- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Anathema "Resonance"
Już od dłuższego czasu wytwórnia Peaceville zapowiadała wydanie kompilacyjnej płyty Anathemy, która obejmowałaby najwspanialsze w dyskografii utwory tejże grupy. Dni, tygodnie, a w końcu miesiące szybko mijały, a najzagorzalsi fani nadal zastanawiali się, kiedy dana im obietnica zostanie spełniona. Ale podobno co się odwlecze, to nie uciecze. W końcu, po wielokrotnych przesunięciach terminu premiery, zapowiadany składak pojawił się na rynku...
...By totalnie zaskoczyć potencjalnych słuchaczy swą niekonwencjonalną zawartością. Wiadomym było, że "Resonance" będzie zlepkiem najwybitniejszych utworów, z którymi już zawsze Anathema będzie najczęściej identyfikowana. Wiadomym było także, że będzie to subiektywny wybór - o doborze kompozycji decydować mieli ludzie z Peaceville. Nikt chyba jednak nie spodziewał się takiego repertuaru, jaki w ostateczności trafił na tę płytę. "Resonance" bowiem z całą pewnością nie jest kompilacją najwspanialszych, najbardziej sztandarowych klasyków grupy. To raczej hipnotyzująca podróż w głąb zaspanego piękna i subtelnej ekspresji. Zamiast dramatycznych dołów, ozdobionych ciężkim brzmieniem gitar, mamy tu utwory delikatne, akustyczne, pełne rozmarzenia i tęsknoty. Utwory doskonałe, ale nie eksponujące w pełni talentu Klątwy. "Scars of the Old Stream", "Everwake", "J'Fait Une Promesse" i "Alone" to perełki z wczesnego okresu działalności - kobiece wokale, gitara akustyczna, aura piękna i smutku... O ile te utwory znane powinny być wszystkim miłośnikom Anathemy, o tyle następne mogą wydać się nieco obce. Zamiast pozlepiać ze sobą najbardziej znane i lubiane kompozycje, Peaceville postanowiła umieścić na jednej płytce wszystkie bonusowe nagrania grupy. Nagrania dostępne na limitowanych edycjach płyt, na różnego rodzaju składankach, do których nie zawsze można było łatwo dotrzeć. I w ten sposób należy podejść do tego dzieła - nie jak do tzw. greatest hits, lecz jak do kompilacji rzadkich, niepublikowanych na regularnych płytach. Przyznać trzeba, że nawet w takich momentach Brytole dają z siebie wszystko, przyznać trzeba, że do twarzy im zarówno w elektrycznych szatach, jak i w tych bardziej wyciszonych, nostalgicznych. Słuchając "Far Away" i obu części "Eternity" marzy się o tym, by Anathema kiedyś nagrała całą taka płytę, cały taki koncert - pełen kontemplacji, refleksji, subtelności i ciszy, która gra... Podobne odczucia wywołuje orkiestralna (bez wokalu) wersja "The Silent Enigma". Siła symfonii, narastające napięcie i w końcu wybuch dramatycznych emocji... Najbardziej jednak zaskakują trzy covery, umieszczone pierwotnie na składance Peaceville "X". "One of the Few" i "Goodbye Crue World" to kompozycje skradzione nieśmiertelnym Floydom. I jak można było przewidzieć, w zasadzie nic nie odróżnia ich od oryginalnych wersji. Może tylko nazwa wykonawcy... Zaskoczeniem za to może być przerobiony "Better Off Dead" z repertuaru Bad Religion. To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych utworów, jakie się tu znalazły. Schowana delikatna gitara, wybijające się na pierwszy plan klawisze... I niesamowity, pełen przejęcia wokal pani Michelle Richfield... Intrygująca mozaika dźwięków, które w oryginale emanowały zupełnie inna ekspresją...
"Resonance" na pewno będzie smakowitym kąskiem dla kolekcjonerów, bo to do nich głównie kierowane jest to dzieło. I oczywiście do najzagorzalszych miłośników Anathemy, którzy pewnie większość zawartych tu utworów i tak dobrze znają, ale dopiero teraz mają możliwość zebrania ich w jedna magiczną całość.
Materiały dotyczące zespołu
- Anathema