i krew" jest zwrotem o 180 stopni po "24". Utwór utrzymany w klimacie balladowym. Smutek i zadumanie potęgowane są przez skrzypce, ale całość oparta jest na grze gitary klasycznej. "Brama" zaczyna się akompaniamentem pianina i recytacją utworu Dantego. Następnie wchodzą instrumenty perkusyjne, bass, gitara, skrzypce i zaczyna się kawałek w pełni instrumentalny. Bardzo piękna partia skrzypiec. "Koniec" jest niestety końcem tego albumu, utrzymanym w klimacie "Początku" czyli intra.
Tak, to już koniec płyty - dobrej moim zdaniem. Ankh zaprezentował porządną muzykę; ciekawe rockowe interpretacje Vivaldiego i Paganiniego, muzykę do poezji Baczyńskiego i Dantego. Ankh jako zespół bardzo się zmienia z albumu na album - i świetnie, ponieważ czegoś poszukuje, rozwija się. Ja opisałem ich pierwszą płytę, którą znam prawie od ośmiu lat. Uważam, że jest to ich najlepszy album - choć pozostałe płytki również są dobre, po tę sięgam z największą przyjemnością i jestem przekonany, że jeśli lubisz dobrego rocka, to "Ankh" sprawi Ci dużo przyjemności. Dlatego z czystym sumieniem stawiam ocenę: 10. Polecam!
Jakoś nie przepadam za tym drugim, a Ankh na początku super było.
Ale być może zacznie się coś więcej dziać w obozie Ankh, bo ma być nowa płyta "Tu jest i tam jest", może jakieś koncerty regularniejsze, a na serwisie biznes-music.pl jest ogłoszenie, że zespół Ankh szuka menadżera.Dobrze by było, bo jeśli jakiś zespół jest dumą Kielc, to właśnie oni. Powinni mieć status co najmniej jak Closterkeller. A żeby wiedzieć co się u Ankh dzieje to już trzeba śledzić kieleckie media, bo na stronie oficjalnej nic nowego od lat, a profil fejsbukowy też nie powala ilością postów.
Materiały dotyczące zespołu
- Ankh