zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 22 grudnia 2024

recenzja: Angra "Temple Of Shadows"

14.12.2004  autor: ad
okładka płyty
Nazwa zespołu: Angra
Tytuł płyty: "Temple Of Shadows"
Utwory: Deus Le Volt!; Spread Your Fire; Angel And Demons; Waiting Silence; Wishing Well; Temple Of Hate; Shadow Hunter; No Pain For The Dead; Winds Of Destruction; Sprouts Of Time; Morning Star; Late Redemption
Wykonawcy: Edu Falaschi - wokal; Kiko Loureiro - gitara; Rafael Bittencourt - gitara; Felipe Andreoli - gitara basowa; Aqualis Priester - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Steamhammer
Premiera: 2004
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Muszę przyznać, że płyta brazylijskiej formacji Angra pt. "Temple Of Shadows" wprawiła mnie w nielada zaskoczenie. Otóż okazało się, iż nawet power metal można grać w sposób inteligentny, a nade wszystko - nieobciachowy. Daleko im do przyśpiewek wojskowych żałosnego Manowar, wyśpiewującego, że są rycerzami metalu, że walczą ze smokami i inne tego typu pierdoły. Co prawda nieodzowna dla gatunku patetyczność niestety na "Temple Of Shadows" również występuje, lecz jest stonowana i nie razi tak bardzo, jak prawie we wszystkich produkcjach tego typu.

Angra jest zespołem dosyć synkretycznym - łączy power metal z motywami brazylijskiej muzyki ludowej i różnymi odmianami rocka. Od strony harmonicznej na pierwszy plan bardzo wyraźnie wysuwa się inspiracja późnymi dokonaniami Queen, natomiast pod względem technicznym (co objawia się w partiach gitarowych) nieraz można usłyszeć odwołania do progresywnej "bezduszności" Dream Theater. W to wszystko świetnie wkomponowuje się thrashowa sekcja rytmiczna. Proporcje są jednak nieco zachwiane i momentami płyta zaczyna nużyć, ale właśnie wtedy, jakby zdając sobie z tego sprawę, muzycy wprowadzają jakieś urozmaicenie, jak wątek refleksyjny, bądź latynowski motyw na akustyczną gitarę i kastaniety.

Końcowy efekt jest taki, iż mamy płytę, której można posłuchać bez niesmaku, a wręcz z lekką, niezobowiązującą przyjemnością. Stwierdzenia tego nigdy bym się po sobie nie spodziewał w stosunku do muzyki powermetalowej, której pompatyczna estetyka wpasowuje się w mój gust tak doskonale jak nóż w gardło. A jednak, jak się po raz kolejny okazuje, w każdym gatunku muzycznym jest coś wartego uwagi. Polecam głównie fanom tego typu grania. Innym raczej nie, gdyż nie znajdą tutaj nic niezwykłego, poza niezłym powermetalowym rzemiosłem.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Angra "Temple Of Shadows"
smutas (gość, IP: 78.30.77.*), 2013-04-23 15:54:29 | odpowiedz | zgłoś
W środku Shadow Hunter jest kawałek żywcem wzięty ze starego Yes. Dużą wadą tej płyty jest brak czegoś wpadającego w ucho i za mało ciężaru tam gdzie można by dowalić do pieca. Plus to minimalna ilość rąbanek powerowych.
re: Angra "Temple Of Shadows"
smutas (gość, IP: 78.30.72.*), 2013-04-16 20:34:20 | odpowiedz | zgłoś
Z power-metalem wiele to wspólnego nie ma. Polecam Morning Star, ale ogólnie przeciętna płyta w stylu Symphony x.
Autorze 'eseju-recenzji'!
angra (gość, IP: 87.105.191.*), 2011-06-11 11:35:35 | odpowiedz | zgłoś
Wywody krótkie i płytkie. Nie sposób przejść obojętnie obok "pustosłówia" autora. To prawda, że można nie przepadać za pewnymi gatunkami muzycznymi... ale to nie powód, by tak wybitny album przedstawić jako podrzędną powermetalową kompozycje. Kompozycje - bo o album koncepcyjny, od początku do końca ukazujący ważną myśl - religia która mieniłą się "Prometeuszem" czasów stała się organizacją demoniczną. I nie chodzi tu o przesądy a haniebną manipulacje umysłami ludzi - i oto krucjaty...Jerozolima Warto prześledzić co miałna myśli Bittencourt pisząć ten dramat muzyczny. A muzyka - no cóż powiem infantylnie - płyta nie na jeden raz, ale za to recenzje mamy na raz a może na dwa... Nie będę wnikał w niuanse kompozycji - krótko żaden utwór na tej płycie nie jest żadnym wypełniaczem, dopełniaczem ani nawet mianownikiem - jaka recenzja taki komentarz(chodzi oczywiście o ostatnie zdanie). Pozdrowienia dla tych, którzy wiedzą co to sztuka i przesłuchali tą płytę nie raz(ja tyle co liter w tym poście inaczej bym się nie odważył wypowiadać)