zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Anathema "Serenades"

15.04.2000  autor: Margaret
okładka płyty
Nazwa zespołu: Anathema
Tytuł płyty: "Serenades"
Utwory: Lovelorn Rhapsody; Sweet Tears; J'ai Fait Une Promesse; They (Will Always) Die; Sleepless; Sleep in Sanity; Scars of the Old Stream; Under A Veil (Of Black Lace); Where Shadows Dance; Dreaming: The Romance
Wykonawcy: John Douglas - instrumenty perkusyjne; Duncan Patterson - gitara basowa; Daniel Cavanagh - gitara; Vincent Cavanagh - gitara; Darren J. White
Wydawcy: Metal Mind Productions, Peaceville Records
Premiera: 1993
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Nie ma wątpliwości, że Anathema bardziej znana jest ze swoich ostatnich dokonań, z płyt, na których wokalnie udziela się Vincent, niż z pierwotnej, nieco innej stylistyki. To jednak nie dlatego, że na początku tworzyli nieciekawą, pozbawioną finezji i oryginalności muzykę. Było przecież wręcz przeciwnie - Klątwa wraz z Paradise Lost, My Dying Bride i Tiamatem stworzyła nowy nurt w muzyce metalowej. A że z czasem ich twórczość przeszła znaczącą (swoją drogą cudowną) metamorfozę, to już inna sprawa. Mimo fantastycznego rozwoju, trudno jednak zapomnieć o ich korzeniach, o pierwszej pełnometrażowej płycie "Serenades", tym bardziej że stała się ona po pewnym czasie wielką inspiracją dla nieco młodszych kapel.

Ból, cierpienie, przygnębienie, chłód... Znajome uczucia, których człowiek chciałby za wszelką cenę uniknąć. Co jednak dzieje się, gdy trzeba się z nimi zmierzyć, gdy nie można przed nimi uciec...? Odpowiedzi na te i podobne pytania ukryte są właśnie w tych dźwiękach. "Serenades" to strumień gorzkiej rozpaczy, nie kończąca się otchłań smutku. Nadzieja i wiara wydają się być tutaj zlepkiem pustych, zakłamanych słów. Każda nuta tchnie przeraźliwym przygnębieniem, bolesną prawdą o którą roztrzaskały się marzenia. Utwory są mroczne i ciężkie. Tempo powolne, wręcz walcowate (oprócz genialnego, czadowego "Sleepless"). Gitary brzmią surowo i "brudno". To one kreują niesamowity, trudy do podrobienia styl Anathemy. Na solidną sekcję nakładają się wzruszające solówki - jakby delikatne i kojące. Wszystkie te elementy połączone w jedną całość tworzą jedyną w swoim rodzaju, wstrząsającą opowieść o zwątpieniu, beznadziei i samotności. Nastrój jeszcze mocniej dołują poetyckie teksty, oscylujące wokół ciemnych stron życia. Śmierć, utracona miłość, melancholia, gniew... Zaśpiewane głębokim, desperackim growlingiem Darrena, "wgniatją" jeszcze mocniej. Wspominając o wokalach nie sposób zapomnieć o "J'ai Fait Une P romess". To zdecydowany odmieniec na tej płycie - delikatna kompozycja na gitarę akustyczną, ozdobiona pięknym kobiecym głosem (to ta sama pani, która udzielała się na epce "Crestfallen"). Drugim odmieńcem jest utwór, a właściwie suita (ponad dwudziestominutowa!) zamykająca album - "Dreaming: The Romance". Bliżej jej do muzyki filmowej niż jakiegokolwiek metalu, czy rocka. Reszta materiału to już mroczne, do szpiku kości depresyjne utwory, pełne jednak bolesnego piękna i czułości.

"Serenades" to bez cienia wątpliwości jedno z najbardziej inspirujących dzieł metalu "klimatycznego". Charakterystyczne brzmienie, niepowtarzalny klimat, porażająca szczerość... I tak na dobrą sprawę Anathema, mimo znaczącej metamorfozy, nie zmieniła się aż tak diametralnie. Zachowała przecież wyżej wymienione atuty. Teraz jedynie mniej w tym wszystkim surowości i brudu, a więcej magii, głębi i absolutnego piękna.

Komentarze
Dodaj komentarz »
pikaczu
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2012-04-10 16:29:27 | odpowiedz | zgłoś
tym razem ma rację. Jak zażyjecie lecytynę to wspomnicie, że tym albumem Anathema zdobyła u nas ostatecznie cały front fanów - i przez szereg lat, z tą płytą była przede wszystkim identyfikowana.
melodie haha
adameq (gość, IP: 91.90.74.*), 2012-04-10 16:06:18 | odpowiedz | zgłoś
kolego niżej, a umiesz coś z płyty zanucić?
re: melodie haha
pik (gość, IP: 79.163.41.*), 2012-04-11 15:21:59 | odpowiedz | zgłoś
haha melodię np do Sweet Tears, They Die.. a zwłaszcza do Sleepless (+ tekst utworu) będe potrafił zanucić, nawet za kolejne 'naście' lat. i to bez zażywania lecytyny.
Serenades
pik (gość, IP: 79.163.49.*), 2012-03-17 17:32:56 | odpowiedz | zgłoś
jeden z najlepszych doommetalowych albumów, jakie miałem okazje słuchać. wspaniały klimat, świetne melodie a ostatni utwór całkowicie sprawdzał sie w nocy (jak w latach 90-tych) włożyłem płytę do swojego pioneera, nacisnąlem 'track 10' i zasypiałem w przeciągu 15-20 min:)
nie wiem tylko, o co chodzi z tą utkryta treścią.. szatan przemawia czy jak?
Najnudniejsza
adameq (gość, IP: 91.90.74.*), 2012-03-17 15:36:08 | odpowiedz | zgłoś
płyta jaką miałem okazje słuchać o utwór ostatni dobija już całkowicie. Nie ma tu klimatu, melodii, nie ma nic prócz nudy i myśli o naciśnięciu "stop"
jedyna prawdiwa anathema
argh (gość, IP: 77.46.10.*), 2009-03-14 21:55:08 | odpowiedz | zgłoś
to ta z pierwszego EP i serenades, reszta to szit nie zasługujący na uwage !
jakies wymioty typu "natural disaster" czy "judgement" a nawet i "silen enigma" to nudne odgrzewane stare kotlety, ktorym brakuje smaku... kto jeszcze śmie nazywac anatheme metalowym zespolem po tym co dokonali na kilku ostatnich swoich wydawnictwach ?
re: jedyna prawdiwa anathema
anathemafan (gość, IP: 83.10.41.*), 2009-03-15 11:09:04 | odpowiedz | zgłoś
sam jesteś jeden wielki wymiot Judgement i The Natural Disaster to kapitalne albumy jeżeli Ci się nie podoba nie słuchaj ale nie krytykuj baranie
re: jedyna prawdiwa anathema
Ian79 (gość, IP: 83.5.233.*), 2009-03-15 13:07:07 | odpowiedz | zgłoś
A kto chce w ogóle teraz nazywać Anathemę zespołem metalowym? Kogo to obchodzi ? Dla mnie jest ona formacją rockową, i to bardzo dobrą (mimo trwającego obecnie kryzysu twórczego) Sam słucham Any od ponad 10 lat. i jak chce to sięgne po Serenades (ostatnio dosyć często) ale i po AFDTE lub A4. Jest tylko podział na muzykę ciekawą i nudną. Tak trudno to zrozumieć? Jak widać, tak..
re: jedyna prawdiwa anathema
Rgaut (gość, IP: 82.139.146.*), 2012-05-11 16:17:33 | odpowiedz | zgłoś
Skoro Anathema nie jest już zespołem metalowym to dlaczego gra na metalowych festiwalach, typu metalmania etc ?!?! Równie dobrze, na Dynamo Open Air czy Fuck The Commerce, można zaprosić Krzysia Krawczyka lub Anitę Lipnicką. Skoro nie jest zespołem metalowym (a już dawno nie jest) to niech znika z metalowego świata ! Na pochybel takim 'gwiazdorom' !
re: jedyna prawdiwa anathema
DarthTeddyBear
DarthTeddyBear (wyślij pw), 2012-05-12 12:40:57 | odpowiedz | zgłoś
To dlaczego, kolego "More Metal Than Thou" odwiedzasz festiwale, na których występuje zespół tak pobudzający u Ciebie wydzielanie żółci? W przeciwnym przypadku, czemu fakt pojawienia się Anathemy tu czy tam budzi w Tobie silne emocje? Let it be po prostu ;).

Nie mówiąc już o tym, jak infantylna jest postawa stania na straży czystości gatunkowej i jak wpływa na stereotypy dotyczące otwartości fanów metalu...
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (255 głosów):

 
 
78%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

My Dying Bride "The Light at the end of the World"
- autor: Margaret
- autor: Miki(S)
- autor: Gollum

Tiamat "Wildhoney"
- autor: Miki(S)
- autor: Raf

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?